niedziela, 26 października 2025

Punisher MAX. Tom 11

MAX raz jeszcze


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Punisher” największą popularność zdobył oczywiście na początku lat dziewięćdziesiątych, jednak najlepsze komiksy z nim w roli głównej zaczęły wychodzić dziesięć lat później. Trzytomowa edycja „Punisher. Marvel Knights” oraz późniejsza dziesięciotomowa „Punisher MAX” ze scenariuszami Gartha Ennisa (głównie) i Jasona Aarona (wydane w odcinkach w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku) to rzeczy znakomite. Wydawać by się mogło, że to wszystko. Wtem! Jedenasty tom zbiorczy „MAX” ukazuje się nakładem Egmontu.

Tym razem dostaniemy dwie sześcioczęściowe historie – obie napisał Garth Ennis, a narysował Jacen Burrows. Na początku 2020 roku ukazała się opowieść „The Soviet” idealnie wpasowującą się w założenia imprintu „MAX”. Frank Castle jest już stary, zmęczony i ma dwa problemy. Ktoś bardzo umiejętnie podszywa się pod jego postać i wykańcza rosyjską mafię w Nowym Jorku. Traf chciał, że dokładnie tę, której szefa, starego radzieckiego generała z czasów interwencji w Afganistanie, sam chce zlikwidować.

czwartek, 23 października 2025

Śniadanie mistrzów

Po co człowiek żyje?

„Śniadanie mistrzów” to zdecydowanie najbardziej zwariowana i groteskowa powieść Kurta Vonneguta jak do tej pory. Znamy już ten sposób na literaturę – mnóstwo zwięzłych, kilkuakapitowych anegdot oddzielonych trzykropkami i ułożonymi w niezbyt chronologicznej kolejności. W omawianej dziś siódmej już powieści Vonneguta z chronologią problemu nie ma. Ba, doszło mnóstwo żartobliwych rysunków autorstwa samego pisarza.

Fabuła nie ma większego znaczenia. Można za samym autorem napisać, że „jest to opowieść o spotkaniu dwóch samotnych, chudych, dość starych ludzi na szybko umierającej planecie”. Jednym z nich jest Dwayne Hoover, bogaty sprzedawca samochodów z Midland City (fikcyjnego miasta gdzieś w Michigan) w przededniu utraty zmysłów. Żona popełniła ostatnio samobójstwo, syn jest gejem i jako „Kicia” gra na fortepianie w szemranych knajpach, a on sam zaczyna doznawać poważnych zakłóceń w odbiorze rzeczywistości. Drugim bohaterem jest Kilgore Trout, autor ponad dwustu powieści science fiction (i jeszcze większej ilości opowiadań), o którym nikt na świecie nie słyszał, bo Trout pisze wszystko tylko w jednym egzemplarzu i wysyła do niszowych wydawnictw bez adresu zwrotnego. Trout rusza przez Amerykę na Festiwal Sztuki w Midland City i tym samym zapoczątkowuje absurdalny ciąg zdarzeń, kierujący go na kurs kolizyjny z Dwayne’em Hooverem. A sam Kurt Vonnegut już siedzi w swej wymyślonej knajpie, gdzie pod koniec powieści dojdzie do wydarzeń niesłuchanych.

wtorek, 21 października 2025

Lumentral

Do wielokrotnego spożycia


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Rafał Spórna powraca! Wydawnictwo Kurc proponuje już trzeci komiks polskiego artysty. „Lumentral” jest tym najdziwniejszym, najbardziej niejednoznacznym i opornym na interpretacje, co niekoniecznie musi być atutem. Trudno jest ten komiks oceniać inaczej niż skrajnie subiektywnie, a przecież dla czytelnika recenzji tak wystawiana ocena jest najmniej miarodajna. Mimo wszystko spróbujmy.

Najpierw był „Alchenit”, psychodeliczna historia alternatywna z czasów II Wojny Światowej w stylu Philipa K. Dicka. Potem przyszła pora na „Oko Horusa”, opowieść o inwazji kosmitów, przeprowadzanej w snach niczego nie spodziewających się ludzi. W obydwu przypadkach wielką rolę odgrywały roślinne specyfiki gruntownie rozszerzające jaźń i tworzące odmienne stany świadomości. Rzeczywistość „poszerzona” jest trudna w odbiorze, podobnie zresztą jak „Lumentral”

niedziela, 19 października 2025

V.

Taniec śmierci

Skoro wydawnictwo Art-Rage zaszalało z „Tęczą grawitacji”, powieścią – legendą, od której łatwiej się odbić niż od trampoliny, postanowiłem wrócić do literatury Thomasa Pynchona. Zwlekałem niemal trzy lata – Mag wydał pierwszą powieść autora już w 2022 roku, prawie sześćdziesiąt lat po jej premierze za oceanem. Teraz już wyjścia nie ma, trzeba czytać.

„V.” nazywana jest przez krytyków wstępem do „Tęczy grawitacji”. Oczywiście w drugiej połowie lat pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych Pynchon tak o niej nie myślał, bo na „Gravity’s Rainbow” przyjdzie jeszcze poczekać do 1973 roku. „V.” była debiutem niesamowitym, zapowiadającym pisarza zarówno genialnego jak i polaryzującego odbiorców. Lektura tej powieści jest wyzwaniem – tym większym, im bardziej czytelnik chce całościowo ogarnąć jej fabułę, przesłanie i nawiązania. Główna akcja toczy się dwuwątkowo w Stanach Zjednoczonych roku 1956. Benny Profane, dwudziestokilkuletni marynarz, został zwolniony ze służby i (udaje, że) szuka teraz sensu swej egzystencji. Mówi o sobie, że jest „szlemielem” i „ludzkim jo-jo” – pechowcem, którego życiem rządzą prawa Murphy’ego, rzucając nim wte i wewte, na lewo i prawo. Włóczy się po barach i cudzych mieszkaniach wchodząc w relację z Ekipą Pomyleńców – beatników, artystów-lekkoduchów, żyjących z dnia na dzień i próbujących odnaleźć się w nowym, powojennym świecie Ameryki. Benny nie potrafi wytyczyć sobie celu w życiu, nie chce i nie umie stawić oporu otaczającej go rzeczywistości.

czwartek, 16 października 2025

Shade. Człowiek Przemiany. Tom 4

Miłosne wielokąty


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Shade. Człowiek przemiany” znów na tapecie. Dziś zajmiemy się tomem czwartym, przedostatnim – na tom piąty przyjdzie nam poczekać do 2026 roku. Komiks Petera Milligana jest esencją narracyjnego szaleństwa i twórczej wolności. A z każdym kolejnym tomem obie cechy komiksu tylko się uwypuklają.

Poprzedni tom „Shade’a” zawierał odcinki z bardzo charakterystycznego okresu – zarówno sprzed startu jak i po starcie imprintu „DC Vertigo”. Skończyliśmy na zeszycie 41 z listopada 1993 roku, w trakcie opowieści nazwanej potem „Hotelem Shade”. Shade, kosmita z planety Meta leżącej w innym wymiarze i jego dwie ziemskie towarzyszki tkwią w dziwacznym hotelu, jakby wyjętym z naszej rzeczywistości. Zamknęły ich tam nie mniej dziwaczne „anioły” – kimkolwiek są. Pod koniec trzeciego tomu, Kathy oznajmia Shade’owi, że jest w ciąży – trudne chwile wywołane wizytą „Dziecka namiętności” przyniosły, jak widać poważne konsekwencje.

niedziela, 12 października 2025

Projekty Manhattan. Tom 1. Niedobra nauka

Sięgaj po gwiazdy ostrożnie


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Dziś zabieramy się za najlepszy komiks Muchy tego roku. Jestem skłonny zaryzykować to twierdzenie, mimo że przed nami jeszcze trzy i pół miesiąca. Jonathan Hickman zabiera nas w szaloną podróż wydeptanymi już co prawda szlakami, ale za to takim wehikułem, w jakim jeszcze nie siedzieliśmy. Za kierownicą – Nick Pitarra.

Dwudziestopięcioodcinkowa seria „The Manhattan Projects” wydana została między marcem 2012 a listopadem 2014 roku nakładem Image Comics. Pierwszy z dwóch tomów zbiorczych, noszący tytuł „Niedobra nauka”, zawiera piętnaście odcinków – zakończenie poznamy prawdopodobnie już pod koniec tego roku. Jonathan Hickman i Nick Pitarra pisali wszystko według planu wybiegającego w przyszłość maksymalnie na pięć zeszytów – w zasadzie tworzyli wszystko na bieżąco, zgodnie ze starą „metodą Marvela”. Podstawowym założeniem komiksu było to, że Projekt Manhattan (dobrze nam znany z obowiązującej historii) był tylko jednym z wielu programów badawczych. Naukowcy zaangażowani w projekt wypełniali oczywiście jego podstawowe zadanie, czyli konstrukcję bomby atomowej, ale poza tym, w sekrecie przed rządem i obywatelami, zgłębiali tajemnice innych wymiarów, fantastycznych broni, alternatywnych rzeczywistości i obcych cywilizacji.

czwartek, 9 października 2025

Widzialne i niewidzialne

Pudełko czekoladek

Artykuł należy do cyklu XX lat Biblioteki grozy wydawnictwa C&T”. Odcinek dwudziesty drugi.

„Widzialne i niewidzialne” jest jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz co ci się trafi. Sparafrazowany przeze mnie znany wszystkim cytat pasuje do twórczości Edwarda Fredericka Bensona idealnie. Zbiór opowiadań tego edwardiańskiego pisarza jest bardzo różnorodny pod względem fabuł i rodzajów nadnaturalnego (albo i nie) zagrożenia – choć punkty wspólne również możemy znaleźć.

Dwudziesta druga pozycja „Biblioteki grozy” wydawnictwa C&T zawiera aż trzynaście w miarę krótkich opowiadań z początku dwudziestego wieku. Trzydziestokilkuletni wówczas Benson nie pisał tylko opowiadań grozy – był pamiętnikarzem, powieściopisarzem, biografem i historykiem. Ilość materiału jest przeogromna, nawet przy ograniczeniu się do „ghost stories”. Trzynaście tekstów, zebranych pod wspólnym tytułem zaczerpniętym z jednego z opowiadań (gdzie nasz świat i jego poznanie konstytuują zarówno elementy widzialne, jak i niewidzialne), nie musi być wcale reprezentatywne dla jego twórczości, a już na pewno nie można tylko na ich podstawie wydawać ogólnych sądów i interpretacji jego myśli.