niedziela, 21 listopada 2021

Niezwyciężony (komiks)

Lem w obrazkach

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Jakiś czas temu pisałem o „Niezwyciężonym”, krótkiej, znakomitej powieści Lema wydanej w 1964 roku. Dziś zabieramy się jej komiksową adaptację, napisaną i narysowaną przez Rafała Mikołajczyka. Nazwisko autora nie było szeroko znane w polskim fandomie – do czasu, ponieważ po premierze komiksu musiało się to zmienić. Mikołajczyk oddał bowiem w nasze ręce rzecz znakomitą, kompletną i zasługująca na najwyższą ocenę – choć zdecydowanie niszową i tak daleką od rozrywkowej kategorii jak to tylko możliwe.

Hard SF, groza i mroczna zagadka detektywistyczna zakładająca z góry brak rozwiązania – tak w skrócie można opisać historię wyprawy „Niezwyciężonego”, „krążownika drugiej klasy, największej jednostki jaką dysponowała baza w konstelacji Liry”. Statek kosmiczny zmierza ku planecie „Regis III”, gdzie wcześniej wylądował „Kondor”, inny krążownik Liry. Niestety kontakt z załogą się urwał – specjalnie wyselekcjonowana grupa naukowców i inżynierów z „Niezwyciężonego” ma za zadanie rozwikłać zagadkę „Kondora” i odnaleźć załogę (lub to, co z niej zostało). Na miejscu rozpoczyna się prawdziwy horror – astogator Horpach, jego zastępca Rohan i reszta ekipy stawiają czoła „Nieznanemu”. I na tym zakończę opis fabuły i analizę problemów filozoficzno-naukowych jakie porusza „Niezwyciężony”. Zainteresowanych odsyłam do recenzji powieści. Skąd ten ruch?


Już tłumaczę. Wierność adaptacji wobec oryginału może być stopniowalna. Wygląda to tak: „wierny, wierniejszy, jeszcze wierniejszy, najwierniejszy, Mikołajczyk”. Nigdy nie spotkałem się z adaptacją, która byłaby po prostu kopią oryginału, tylko, że przeniesioną do innego medium. Autor przepisuje powieść niemal kropka w kropkę, przenosząc z niej cale cytaty i sformułowania – skracając je oczywiście ale dbając jednocześnie o ich czytelność, płynność fabularną, spójność historii i logikę narracji. Rozbiór fabuły i problematyki „Niezwyciężonego” Mikołajczyka, byłby zatem rozbiorem „Niezwyciężonego” Lema – z tego właśnie powodu nie zajmę się nim w tym miejscu. Spójrzmy lepiej na „komiksowość” adaptacji, nie na to o czym opowiada Mikołajczyk, lecz jak to robi.


Pomysł na stworzenie komiksu na podstawie powieści Stanisława Lema wziął się z nastoletniej fascynacji małą książeczką kupioną w antykwariacie – tak wspomina sam autor w jednym z wywiadów. Mówi też, że podstawowym założeniem było umieszczenie między okładkami komiksu „jak największej ilości Lema” – stąd ten ekstremalny stopień zgodności z książkowym pierwowzorem. „Niezwyciężony” jest jedną z najbardziej „filmowych” powieści naszego Mistrza – jest to idealny materiał na mroczny kosmiczny horror, w którym zachowana zostałaby pewna doza naukowej podbudowy. Nie ma jeszcze takiej adaptacji – gdyby jednak miała powstać, liczę na to, że twórcy odezwą się do Mikołajczaka. Z wielu powodów.


Autor komiksu dokonał bowiem znakomitego przełożenia nie tylko lemowej treści i fabuły na język powieści graficznej, ale przede wszystkim udało mu się perfekcyjnie zawrzeć w swym dziele całą, kompletną filozofię „Niezwyciężonego”. Te długie dysputy Horpacha z naukowcami, wykład profesora Laudy na temat „ewolucji martwoty”, pierwsze spotkanie z chmurą „muszek” i wreszcie końcowa „epifania” Rohana nie są okrojone do dwóch, trzech kadrów. Autor poświęca tym fragmentom proporcjonalnie tyle samo czasu co Lem w powieści – i robi to ilustrując niełatwy przecież tekst oszałamiającymi ilustracjami. Zresztą sama graficzna strona komiksu to jego kolejny, niezaprzeczalny atut.

„Niezwyciężony” Lema zawsze w pierwszej kolejności wpada do szuflady opisanej jako „science fiction”. I racja, to jest reprezentant tego właśnie gatunku. Ale w bardzo dużej mierze jest to również niepokojąca powieść grozy, w której znajdziemy ludzkie jednostki, uzbrojone w swój własny, antropocentryczny model interpretacji otaczającego świata, skonfrontowane z Nieznanym na przerażającej, wymarłej planecie – pełno tu niezmierzonych, rozległych pustkowi przyprawiających paradoksalnie o klaustrofobię. W takiej właśnie stylistyce utrzymany jest komiks Mikołajczyka. 


Regis III to „szczyt bezpotrzeby”, pustynny glob bez życia, najmniejszych śladów pleśni, bakterii – planetarny trup, sterylny aż do niemożliwości. Tak też oddany został na kartach powieści graficznej – martwy, czerwony jakby od krwi, mroczny, wyjęty z sennych koszmarów. Mikołajczyk operuje wielkimi obszarami czerni, czerwieni i szarości – zupełnie jak Frank Miller w „Sin City” lub Mike Mignola w „Hellboyu”, przy czym skupia się na szczególe bardziej niż obie komiksowe legendy. Sam przyznawał, że największym wyzwaniem było narysowanie technologii (wnętrza statków, łaziki i pojazdy kołowe) oraz… chmary „muszek”, czyli zjawiska absolutnie kluczowego dla całej opowieści (to jest absolutnie genialnie wykonana robota – sprawdźcie sami). Całość utrzymana jest w dusznym, przyprawiającym o dreszcze klimacie – podobnie się czułem oglądając film „Ukryty wymiar” Paula W.S. Andersona (scena z „opukiwaczem grobów” jest jakby z niego wyjęta).

„Niezwyciężony” Rafała Mikołajczyka otrzymuje ode mnie maksymalną notę. W swoim gatunku jest naprawdę arcydziełem i to nie tylko na skalę Polski ale całego świata. Czy jestem zbyt entuzjastyczny? Musicie ocenić już sami.


Tytuł: Niezwyciężony
Scenariusz: Rafał Mikołajczyk
Rysunki: Rafał Mikołajczyk
Wydawnictwo: Booka
Data wydania: listopad 2019
Liczba stron: 236
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 210 x 297
Wydanie: I
ISBN: 9788395521409

2 komentarze:

  1. Niezwyciężonego kupiłem już jakiś czas temu i nadal go nie przeczytałem. Kolejka czytelnicza jest u mnie tak długa, że mam problem z dotarciem do tego komiksu. Po twojej recenzji sądzę jednak, że przyspieszę lekturę :)

    OdpowiedzUsuń