Dawid Kepesh, wykładowca literatury i publicysta, już po sześćdziesiątce, alter-ego Philipa Rotha (tak samo jak autor urodził się w 1930 roku w konserwatywnej, żydowskiej rodzinie) opowiada milczącemu słuchaczowi (czyli tak naprawdę, Tobie czytelniku) historię swego burzliwego romansu z dwudziestoczteroletnią studentką Consuelą Castillo. David to stary satyr i lubieżnik, zaciągający do łóżka nie tylko swoje studentki, ale i sporo innych przypadkowo spotkanych kobiet. Jest dogłębnie ukształtowanym przez lata sześćdziesiąte uosobieniem negacji amerykańskiego purytanizmu. Rewolucja seksualna zdybała go po trzydziestce, zatem jak sam wspomina, jego podejście do nadchodzących zmian było inne, niż pokolenia urodzonego podczas II wojny światowej. Młodzi łykali zmiany bezrefleksyjnie, na zasadzie zabawy, on natomiast w wyrachowany sposób analizował potencjalne skutki tejże rewolucji i to w jaki sposób zmienia ona jego osobowość. Sam do jej momentu był zlepkiem konwenansów i sztywnych zasad - o seks się walczyło po kątach, nie wypadało mówić o nim otwarcie a co dopiero go uprawiać. Dawida pętało konserwatywne wychowanie i naturalny ciąg do zachowań według nieformalnego kodeksu społecznego pierwszej połowy dwudziestego wieku. Przed rewolucją było ciągłe udawanie, sztuczne pozy. Trwała walka o każdy kawałek seksualnego ciasta. Trzeba było uwodzić i niemalże deprawować i niewolić, żeby utrata cnoty przez dziewczynę była jakoś usprawiedliwiona. W latach 60 wybuchła bomba – i co się dzieje?
Znikła potrzeba rytualizowania psychologicznej gry wstępnej. Seks został podany na stół z jabłkiem w pysku. Nikt nie był przyzwyczajony bo zazwyczaj kolejki stały na tyłach restauracji, gdzie wyrzucano resztki. David Kepesh bierze zatem garściami - porzuca żonę i swojego kilkuletniego syna ponieważ rozumie w końcu, że małżeństwo to więzienie. Z dwóch opcji - wolność seksualna i różnorodność partnerów, które powodują chwilowe eksplozje życia i potem ich wygaszanie, ale i również pustkę uczuciową na horyzoncie; lub życie w małżeństwie, które ci taką pustkę gwarantuje w stu procentach - David wybiera bramkę numer jeden. Skoro obie drogi prowadzą na uczuciową pustynię, to wybór małżeństwa jest tylko sposobem na samodocenienie, na realizację małżeńskiego etosu i odhaczenie swego rodzaju powinności wobec społeczeństwa. To wybór konformisty i życiowego niewolnika. Tak sobie myśli David dodając: "Czym mierzy się zdrowie małżeńskiego pożycia? Ilością śladów po zębach na języku..."
David utrzymuje kontakty ze swoim porzuconym kiedyś synem (teraz już czterdziestoletnim) i jest dla niego kimś, w kim syn widzi swą antytezę. Syn Dawida tkwi także w potrzasku, ale jego ojciec pracuje nad tym, aby go uwolnić. Synu, żyjemy w kraju w którym wolność osobista jest wręcz zapisana w konstytucji, to nasze nie tylko prawo ale i zakichany obowiązek! Syn widziany oczyma ojca to biczownik, kaleczący się w imię jakiegoś sztucznego tworu, który uwolniony od bicza szuka po paru chwilach miski z octem do przemycia ran. Bo od razu jak znalazł kochankę to pojechał poznać jej rodziców, osioł jeden!
Starcie ojciec - syn to starcie powinności z przyjemnością, zasad wywiedzionych z przegranego purytanizmu (który bronił swe dzieci przed seksem, ale było już za późno, ponieważ dzieci już się narodziły) z zasadami wolności obyczajowej za którymi tak naprawdę nic nie stoi. David, podczas postępującej opowieści, odkrywa przed swym słuchaczem pewien fakt - zaczyna powoli wchodzić w buty syna, choć z zupełnie innych pobudek.
No bo pojawia się Consuela, która urodziła się jako wynik owej rewolucji. Pewna siebie, pewna swej seksualności i ciała, rozbija poukładany świat Dawida i stawia go pod murem, zmuszając do redefinicji swych seksualnych, obyczajowych, a przede wszystkim życiowych założeń. Ta krótka powieść Rotha traktuje o seksie, miłości, powinności, błędnym przeświadczeniu o tym, że wybory raz podjęte możemy podtrzymać do końca życia i o "ideałach" amerykańskiej wolności obyczajowej, które w ostatecznym rozrachunku są słabe i często zdarza się im rzęzić jak konające zwierzę. No i o seksie i znów o seksie. Czytałem, że opinia publiczna mocno cmokała z niezadowoleniem na tą powieść - a bo krwawy cunnilingus, a bo brutalnie za włosy, a bo po hiszpańsku, a bo doustna dominacja, świntuch Roth. A przecież żyje sobie taki Houellebecq, który opisami perwersyjnego seksu przykrywa Rotha zabrudzonym prześcieradłem. I mimo iż ani jeden ani drugi autor nie stawia sobie za cel opisów seksu, tylko stosują je jako środek, to i tak ich książki są głośnie między innymi z tego właśnie powodu. A to nie jest literacka pornografia, to wbicie kija w mrowisko.
Tytuł: Konające zwierzę
Tytuł oryginalny: The Dying Animal
Autor: Philip Roth
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: czerwiec 2016
Rok wydania oryginału: 2001
Liczba stron: 172
ISBN: 9788308061510
Nie wiem, jak jest w pozostałych książkach Roth - pozostaje mi Tobie zawierzyć - ale z tym seksem to może być na rzeczy, bo czytałem "Kompleks Portnoya", który i bawił, i przygnębiał. Zakręcona książka, ale zabawna tylko z wierzchu. Nie czytałem nic więcej, chociaż mam ochotę na "Amerykańską sielankę" przez ekranizację, która się pojawiła. Ty już czytałeś i chwaliłeś, widziałem. Będę musiał się za to zabrać w najbliższych tygodniach.
OdpowiedzUsuńNajlepsze książki Rotha to "Ludzka skaza" i "Spisek przeciwko Ameryce". "Amerykańska Sielanka" i "Wyszłam za komunistę" tuż za nimi, ale niedużo. Ja za jakiś czas przeczytam jeszcze "Wzburzenie" i "Everymana" - chyba to już będzie komplet z tego co wydało WL.
UsuńW trylogii amerykańskiej i Spisku tematy związane z seksem schodzą na dalszy plan (w Spisku ich praktycznie nie ma).
A ta trylogia amerykańska, w skład której wchodzi "Amerykańska sielanka", o ile dobrze pamiętam, to są mocne powiązania między poszczególnymi tomami czy raczej na zasadzie wspólnego tła lub tematu?
UsuńTo drugie. Nie musisz czytać po kolei. Ale akurat w tym przypadku czytanie po kolei będzie najlepszym rozwiązaniem, bo najlepsze masz na końcu, a pierwsza część za dwa tygodnie będzie w kinach (Amerykańska sielanka)
UsuńSpoko. Dobrze wiedzieć. :)
Usuń