piątek, 22 lutego 2019

Palcojad. Tom 1

Nie obgryzaj paznokci!

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Palcojad” to kolejna, obok świetnego „Invincible’a”, propozycja Egmontu z oferty amerykańskiego wydawnictwa „Image Comics”. Robert Kirkman, autor wyżej wspomnianego komiksu o nastoletnim superbohaterze, pisze w przedmowie do pierwszego tomu „Palcojada”, że jest to rzecz nie skażona schematami i nie schlebiająca gustom masowego odbiorcy, przyzwyczajonego do dobrze znanych i wyeksploatowanych maskotek Marvela i Detective Comics. Czy to w pełni autorskie dzieło Joshui Williamsona i Mike’a Hendersona jest takie w istocie?

Akcja toczy się w małym miasteczku Buckaroo w stanie Oregon. Od 1969 roku urodziło się tu szesnastu seryjnych morderców, którzy ujawnili swoje zbrodnicze „ja” zaraz po wyjeździe z rodzinnej miejscowości. Jednak dopiero ostatni psychopata, Edward Charles Warren zwany „Palcojadem”, z powodu swej przerażającej skłonności do obgryzania paznokci swoich ofiar aż do kości, zwrócił uwagę świata na Buckaroo. Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach ten, obciążony kilkudziesięcioma najpoważniejszymi możliwymi zarzutami, potwór zostaje niespodziewanie uniewinniony, opinia społeczna łączy fakty i zła sława mieściny rusza w świat.


Głównym bohaterem komiksu jest pracownik służb specjalnych Nicholas Finch. Stracił pracę i oczekuje na proces – nowy sens jego życiu nadaje tajemniczy telefon od Eliota Carrolla, agenta, który poprzysiągł rozwiązanie zagadki miasteczka w Oregonie. Wezwany przez przyjaciela Finch przybywa do Buckaroo, gdzie dowiaduje się o zaginięciu Carrolla i wplątuje się w małomiasteczkową intrygę. Natychmiast po jego przyjeździe rozpoczyna się nowa seria morderstw, o które - w naturalny sposób - mała społeczność oskarża, mieszkającego niedaleko miasteczka, Palcojada. Ale przecież ma on mocne alibi na każdy przypadek. Finch, wraz z poznaną na miejscu szeryf Shannon Crane, podejmuje się odnalezienia Carrolla i dokończenia jego śledztwa.

Uważny czytelnik może dostrzec w „Palcojadzie” całe mnóstwo nawiązań do popkultury. Pierwsze, które przychodzi do głowy, to oczywiście „Twin Peaks”, choć daleko komiksowi Williamsona do psychodeli i prawdziwie obezwładniającej grozy Davida Lyncha. Buckaroo to „typowe małe, amerykańskie miasteczko”, które najwyraźniej opanowały złowrogie, nie do końca naturalne siły. Znajdziemy tu policjantkę, trochę taką, jaką kojarzymy z innej małej, popkulturowo rozpoznawalnej miejscowości o nazwie Fargo. Jest także ekipa zbuntowanych nastolatków, którzy nie mówią wszystkiego dorosłym i skrywają własne tajemnice. Autorzy mrugają też do fanów powieści Thomasa Harrisa, ich ekranizacji, serialowego „Hannibala” czy „Dextera” a nawet „True Detective”, którego pierwszy sezon pojawił się na ekranach telewizji w czasie, gdy Williamson pracował nad scenariuszem komiksu. Jednak podstawową różnicą pomiędzy wymienionymi tytułami a „Palcojadem” jest to, że żaden z nich nie był nastawiony na bardzo częste i wybuchowe zwroty akcji. A to może stanowić mały problem w odbiorze tego komiksu. Choć oczywiście nie musi.


W spowitym w mroku Oregonie ciągle pada. Tak po prostu tam jest, tak zapamiętał swoje rodzinne strony Joshua Williamson, który wspomina o tym w pewnym wywiadzie i stawia tezę, że „małe miasteczka potrafią być prawdziwie przerażające”. Wielu już autorów przed nim szukało grozy w kilkutysięcznych amerykańskich miejscowościach – zawsze pierwszy przychodzi na myśl Stephen King i jego Castle Rock. Williamson chciał jednak podejść inaczej do tematu, to nie miał być komiks koncentrujący się na perypetiach głównych bohaterów, lecz na wpływie, jaki na nasz świat ma zjawisko seryjnych morderstw. Podobno co piąty człowiek na świecie zetknął się kiedyś z seryjnym mordercą – ma go w dalszej rodzinie, pracował z nim, był jego sąsiadem albo zwyczajnie stał za nim w kolejce do kasy czy siedział obok w autobusie. Oni są między nami i żyją obok nas – ten fakt nie dawał spokoju autorowi komiksu, który chciał po prostu przyjrzeć się temu zagadnieniu. Jakie „zmarszczki na rzeczywistości” zostawiają seryjni mordercy, jak opisuje ich popkultura? Co w ogóle powoduje, że stają się zbrodniarzami, jak widzą ich nie tylko rodziny ofiar, ale i również ich własne – bądź co bądź również ofiary. Jak rozwija się medialne szaleństwo wokół tego tematu – tutaj szczególnie warto zwrócić uwagę na sklep z pamiątkami po mordercach w Buckaroo, planowany zlot fanów, czyli tak zwany Killer-Con oraz wizytę dwóch gości, którzy sytuację w miasteczku chcą wykorzystać do własnych celów. Opowieść o drugiej z tych wizyt to szeroki uśmiech scenarzysty komiksu do całego środowiska miłośników historii obrazkowych i swego rodzaju hołd dla swojego mentora – Briana Michaela Bendisa.

Joshua Williamson w pierwszym tomie, stanowiącym jedną trzecią całej historii, nerwowo stroi instrumenty, brzdąka, co chwilę uderza w jakiś mocny akord, ale nie zaczyna naprawdę grać – nie konkretyzuje jeszcze fabuły, nie nadaje jej żadnego zdecydowanego kierunku. Paradoksalnie, dzieje się bardzo dużo i bardzo szybko: ilość nieoczekiwanych zwrotów akcji i makabrycznych, szokujących wydarzeń, które nawiedzają to ponure i mroczne miasteczko jest zbyt duża, aby utrzymany został przez cały czas nastrój grozy i tajemniczości. Polecanki z okładki są nieco na wyrost, wiadomo – marketing. Hurraoptymizm z przedmowy Kirkmana również trochę wyparował. Jednocześnie mamy do czynienia z naprawdę całkiem udaną opowieścią. Może trochę zbyt blisko zbliżająca się do niezamierzonego pastiszu – na szczęście nie przekraczającą tej granicy, bo tylko planowany pastisz prawidłowo wykonuje swe zadanie. Czekamy na tom drugi, może nie na rewolucję w gatunku, ale na przyzwoitą rozrywkę.

Tytuł: Palcojad. Tom 1
Scenariusz: Joshua Williamson
Rysunki: Mike Henderson
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Tytuł oryginału: Nailbiter. Deluxe Murder Edition, Volume 1
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: listopad 2018
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Papier: kredowy Format: 175 x 265
Wydanie: I ISBN: 9788328135598

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz