niedziela, 24 grudnia 2023

Szalona z Sacre-Coeur

„Incal” w wersji light


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Alejandro Jodorowsky i Jean Giraud (czyli Moebius, bo z Jodorowskym współpracowało to właśnie twórcze alter ego Girauda) stworzyli swego czasu „Incala”, jeden z najsłynniejszych komiksów w historii medium. O dziwo, sukces ten nie przyczynił się wcale do ich częstej współpracy w przyszłości. Trzyczęściowa opowieść „Szalona z Sacré-Coeur” jest drugim owocem ich kooperacji – jednym z najlepszych, przy jakich zarówno Chilijczyk, jak i Francuz pracowali.

Ostatnia część „Incala” ukazała się w 1988 roku. Jodorowsky miał tak dużo pomysłów, że od razu rozpoczął prace nad „Przed Incalem”, prequelem opowieści o Johnie Difoolu. Moebius odmówił współpracy i zarzekał się, że do „Incala” już nie wróci (złamał postanowienie pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy to narysował pierwszą część niedokończonej nigdy serii „Po Incalu”, ale to było wszystko). Czasu na szalone, futurystyczne przygody Difoola nie miał, ale jakimś sposobem znalazł go na narysowanie równie zwariowanych, choć osadzonych we współczesności, perypetii niejakiego Alaina Mangela.


Początek lat dziewięćdziesiątych to „komiksowe apogeum” Alejandro Jodorowsky’ego. „Przed Incalem”, „Kasta Metabaronów”, „Księżycowa gęba” – to najważniejsze tytuły. W 1992 roku wychodzi „La Folle du Sacré-Coeur”, pierwszy z trzech tomów trylogii nazwanej później „Le Coeur Couronné”. Polscy wydawcy (najpierw nieistniejące już wydawnictwo Hella Comics w 2008 roku i rok temu Scream Comics) oparli swoje wydanie zbiorcze na oryginalnym francuskim integralu, który zawierał wszystkie trzy odcinki, ale nosił tytuł pierwszego. Dlatego też – „Szalona z Sacré-Coeur”.

Jesteśmy w Paryżu, mamy rok 1989. Głównym bohaterem komiksu jest Alain Mangel, profesor filozofii, wykładowca Husserla i Heideggera na Sorbonie. To celebryta wśród nauczycieli, prawdziwa „gwiazda rocka” – grupy oddanych mu studentów podobnie jak on noszą się na fioletowo i chodzą za nim krok w krok. Niestety w dzień jego sześćdziesiątych urodzin żona daje mu w prezencie papiery rozwodowe i przedstawia mu młodszego o kilkanaście lat mężczyznę, który nie jest impotentem jak Alain i będzie ją w stanie w końcu zapłodnić. Wszystko się sypie. Studenci odwracają się od swego profesora, mieszkanie zostaje ogołocone przez byłą żonę, a Alain wchodzi w ostrą fazę kryzysu wieku średniego (późnego bardzo, wszak szósty krzyżyk na karku). Tylko jedna studentka, dziwnie natarczywa Elizabeth, pozostaje mu wierna. Mangel zdradza jej podczas tajemnej schadzki w bazylice Sacré-Coeur, że jego impotencja jest celowa – oddał się potajemnie Bogu i trzyma się ortodoksyjnych zasad Talmudu, nazywając się „kapłanem”. Elizabeth nie pozostaje mu dłużna i też wprawia go w osłupienie. Nazywa go Zachariaszem i namawia do jej zapłodnienia – niczym starotestamentowa Elżbieta pocznie i urodzi nowego Jana Chrzciciela.


A to dopiero początek totalnego szaleństwa. Mangel ładuje się w awanturę tak absurdalną, przeszarżowaną i przeładowaną dziwną Jodo-symboliką, że chyba tylko ta z legendarnego „Incala” może jej dorównać. Do Zachariasza i Elżbiety dołączają Józef i Maryja (ten pierwszy jest poszukiwanym przez stróżów prawa Arabem, ta druga to przepiękna Kolumbijka, córka bezlitosnego szefa narkotykowego kartelu). Ale to nie wszystko – za Alainem ciągnie się widmowa postać jego dawnego dwudziestoparoletniego „ja”, namawiająca go nieustannie do rozwiązłości i czynienia najgorszych bezeceństw. Mizogin, seksista cierpiący na kompleks Edypa, nowoczesny inteligent za dychę, niepewny swej męskości i cierpiący na chroniczną biegunkę duchowy krewniak Incala rusza w podróż, która odmieni jego życie. Rusza przede wszystkim w głąb siebie.

Trzyczęściowa „Szalona z Sacré-Coeur” jest tak właściwie satyrą na wszystko, co zachodnie. Jodorowsky kpi z zachodniej racjonalności, sztywnych ram, w jakie nowoczesność wpycha nasze pojmowanie i rozumienie świata, niechęci do wielkich życiowych zmian, pokładania przesadnego zaufania w intelekt i niepohamowanego pożądania dóbr materialnych. Mangel z początku podchodzi do swej wielkiej życiowej rewolucji bardzo pozytywnie: „Z perspektywy umysłu każda zmiana wydaje się zła. Ale z perspektywy życia złe jest to, co się nie zmienia. Dzisiejsza zmiana da mi powód do życia!”. Tylko że życie bardzo szybko sprowadza go na ziemię. Rzeczywistość, tak bardzo lekceważona i pomijana w codziennej egzystencji, brutalnie daje znać o sobie. Co więcej – każe powątpiewać w swoją realność. Tak, dokładnie.


Alain Mangel, jako odwieczny intelektualista i jednocześnie gorliwy (choć nie ortodoksyjny) judaista „zawsze myślał, że rzeczywistość jest gdzieś poza nim. Tymczasem tkwi w niej po uszy!”. Tak bardzo powstrzymywał się od pragnień, tak bardzo uciekał w racjonalne, skrajnie logiczne interpretacje świata i rozumowe planowanie każdego elementu swego życia, że przegrał konfrontację z ową rzeczywistością. Dziwaczny i absurdalny wir wydarzeń, w jaki został wciągnięty, tłumaczy sobie tak: „Ludzie mają zakorzenioną wiarę we wszechmoc przyczynowości, więc wydaje im się nie do pomyślenia, że zdarzenia mogą zachodzić bez przyczyny. Nie można wyjaśnić pewnych zjawisk nie dlatego, że przyczyna nie jest znana, ale że nie da się jej wyrazić za pomocą ludzkich środków rozumienia”. A więc dochodzi do wniosku, by podejść do otaczającego świata intuicyjnie, odrzucić potrzebę jego katalogowania, odrzucić żądze i udać się w metaforyczną pustkę.

Jodorowsky zawsze wysyła swych trochę głupawych, zadufanych w sobie i słabych psychicznie bohaterów w podróż ku oświeceniu, odrodzeniu i zrozumieniu. Mangel jest jak John Difool – ciągle walczy z dwoistością swej natury. Chce odrzucić plugastwo jego snującego się za nim lubieżnego cienia, ale nie potrafi. „Do diabła z etyką, niech żyje estetyka!” – krzyczy i z gigantycznym wzwodem rusza do akcji. „Rozum to pretensjonalny bełkot! Tylko szaleństwo prowadzi do zbawienia” – dedukuje na podstawie bluźnierczych zachowań Elżbiety, Józefa i Maryi. „Potrzebuję świata marzeń! Nikt nie może żyć tylko rzeczywistością. Tak jest nieznośna” – mówi załamany ostatecznie, tuż przed tym, gdy w końcu osiągnie gotowość do doznania objawienia.


Podobieństwo Mangela do Difoola to nie jedyne nawiązanie do „Incala”„Szalona z Sacré-Coeur” to „Incal w wersji light”. Mamy tu społeczeństwo opętane przez aurę telewizyjnego ekranu, szklana pogoda trwa dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jest androgyniczny Chrystus, walka z własnym ego, próba wyjścia poza własne ograniczenia, droga ku przebudzeniu. Jodorowsky śmieje się ze społecznych zachowań i nawyków, religijnych rytuałów, akademickiego bełkotu, kultu szkiełka i oka. Śmieje się też trochę z „Incala” oraz z samego siebie. Powiedział w jednym z wywiadów, że kiedyś po jednym z prowadzonych przez niego kursów tarota podeszły do niego trzy młode kobiety widzące w nim natchnionego geniusza, a jedna z nich nazwała go nawet Zachariaszem i zaproponowała mu prokreacyjne spółkowanie. No proszę!

Przygody Zachariasza, Elżbiety, Józefa i Maryi są opowieścią bardzo lekką, prostą narracyjnie, żartobliwą, pozbawioną patosu i ciężaru filozoficznego „Incala”. Alejandro Jodorowsky pokazuje wielki dystans do samego siebie, własnej twórczości i filozofii. Podobnie Moebius – jego rysunki, jak zwykle wspaniałe, wyglądają tak, jakby Jean Giraud ubrał swój styl w cudzysłów i świetnie się bawił. Moebiusa kojarzymy głównie z futurystycznych scenografii, fantastycznych pejzaży, dziwacznych postaci czy pojazdów. A tu proszę – Francja końca dwudziestego wieku. A siła humoru bijąca z jego kadrów jest wprost nieokiełznana.

Bardzo pozytywny jest to komiks. Oto człowiek urodzony na Zachodzie, wychowany w jego pragmatycznych, intelektualnych wartościach, przyjmujący również z całym dobrodziejstwem religijne dogmaty i odrzucający instynkty i emocje, wpada w świat szaleństwa i magii. I dopiero wtedy odkrywa, kim naprawdę jest. „Szaloną z Sacré-Coeur” napisał duet Jodo/Moebius, więc wiadomo, że trzeba patrzeć na to wszystko z odpowiedniego dystansu – do czego zresztą (w przeciwieństwie do przywoływanego przeze mnie nieustannie „Incala”) autorzy wyraźnie namawiają. Wiele rzeczy, jakie znajdziemy w komiksie, może być nie do końca poprawnie przez nas rozpoznanych i zinterpretowanych, bo jest to komiks w pewnym stopniu hermetyczny znaczeniowo i dość prywatny. Ale jest znakomity – lepszy od większości, jakie Jodorowsky napisał.


Tytuł: Szalona z Sacré-Coeur
Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
Rysunki: Jean „Moebius” Giraud
Tłumaczenie: Anita Jachimowicz
Tytuł oryginału: La Folle du Sacré-Coeur
Wydawnictwo: Scream Comics
Wydawca oryginału: Les Humanoïdes Associés
Data wydania: wrzesień 2022
Liczba stron: 196
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 240 x 320
Wydanie: I
ISBN: 9788367161350

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz