czwartek, 27 września 2018

Absolutny powiernik Alfreda Dyjaka

To znaczy, że śmierć jest taka właśnie?



Artykuł należy do serii "Nie długość się liczy" #7


...każdy z nas co ciąg impulsów w jego mózgu...


Pewien zgorzkniały i nie przepadający za swoją pracą nauczyciel, Alfred Dyjak, wraca pewnego deszczowego, listopadowego popołudnia do domu. Pod pachą teczka pełna klasówek do sprawdzenia, w głowie perspektywa kolejnych, ponurych, nieodróżnialnych od siebie dni. Dyjak z góry wie, kogo będzie mijał po drodze, jego świat to paraliżująca rutyna – kolejne dni, godziny a nawet chwile są swoimi własnymi, powtarzającymi się kalkami. Do tego stopnia, że każde odstępstwo od tej rutyny wydaje się Dyjakowi pewnym zaburzeniem świata, czymś w rodzaju kociego deja vu z „Matrixa”.


A dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy. Nie dość, że faktycznie z rzeczywistością rejestrowaną przez Dyjaka jest chyba coś nie tak, to na domiar złego, prześladują go wizje dziwnego, latającego obiektu. Ta zagadkowa rzecz przemierza ziemię zniszczoną bliżej nieokreśloną apokalipsą, bezludną i pustynną. Dyjak zaczyna doświadczać również wrażenia, że otaczają go atrapy a nie ludzie, że wszystko to, co widzi i doświadcza jest sfabrykowane, stworzone tylko z tego powodu, że istnieje ktoś taki jak Dyjak właśnie, czyli rejestrator bodźców. Bohater snuje domysły na temat tego gdzie się znajduje i czym jest otaczająca go rzeczywistość. Jakąś huberathową wersją matrixa? Koszmarnym snem? Czymś w rodzaju stereonów z „Nagiego Celu” Snerga? Miejscem z Czasu poza czasem Philipa K. Dicka? Piekłem zbudowanym z odtwarzanych nieustannie ostatnich chwil życia? Kim jestem? Władcą tego świata? Jego budowniczym? Więźniem? Czy nadal żyję?

Marek S. Huberath zawsze pisał dużo o śmierci i tym, co po niej. Śmierć u niego nigdy nie była końcem, nigdy była ulgą w cierpieniu. Była tylko bramą do kolejnego świata, przystankiem na drodze, nowym etapem poszukiwań - Boga, samego siebie, własnej duszy. „Absolutny powiernik Alfreda Dyjaka” jest opowiadaniem, w którym na pytanie o istotę ludzkiej duszy otrzymujemy najbardziej pesymistyczne odpowiedzi. Mamy tu skrajnie materialistyczny wszechświat, gdzie tak naprawdę nie ma dla niej miejsca. A to, co za nią bierzemy jest jej doskonałą atrapą, symulacją. Taka wizja w światach Huberatha jest horrorem ostatecznym – zwłaszcza, gdy uświadomimy sobie czego udziałem stał się główny bohater.



Tytuł: Absolutny powiernik Alfreda Dyjaka
Autor: Marek S. Huberath
Gatunek: weird fiction, science fiction, horror
Publikacje w Polsce:
  „Nowa Fantastyka”, nr 3(114)/1992
  „Druga podobizna w alabastrze” (Zysk i S-ka 1997)
  „Balsam długiego pożegnania” (Wydawnictwo Literackie 2006)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz