Raz na wodzie, raz pod wodą
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
„DC Deluxe”, ekskluzywny cykl Egmontu, z założenia miał składać się z najważniejszych i najbardziej znanych komiksów DC w całej historii tego wydawnictwa. Omawiany dziś album spełnia te założenia tylko w odniesieniu do jednej postaci – jest komiksową „biografią” jednego z najpopularniejszych bohaterów wydawnictwa. Dziś poznamy bliżej Aquamana – pół-człowieka, pół-Atlantę. Kolesia, „który potrafi gadać z rybami”.
„Aquaman. Antologia” nie jest zestawem najlepszych komiksów DC Comics, nawet gdy ograniczymy wybór tylko do tych, w których pojawił się Aquaman. Jest za to zbiorem komiksów najważniejszych, jeśli chodzi o genezę i superbohaterską karierę tego bohatera na przestrzeni lat. Aquamana wymyśliło dwóch twórców na samym początku lat czterdziestych, kiedy to Superman i Batman zdobywali coraz większą popularność. Mort Weisinger i Paul Norris powołali do życia Johnny’ego Quicka (superszybkiego zawadiakę, którego nie powinniśmy mylić z Flashem mimo ewidentnego podobieństwa), Green Arrowa oraz Aquamana. Cała trójka pojawiła się po raz pierwszy w listopadzie 1941 roku w siedemdziesiątym trzecim numerze popularnej wtedy antologii „More Fun Comics”.
I to właśnie od tego, bardzo króciutkiego („More Fun Comics” tak jak dziesiątki innych ówczesnych antologii, dawało każdemu z bohaterów sześć, w porywach osiem stron na zeszyt), komiksu rozpoczyna się „Aquaman. Antologia” Egmontu. Podczas swojego debiutu Król Mórz daje oczywiście łupnia nazistom – o to przecież głównie chodziło w początkach Złotej Ery. Odcinek otwierający album to sto procent Złotej Ery, nieodrodne dziecko swoich czasów. Infantylny fabularnie, ale nie stroniący od przemocy, narysowany dziecinnie prosto, ale nie prostacko. Nie wiemy jeszcze za dużo o herosie w pomarańczowo-zielonym kostiumie, ale nikomu to nie przeszkadza. Zresztą już w trzecim odcinku dostajemy pierwszy, klasyczny „origin” postaci – Aquaman to Arthur Curry, syn latarnika Toma Curry’ego i księżniczki Atlanny z ukrytego przed światem, podwodnego królestwa Atlantydy. Pierwsza część „Aquaman. Antologia”, zatytułowana „Złote czasy superbohaterów”, zbiera najważniejsze komiksy z lat czterdziestych, pięćdziesiątych i sześćdziesiątych – a więc te poruszające wątki ekologiczne, wprowadzające Aqualada, czyli obowiązkowego „sidekicka” głównego bohatera a także jego wielką miłość, rudowłosą piękność z innego wymiaru o imieniu Mera.
W drugiej części, noszącej nazwę „Srebrny renesans”, udajemy się do lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kończąc na cezurze, której nie sposób przejść niezauważenie i nie zaznaczyć, że się do niej dotarło – mowa oczywiście o „Kryzysie na nieskończonych ziemiach” z 1986 roku. I tu od razu pewna uwaga – jakoś nikt nie zwraca uwagi w recenzjach na pewną nieścisłość. Tytuły tych rozdziałów są nieprawidłowe i wprowadzające w błąd – naprawdę nie wiem czemu takich właśnie użyto. „Srebrny renesans” to przecież odcinki wyłącznie z Brązowej Ery, podczas gdy całą Erę Złotą i właśnie Srebrną upchnięto do „Złotych czasów superbohaterów”. No cóż, jest jak jest – czuję się jednak zobowiązany zamieścić takie sprostowanie. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Aquaman występował na łamach antologii „Adventure Comics” a także własnej serii (zatytułowanej „Aquaman”, a jakże!), która niestety dobiegła końca w roku 1978. W tych właśnie, coraz poważniejszych i ciemniejszych, czasach pojawiali się coraz to nowi przeciwnicy Aquamana, tacy jak Władca Oceanów (jego własny przyrodni brat imieniem Orm), czy Czarna Manta, czyli bojownik o prawo czarnoskórych do życia pod wodą (!) a nawet dziwaczny Fisherman. Jak na Brązową Erę przystało, musiało też dojść do wielkiej osobistej tragedii bohatera (casus Gwen Stacy, ukochanej Petera Parkera zabitej przez Zielonego Goblina w 1973 – według znawców to wydarzenie ufundowało symbolicznie Brązową Erę).
Początek lat osiemdziesiątych to stopniowy powrót Aquamana do łask – dobra passa niestety została
przerwana w 1986 przez najważniejszy „kryzys” w dziejach DC, po którym każdy heros został niejako stworzony od podstaw. Aquamana prowadzono w bardzo dziwny, „urywany” sposób, startując nowe serie tylko po to, aby je od razu zamknąć. „Aquaman. Antologia” przemilcza ten dziwny, początkowy okres Mrocznej Ery, aby przedstawić kilka odcinków dopiero z 1994 roku. „Dziki bohater” zawiera cztery odcinki z lat 1994-2010, czyli z okresu pomiędzy „Kryzysem na nieskończonych Ziemiach” a „The New 52”, kiedy to rodziły się oszałamiające koncepcje nowego Multiwersum DC Comics i kolejne Kryzysy próbowały prostować zawiłe ścieżki, po których poruszały się myśli scenarzystów. Boom na groźnych, przesadzonych, brutalnych i seksownych herosów lat dziewięćdziesiątych udzielił się również Aquamanowi. Peter David stworzył długowłosego, napakowanego wojownika z hakiem zamiast ręki, na którym ewidentnie wzorowano filmowego „Aquamana” z Jasonem Momoą w roli głównej. David wprowadził sporo elementów magii, fantasy, a sam Aquaman był trochę inną postacią niż przed Kryzysem – tak naprawdę inną, nawet jego „origin” zmieniono całkowicie. „Era Davida” jest tak naprawdę pierwszą, na którą warto zdecydowanie zwrócić uwagę i zapoznać się z nią w całości.
przerwana w 1986 przez najważniejszy „kryzys” w dziejach DC, po którym każdy heros został niejako stworzony od podstaw. Aquamana prowadzono w bardzo dziwny, „urywany” sposób, startując nowe serie tylko po to, aby je od razu zamknąć. „Aquaman. Antologia” przemilcza ten dziwny, początkowy okres Mrocznej Ery, aby przedstawić kilka odcinków dopiero z 1994 roku. „Dziki bohater” zawiera cztery odcinki z lat 1994-2010, czyli z okresu pomiędzy „Kryzysem na nieskończonych Ziemiach” a „The New 52”, kiedy to rodziły się oszałamiające koncepcje nowego Multiwersum DC Comics i kolejne Kryzysy próbowały prostować zawiłe ścieżki, po których poruszały się myśli scenarzystów. Boom na groźnych, przesadzonych, brutalnych i seksownych herosów lat dziewięćdziesiątych udzielił się również Aquamanowi. Peter David stworzył długowłosego, napakowanego wojownika z hakiem zamiast ręki, na którym ewidentnie wzorowano filmowego „Aquamana” z Jasonem Momoą w roli głównej. David wprowadził sporo elementów magii, fantasy, a sam Aquaman był trochę inną postacią niż przed Kryzysem – tak naprawdę inną, nawet jego „origin” zmieniono całkowicie. „Era Davida” jest tak naprawdę pierwszą, na którą warto zdecydowanie zwrócić uwagę i zapoznać się z nią w całości.
Ostatnią częścią omawianego dziś albumu jest „Odrodzenie”, w którym znajdziemy najważniejsze komiksy z czasów „The New 52” i „DC Rebirth”, czyli wydane po komiksowej rewolucji październikowej z 2011 roku. Wtedy to za postać Aquamana zabrał się sam Geoff Johns, jedna z najważniejszych figur DC Comics drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Wrócił on do klasycznej genezy Króla Mórz, ale pozostawił magiczne podstawy świata Peter Davida. Postanowił on wysunąć Aquamana na czoło superbohaterskiego peletonu DC – w epoce „The New 52” Aquaman zdobył dużą popularność i osiągnął niezłe wyniki sprzedażowe. No i utrzymał je po nadejściu „Odrodzenia DC” w 2016 roku, kiedy to naszego bohatera zaczął kreować Dan Abnett. I to właśnie na premierowym odcinku „Aquamana” pod egidą „DC Rebirth” kończy się „Aquaman. Antologia”. Dan Abnett postawił na wątki polityczne, wzajemne tarcia między ONZ a Atlantydą i wynikające z tego ogólnospołeczne konflikty.
„Aquaman. Antologia” wydany został z okazji kinowej premiery blockbustera z Jasonem Momoą w roli głównej. Trudno go jednak polecić osobom, które nic do tej pory o Królu Mórz nie słyszały – to jest przecież komiks-dokument, ciekawostka nie dla osób szukających spójnych, kilkuodcinkowych fabuł. Adresowany jest głównie dla czytelników już dobrze zaznajomionych z DC Comics i bardzo ciekawskich – takich, którzy chcą na małą chwilę cofnąć się do dziecinnej Złotej i Srebrnej Ery, usłyszeć jakże brzydkie przekleństwa w stylu „Na czerwone krewetki!”, rozwiązać zagadkę poziomie Scoobie-Doo (ach ten wścibski ryboczłowiek! Udałoby mi się, gdyby nie on!) i po prostu zobaczyć jak to na samym początku było. A potem być świadkiem przemian – „Aquaman. Antologia” dokumentuje nie tylko metamorfozę bohatera, ale i całej amerykańskiej sztuki komiksowej. Widać jak z infantylnego, przepełnionego tekstem i nie dającego się momentami czytać komiksu, powstają bardziej złożone rzeczy, będące niejako definicją okresów, w których powstały. Udokumentowane są tu również trendy graficzne – od schematycznego i prostego rysunku Złotej i Srebrnej Ery, przez nieco dojrzalszy Brązowej, rozhukany, „brutalny, heavymetalowy i madmaxowy” Mrocznej, po bardzo szczegółowy, ale znający umiar rysunek współczesny. Mamy zatem do czynienia z fajnym, komiksowym rarytasem, który docenią odbiorcy doświadczeni i świadomi na co się porywają. Szukający bardziej standardowej obrazkowej rozrywki jej tu niestety nie znajdą.
Tytuł: Aquaman. Antologia
Scenariusz: Mort Weisinger, David Michelinie, Paul Kupperberg, J.M. Dematteis, Gerry Conway, Peter David, Geoff Johns, Dan Abnett
Rysunki: Paul Norris, Ramona Fradon, Jim Aparo, Ivan Reis, Martin Egeland, Paul Pelletier, Scot Eaton
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Aquaman. Anthologie
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: grudzień 2018
Liczba stron: 400
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788328135192
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz