czwartek, 5 grudnia 2019

Asteriks #38. Córka Wercyngetoryksa

Spadek formy


Fani „Asteriksa” długo czekali na ten komiks. Czwarty odcinek przygód małego Gala, autorstwa duetu następców Alberta Uderzo, trafił do sprzedaży pod koniec października. Tak jak można było się spodziewać daleko mu do szczytowych osiągnięć Goscinnego i Uderzo – widać to niestety dość wyraźnie. Choć nie na tyle, aby przekreślać pracę Ferriego i Conrada – jest po prostu średnio.

Pod osłoną nocy do wioski nieustraszonych Galów przybywają dwaj wodzowie z Arwernii wraz z pewną tajemniczą dziewczyną. Oto Adrenalina, córka słynnego wodza Galów, którą ścigają Rzymianie. Gdzie będzie bardziej bezpieczna niż pod opieką Asteriksa i Obeliksa? Okazuje się, że przybysze z Arwenii chcą ocalić dziewczynę, bo jest im potrzebna – jako symbol zrywu niepodległościowego i buntu przeciwko rzymskiemu okupantowi. Ale Adrenalina ma w nosie awantury wapniaków – razem z innymi młodymi obywatelami wioski (uwaga – wiecznie skłóceni Automatiks i Ahigieniks mają nastoletnich synów) knuje swój własny, bardzo naiwny w swej młodocianej romantyczności, plan. Będzie się działo!



Młodzi kontra starzy. Świat się zmienia, a wąsaci Galowie nie – mimo wszystko jednak młode pokolenie korzysta z ich pomocy i doświadczenia. Nowa generacja Galów jest trochę jak sami twórcy komiksu, którzy przejęli pałeczkę od Uderzo i próbują nie zawieść oczekiwań. Moim zdaniem jednak „Córka Wercyngetoryksa” to najsłabszy z odcinków w ich wykonaniu. Nie wiem, czy pisany był w pośpiechu, żeby zdążyć na sześćdziesięciolecie Asteriksa – jeśli tak to szkoda. Jeśli nie, to szkoda jeszcze większa. Scenariusze Goscinnego były zawsze majstersztykiem, przemyślane od początku do końca, bez jednej fałszywej nuty. Ferri napisał jeden odcinek rewelacyjny („Papirus Cezara”) i dwa całkiem niezłe („Asteriks u Piktów” i „Asteriks w Italii”). Ten niestety mu nie wyszedł.


Niby wszystko jest, jak być powinno. Są punkty obowiązkowe – bijatyka zainicjowana przez kowala i rybaka, obrażający się Obeliks, wybuchający płaczem Obeliks, pijacy z czkawką (iczk!) i oczywiście piraci, którzy dostają największy kawałek scenariusza jak do tej pory. Ale wszystko jest nieśmieszne, aspirujące tylko do poziomu Goscinnego, chaotyczne, poszarpane fabularnie, napisane jakby z obowiązku a nie z miłości. Sytuację ratuje Didier Conrad, który jest chyba klonem Uderzo. Wspaniale jest to wszystko narysowane, wszystko tutaj gra i buczy.

Minus dla scenarzysty, plus dla rysownika – ocena ogólna czwórka z dwoma minusami. Czekamy na odcinek trzydziesty dziewiąty z nadzieją na poprawę.



Tytuł: Asteriks #38. Córka Wercyngetoryksa
Scenariusz: Jean-Yves Ferri
Rysunki: Didier Conrad
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Tytuł oryginału: Asterix. La Fille de Vercingétorix
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Les Éditions Albert René
Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 48
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328197145

3 komentarze:

  1. Szkoda, że scenariusz słabszy, ale z drugiej strony cieszy mnie, że nadal wydają tę przesympatyczną serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się, że jeszcze wydają ten komiks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę. I mimo, iż dość chłodno podszedłem do tej części to jednak mocno czekam na kolejną. Zgodnie z zasadą dwóch nowych twórców (dom-wyjazd-dom-wyjazd-dom....) teraz wyruszymy w podróż poza Galię :)

      Usuń