Leo Lego
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Luiz Eduardo de Oliveira, alias „Leo”, brazylijski twórca komiksowy, ukończył w 2020 roku swoją piątą opowieść z uniwersum „Światów Aldebarana”. Przyszła pora, aby wrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło – na planetę Aldebaran-4. Główna bohaterka nie jest już podlotkiem, tylko dojrzałą kobietą. Zmieniła się jednak mniej, niż wskazywałaby na to metryka. Leo z kolei, starszy pan po siedemdziesiątce, nie zmienił się wcale.
Historia zatacza koło. Wszystko zaczęło się od „Aldebarana”, czyli przygód dzielnej Kim Keller i jej ukochanego Marka Sorensena. Aldebaran-4, pierwsza skolonizowana przez człowieka odległa planeta, skrywała niewyobrażalne wprost tajemnice, które mocno wpłynęły na późniejsze losy Kim i Marka. Potem była „Betelgeza” i „Antares”, kolejne historie o nie do końca udanych misjach kolonizacyjnych, w których znów główną rolę odgrywała Kim. Bohaterka dorosła, zdobyła uznanie oraz sławę i urodziła dziecko kosmity, przedstawiciela wysoko rozwiniętej rasy Calterian. W ostatnim albumie, zatytułowanym „Ocaleni. Anomalie kwantowe”, poznaliśmy z kolei Manon Servoz i Alexa Muniza, rozbitków z „Johanesa Keplera”, czyli zaginionego statku z pierwszej misji na Aldebarana-4. Egmont wydał właśnie „Powrót na Aldebarana” – życiowe drogi Kim, Manon i Alex krzyżują się na tej właśnie planecie.
Ziemscy naukowcy mają zagwozdkę. Badają tajemniczy, lewitujący sześcian wielkości sporego samochodu, który, podobnie jak T.A.R.D.I.S. Doktora Who, jest sporo większy w środku niż na zewnątrz. Mało tego – w jego wnętrzu znajduje się portal prowadzący do nieznanego świata. Żywo zainteresowani dziwacznym artefaktem są też Celtarianie – ekipa ich naukowców dociera do Aldebarana i rozpoczyna współpracę z Ziemianami. Kim Keller, z racji dość bliskich relacji z przybyszami, zostaje wplątana w całą aferę. Musi zebrać drużynę i wyruszyć na wyprawę naukową do obcego świata. Wspomniani Manon i Alex oraz kilku innych śmiałków dołączają do Kim i razem rzucają wyzwanie przygodzie. Tymczasem na Aldebaranie trwają zamieszki – ludzie nie są zadowoleni z obecności Celtarian i nie podoba im się, że Kim Keller, kobieta w bliskich relacjach z jakimś kosmitą, dostaje tak odpowiedzialne zadanie. Misja jest zagrożona – tym bardziej że, nasi bohaterowie podczas pobytu już po drugiej stronie, będą zdani sami na siebie.
„Powrót na Aldebarana” składa się z trzech sześćdziesięciostronicowych odcinków. Jest to pewna zmiana w porównaniu do wszystkich poprzednich opowieści – te zazwyczaj miały cztery odcinki po czterdzieści kilka stron, czyli mieliśmy do czynienia ze standardowym formatem komiksu europejskiego. Nie zmienia to w sumie nic w lekturze – ot, ciekawostka. I jest to chyba największa zmiana, jakiej doświadczymy, w porównaniu z poprzednimi albumami. Leo bowiem nadal gra na tych samych nutach i nie zaskakuje ani swoich sprawdzonych fanów, ani przeciwników. U niego nadal najważniejsze jest mocno naukowe, zdroworozsądkowe i logiczne podejście do poznawania świata, a we wszelkich przejawach wiary i religii widzi wszystko, co najgorsze. Zmienił nieco zasady gry w stosunku do wszechobecnej technologii – świat odkrywany przez Kim ma jedną cechę wspólną z pamiętnym „Panem Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza. Nie działa tam elektronika, można używać co najwyżej staromodnych silników spalinowych. Poza tym to znowu jest południowoamerykańska Amazonia, tylko wyrosła na obcej planecie. Scenograficznie – dokładnie to samo, co wcześniej.
W „Powrocie na Aldebarana” Leo porusza jeszcze jedną kwestię – problematykę imigracji i integracji. Ksenofobia jest wręcz wrodzoną ludzką cechą i nijak nie możemy się jej pozbyć. Leo w ogóle nie ma najlepszego zdania o ludzkości, jesteśmy niedorozwinięci empatycznie, społecznie i na pewno nie jesteśmy gotowi na spotkanie z wyżej rozwiniętą cywilizacją. Nie ładuje już aż tak dużo erotyki, która pojawiała się zazwyczaj zupełnie znienacka i bez jakiegokolwiek związku z fabułą. Ale infantylne teksty i dziecinne pojmowanie relacji damsko-męskich przez dorosłych oczywiście są, przecież mamy do czynienia z komiksami Leo. Kobiety są silne, odważne i rządzą facetami, a brzydka płeć ma naprawdę mało do powiedzenia – to też już znamy. A fabuła jako całość sprawia znów wrażenie pisanej w pośpiechu i na kolanie – album kończy najbardziej bezczelne deus ex machina, jakiego autor kiedykolwiek użył.
Ja już w poprzednich recenzjach narzekałem na te same mankamenty fabularne, ale więcej nie będę. Czytając komiksy Leo, wiem, co mnie czeka, i w sumie jest w porządku. Jednego naprawdę jednak nie mogę przeboleć. Leo jest mistrzem w rysowaniu flory, fauny, odległych pejzaży, maszyn, budynków i pojazdów. Ale nie umie rysować ludzi i robi to z wiekiem coraz gorzej. W omawianym dziś komiksie wszyscy znów wyglądają tak samo, są swoimi sobowtórami w różnych perukach i nie widać, żeby zostali uchwyceni na kadrze w ruchu, tylko raczej pozują do obrazu. To jest tak, jakbyśmy wzięli lalki Kena i Barbie (w dużej ilości), pozmieniali im fryzury, a potem ustawiali na stoliku w różnych sytuacjach i robili na podstawie takich scenek rysunki. A potem dorysowywali dymki z dziecinnymi tekstami.
Albo wyobraźcie sobie dzieciaka, który naczytał się fantastyki naukowej, a potem wziął swoje wszystkie figurki lego i zaczął się nimi bawić, odtwarzając jakąś wymyśloną przez siebie historię. W sumie tłumaczyłoby to te wszystkie identyczne twarze i kanciaste, nienaturalne ruchy. Może jestem niesprawiedliwy, ale naprawdę od grafika z tak długim stażem można wymagać więcej.
Nie kończymy przygód w „Światach Aldebarana”. W 2022 roku we Francji wyszedł dwuczęściowy „Neptun”, a w tym roku (na razie) jednoczęściowy „Bellatrix”. Może razem złożą się na kolejny album na naszym rynku? Ja nie łudzę się, że Leo zostawi swoje lego (albo lalki) w spokoju, i znów będę narzekał, ale i tak przeczytam. Ciekaw jestem, dokąd to wszystko zmierza.
Tytuł: Powrót na Aldebarana
Scenariusz: Leo
Rysunki: Leo
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Retour sur Aldebaran
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: październik 2023
Liczba stron: 192
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328152578
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz