niedziela, 6 stycznia 2019

Hellboy. Tom 5

Krew... Nic prócz krwi...

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Na początku 2007 roku Mike Mignola, z powodu notorycznego braku czasu i nawału zobowiązań, zdecydował się na bardzo odważny krok. Powierzył rysowanie „Hellboya” nowemu twórcy, skupiając się tylko na tworzeniu scenariusza. Przyznał po czasie, że miał z tym problem, bowiem trudno mu było zrezygnować z kontroli jakichkolwiek elementów serii. Piąty tom „Hellboya” zaczyna się jednak dedykacją Mignoli: „Dla Duncana Fegredo, za podjęcie się tytanicznego zadania – i to w ostatniej chwili”. To znaczy, że obawy były bezpodstawne.

Pierwsza część tomu, „Zew ciemności”, wychodziła w odcinkach od maja do listopada 2007 roku. Jej fabuła kończy się mniej więcej w tym samym czasie co historia opowiedziana w trzecim tomie „B.B.P.O. Plaga żab” – członkowie Biura pojawiają się nawet w epilogu „Zewu…”. Hellboy przebywa właśnie w Wielkiej Brytanii. Pewnego dnia spotyka w lesie trzy dziwne stwory, które próbują przywrócić do życia wiedźmy, powieszone w XVII wieku przez Henry’ego Hooda, bezwzględnego łowcę czarownic. Brytyjskie wiedźmy, pod nieobecność uwięzionej Hekate, mają swoje plany wobec czerwonego diabła. Powraca również Baba Jaga, dysząca żądzą zemsty na Hellboyu, pojawia się Kościej Nieśmiertelny prosto z rosyjskich legend oraz kolejna trójka dziwacznych indywiduów. Znamy je z poprzednich części – ich działania to preludium do niesamowitych wydarzeń z drugiej części tomu. 


„Dziki gon” to ośmioczęściowa historia opublikowana w 2009 roku, której fabuła ściśle wiąże się z wydarzeniami „Zewu ciemności”. Hellboy bierze udział w tak zwanym Dzikim Gonie, sekretnej krucjacie przeciwko olbrzymom z brytyjskich podań. Wyprawa ta staje się punktem zwrotnym w podróży Hellboya ku własnemu przeznaczeniu – poznaje podczas niej wiele prawd, które wolałby wyprzeć. Są to przede wszystkim prawdy o nim samym. Świat staje przed największym zagrożeniem jak do tej pory, gdyż nowa królowa czarownic wydaje się być takim przeciwnikiem, z którym nawet Hellboy może sobie nie poradzić. Chyba że zdobędzie się na pewien, prawdopodobnie straszliwy w swych konsekwencjach, krok.

Piąty tom „Hellboya” to, w odróżnieniu od poprzednich dwóch, tak naprawdę jedna długa historia, która kontynuowana będzie w tomie szóstym. Mamy tu mnóstwo nawiązań i postaci pojawiających się we wcześniejszych odcinkach oraz wracamy do głównego wątku fabularnego – czyli Hellboya i odkrywaniu prawdy o jego przeznaczeniu. Z nowych postaci zdecydowanie najważniejszą jest królowa czarownic, chyba najpotężniejsza nemezis w historii. Fabuły obydwu części są o wiele bardziej złożone niż wszystkie poprzednie. Oczywiście nadal dostajemy mnóstwo barokowo narysowanych pojedynków piekielnego chłopca z najróżniejszymi monstrami, podczas których wielce pompatyczne sentencje wygłaszane przez przeciwników podsumowywane są wesołymi komentarzami w stylu: „Fiu, kiepsko wyglądacie dziewczyny!” albo „Paniusiu, albo mnie w tej chwili puścisz, albo będą kłopoty!”. Oprócz tego widać jednak wyraźnie, że uniwersum Mignoli rozrosło się dość mocno, a on sam szykuje dla swojego „dziecka” coraz bardziej skomplikowane perypetie. I prawdopodobnie język Hellboya coraz rzadziej będzie obfitował w cięte i sarkastyczne riposty – sam czerwony diabeł już wie, już czuje, że zaczyna się ostateczna rozgrywka z nim w roli głównej.


Mike Mignola nadal siedzi w mitach, legendach i podaniach. W „Zewie ciemności” czuć słowiańszczyznę – jest Baba Jaga, Kościej Nieśmiertelny, mała dziewczynka o imieniu Wasylisa, Leszy, Perun czy podrzędny demon zwany Domowojem. Mamy również istoty z mitów celtyckich: Hern Myśliwy, olbrzymy, faerie, Pani Jeziora czy chociażby Dagda, wielki król Tuatha Dé Danann oraz, co było dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem, – legendy arturiańskie z Morganą Le Fay i Excaliburem na czele. W środku tego całego galimatiasu stoi wielka czerwona postać z olbrzymią, kamienną ręką. Na wszystkie nadnaturalne i demoniczne zagrożenia ma jedną odpowiedź – brutalną, fizyczną siłę. A do tego sarkazm i pewność siebie, które sprowadzają ten cały napuszony, wzniosły blichtr duchowych istot wprost na ziemię.

Hellboy, poprzez nieustanne manto, jakie spuszcza swoim przeciwnikom, obiera ich mityczność z nadnaturalnej, budzącej strach otoczki. Wbija ją butem w piach, dokonuje inwazji w jej ponadludzki i niezrozumiały charakter, czyniąc z siebie jej znienawidzoną, zatrważającą, ale i pożądaną przeciwwagę. Widać jednak, że to już trochę inny bohater niż w pierwszych tomach. Jest potwornie zmęczony, zaczyna się wahać, powątpiewać w swoje metody i co najgorsze, bać się tego, co przyniesie przyszłość. „Dziki gon” jest opowieścią szczególną, to tu dochodzi do pewnego pęknięcia w duszy czerwonego diabła. To najbardziej ponura i apokaliptyczna w swej wymowie i narracji część jego przygód. Z takim złem, absolutnym i pragnącym tylko „niczego prócz krwi”, jeszcze się nie spotkał. A na domiar złego prawda o nim samym, która zaczyna docierać do niego w coraz większych dawkach, jest czymś bardzo niechcianym. Uświadamia bowiem Hellboyowi, że nie ma wyboru między światłem a ciemnością lecz pomiędzy złem przeogromnym a złem gigantycznym.


Duncan Fegredo godnie zastąpił Mike’a Mignolę na stanowisku rysownika serii. Jest to następca idealny, doskonale rozumiejący i kontynuujący stylistykę swego mentora, ale niekopiujący jej w bezmyślny sposób. Jego kadry są chyba nawet lepiej dopracowane pod względem szczegółów. Sceny pojedynków wprost eksplodują czytelnikowi w twarz, lokacje przepełnione są detalami a postaci mamy prawdziwe zatrzęsienie. Zamieszczone pod koniec każdej części szkicowniki świetnie pokazują proces „docierania się” Fegredo i jego nauki pod okiem Mignoli.

„Zew ciemności. Dziki gon” to, jak na razie, najlepszy tom „Hellboya”. Warto również zwrócić uwagę na to, że stanowi podstawę scenariusza najnowszego filmu o piekielnym chłopcu, który wejdzie do kin wiosną tego roku. A przed nami jeszcze tom szósty, ostatni przed wielkim powrotem Mike’a Mignoli do rysowania i zejściem Hellboya do samego piekła.


Tytuł: Hellboy Tom 5. Zew ciemności. Dziki gon.
Seria: Hellboy
Tom: 5
Scenariusz: Mike Mignola
Rysunki: Duncan Fegredo
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski, Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Hellboy Library Edition – Volume 5
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania: listopad 2018
Liczba stron: 432
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328135543

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz