niedziela, 9 października 2022

Green Lantern. Wojna z Korpusem Sinestro

Gdy zalewa nas żółć


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Niektóre z historii DC Comics zyskują po latach status legendarnych, zmieniających oblicze uniwersum, czy definiujących jego pewne obszary na nowo. Zazwyczaj noszą miano „kryzysów” – choć nie zawsze. Jednym z tych wydarzeń, które były wyjątkowo znaczące dla Zielonych Latarni, była wielka kosmiczna awantura z roku 2007 – „Wojna z Korpusem Sinestro”.

W 2004 roku bardzo obiecujący młody wilk w wydawnictwie DC Comics, niejaki Geoff Johns, zabrał się za pisanie przygód Hala Jordana, najsłynniejszego ziemskiego członka Green Lantern. Hal po roku 1994 został zapomniany – „Emerald Twilight” a potem „Zero Hour: Crisis in Time!” pogrzebały postać dzielnego lotnika z zielonym pierścieniem mocy. Komiksy z Zielonymi Latarniami nadal wychodziły, ale już bez Hala Jordana. Dopiero dziesięć lat później, Geoff Johns postanowił wskrzesić bohatera – jego opowieść „Green Lantern. Rebirth” (nadal nie wydana w Polsce) uważana jest za jedną z najważniejszych w DC Comics pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Jak możemy przeczytać w posłowiu do omawianego dziś komiksu, cały run Geoffa Johnsa w serii „Green Lantern” to „złote lata Hala Jordana”. Składa się on z trzech wielkich rozdziałów – wspomniany „Rebirth”, „Wojna z Korpusem Sinestro” i wydana już niemal trzy lata temu w Polsce „Najczarniejsza noc”.


Dziś czytamy część środkową, nawiązującą podobnie jak „Rebirth” do najlepszych komiksów „Green Lantern” z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W roku 1986 wyszedł drugi numer antologii „Tales od the Green Lantern Corps” – jedną z zamieszczonych tam opowieści był „Tygers” Alana Moore’a i Kevina O’Neilla. Moore już wtedy nakreślił fabularne ramy pewnych wydarzeń, które po prawie dwóch dekadach zaczął twórczo i odważnie rozwijać Geoff Johns – głównie tajemniczą i straszliwą przepowiednię o nadciągającej „najczarniejszej nocy”, umieszczoną między wersami „Księgi OA”. „Sinestro Corps War” wydano między kwietniem 2007 i lutym 2008, równolegle z serią „Countdown” z charakterystyczną numeracją „w dół” o której pisałem już przy okazji „Ostatniego kryzysu”. Uniwersum DC pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku cały czas trzęsło się w posadach – run „Green Lantern” Geoffa Johnsa, biegnący równolegle do potężnych „kryzysów” DC, prowadził razem z nimi prosto do wielkiej rewolucji roku 2011. Wojna Zielonych Latarni z Korpusem Sinestro było wielkim milowym kamieniem na tej drodze.


No dobrze – ale kim był Sinestro? Ten „kosmiczny Hitler” z fioletową skórą, międzygalaktyczny faszysta i dyktator, istniał w komiksach DC już od 1961 roku. Johns rozwinął pomysły Moore’a i uczynił go największym przeciwnikiem Hala Jordana. Sinestro należał swego czasu do Korpusu Zielonych Latarni i nie chciał pogodzić się ze zbyt „miękkim” – jego zdaniem – podejściem kosmicznych policjantów do tych wszystkich, którzy niszczą międzygalaktyczny porządek. Swoje własne porządki zaczął zatem od własnej planety o nazwie Korugar. Zaprowadził tam faszystowskie rządy, surowo rozprawiał się z przeciwnikami i odkrył, że strach jest najlepszym gwarantem spokoju i posłuszeństwa. Został za to zdegradowany i wyrzucony z Korpusu – stracił pierścień i uciekł do wszechświata antymaterii (to miejsce dobrze pamiętamy z „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach”). To właśnie tam, w Qward, planecie-stolicy, uformował swój własny Korpus, którego członkowie używają pierścieni czerpiących moc nie z koloru zielonego, czyli symbolu woli, lecz żółtego, czyli symbolu strachu. „Korpus Sinestro” jest gotowy do inwazji na nasz wszechświat – jego celem jest zaprowadzenie w nim własnego porządku, „terroru żółtego strachu”.


Naprzeciw Korpusu Żółtego staje Korpus Zielony, złożony z siedmiu tysięcy dwustu Zielonych Latarni. Wojna toczyć się będzie we wszechświecie antymaterii, na planecie OA gdzie stoi wielka Zielona Bateria, a także na naszej Ziemi (głównie), czyli kluczowym miejscu dla całego uniwersum DC. To właśnie wtedy, między „Nieskończonym” a „Ostatnim” kryzysem, zaczęły formować się najważniejsze założenia Multiwersum DC – nasz wszechświat okazuje się zwornikiem, trzymającym w kupie wszystkie pięćdziesiąt dwa równoległe wszechświaty i płynącą między nimi „posokę”. Po stronie Sinestro opowiadają się takie postacie jak Cyborg Superman (patrz: „Śmierć Supermana”), Superman Prime (patrz: „Nieskończony kryzys”) a także… niespodzianka (patrz: „Kryzys na nieskończonych Ziemiach”). Pojawi się sam Parallax, absolutnie przerażająca istota, personifikacja siły strachu, powstała u zarania dziejów, gdy tylko pierwsza istota inteligentna poczuła niepokój – ta sama istota opanowała Hala Jordana we wspomnianym na początku recenzji „Emerald Twilight” i przyczyniła się do jego upadku. Po stronie Hala walczy cały Korpus Zielonych Latarni, strażnicy z planety OA a także Ion, personifikacja siły woli, przeciwwaga dla Parallaxa.


Geoff Johns jest już wielką szychą w DC Comics. Wtedy dopiero piął się w górę, zdobywał punkty i uznanie. I radził sobie znakomicie – to, w jaki sposób rozbudował świat Zielonych Latarni i jak dużo ciekawych i atrakcyjnych zmian wprowadził, naprawdę robi wrażenie. Zieleń przestała być jedynym kolorem „mocy” we wszechświecie. No dobra, „zła, emanująca strachem” żółć istniała przed nim, ale to on w pełni ją zdefiniował i wytłumaczył. Geoff Johns wprowadził do uniwersum DC „emocjonalne spektrum kolorów”, w którym żółć i zieleń nie są jedynymi barwami-emocjami. Otóż: „Istnieje we wszechświecie spektrum niewidzialnej mocy biorącej się z myśli i odczuć istot myślących. Jaśnieje lub ciemnieje w zależności od stanu emocjonalnego mieszkańców wszechświata”. Zaraz po „Wojnie z Korpusem Sinestro” pojawiły się Latarnie Czerwone, Niebieskie, Fioletowe, Pomarańczowe, czy nawet Indygo. Kolorowa rewolucja Johnsa była podstawą dla kolejnej przełomowej historii ze świata Green Lantern – „Najczarniejszej Nocy”.


Nie tylko ona zresztą – autor konsekwentnie dążył do tego wydarzenia od samego początku. Wrócił do dramatu Coast City, rodzinnego miasta Hala Jordana zniszczonego przez Cyborga Supermana podczas wydarzeń opisanych w „Rządach Supermanów”. Uzasadnił i wytłumaczył istnienie Parallaxa, powołał do życia Iona, Nade wszystko jednak odbrązowił mit Zielonych Latarni, jako kryształowych, nieskazitelnych obrońców wszechświata. Zmusił Korpus do stawienia czoła prawdziwej grozie, terrorowi mającemu za nic zielone metody postępowania i stwierdził, że „póki istnieje życie, póty istnieje strach. Nigdy nie zniknie”. Skoro Korpus Sinestro, ta zbieranina najgorszych zwyrodnialców kosmosu, zabija wszystkich wrogów bez pardonu, to może i kosmiczni policjanci powinni? „Wojna z Korpusem Sinestro” jest dzieckiem swoich czasów, czuć tu klimat pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku – bezpieczeństwo kosztem wolności, metody złoczyńców przyjęte jako oficjalne i dopuszczalne pracy zielonych służb. Banda Sinestro to międzygalaktyczni terroryści – nie można z nimi walczyć pustymi hasłami i enigmatycznym „dobrem”, które ponoć jest i działa, ale w praktyce trudno je dostrzec.

Rysują sami fachowcy. Najlepszy jest oczywiście Ivan Reis, mistrz chaosu, patosu, całostronicowych kadrów w stylu „gdzie jest Waldo?”, miliona postaci wylatujących z obrazka prosto na czytelnika (bo się ledwo mieszczą) i dynamicznej akcji. Pozostali graficy są również znakomici, ale to Reis jest najlepszy. Omawiany dziś komiks jest typowym przedstawicielem „kosmosu DC” – ale jednym z lepszych i bardziej godnych uwagi. Jeszcze lepsza jest wspominana „Najczarniejsza noc”, ale zanim do niej doszło nastąpił „Ostatni kryzys”, o którym już pisałem jakiś czas temu. 

„Najczarniejsza noc” nadchodzi. Egmont wydaje run Geoffa Johnsa „od tyłu” – pamiętajcie o tym, jeśli „Wojna z Korpusem Sinestro” trafi w wasze gusta.




Tytuł: Wojna z Korpusem Sinestro
Scenariusz: Geoff Johns, Dave Gibbons
Rysunki: Dave Gibbons, Ivan Reis, Ethan Van Sciver
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Sinestro Corps War
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: lipiec 2022
Liczba stron: 560
Oprawa: twarda z obwolutą
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788328156302

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz