X-Patchwork
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.
Przed nami trzeci zbiorczy tom „X-Men. Era Apocalypse’a”. Wydawnictwo Mucha, podobnie jak w przypadku opublikowanego niedawno „The Spectacular Spider-Man”, samo dokonało wyboru i kompilacji zeszytów wchodzących w skład tej czterotomowej edycji. Nie bez znaczenia jest tu także udział (nie bójmy się użyć tego słowa) legendarnego Marvel-Arka, gospodarza stron klubowych niezapomnianego „TM-Semic”. Oto marvelowskie lata dziewięćdziesiąte w pełnej krasie.
Krótkie wprowadzenie: „Era Apocalypse’a” była jednym w kilku eventów komiksowych Marvela pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. Marvel (DC Comics również) wystawiło wówczas na trudną próbę wielu swoich bohaterów – wszystko to w celu zwiększenia sprzedaży i walki o rynek. W przypadku „X-Men” anihilowano całą rzeczywistość – osiem popularnych serii z mutantami przestało się ukazywać. W ich miejsce weszło osiem zupełnie nowych tytułów, w których świat uniwersum Marvela wyglądał zupełnie inaczej. Była to „Ziemia-295”, alternatywna rzeczywistość, w której Charles Xavier zginął z rąk swego oszalałego syna i nigdy nie rozpoczął działań na rzecz pojednania ludzi i mutantów. W tym świecie drużyna X-Men, jaką wszyscy znamy, nigdy nie powstała, a najstraszliwszy mutant w dziejach, niepokonany Apocalypse, przejął władzę nad światem.
Dwa pierwsze tomy „Ery Apocalypse’a” wydane przez „Muchę” to połowa całej historii. Grupa X-Men, dowodzona w tej rzeczywistości przez samego Magneto, znajduje Bishopa, podróżnika w czasie – jedyną osobę, która wie, że z całym światem jest coś nie tak i pamięta, jak „być powinno”. Magneto dzieli swoją drużynę na oddziały i każdemu daje konkretne zadania. Bishop ma prawdopodobnie rację. I choćby miało to oznaczać anihilację obecnej rzeczywistości, śmierć wszystkich znanych i kochanych osób – to musimy „naprawić rzeczywistość”. Koszmarny świat umierający pod butem Apocalypse’a nie może dalej istnieć!
„Era Apocalypse’a” trwała cztery miesiące – od marca do czerwca 1995 roku. Trzeci tom zawiera dziewięć odcinków ośmiu alternatywnych serii „X-Men” – jedna z nich, „X-Man”, reprezentowana jest aż przez dwa zeszyty. Śledzimy jednocześnie osiem wątków – jesteśmy z każdym „oddziałem” wysłanym na misję przez Magneto oraz towarzyszymy innym mutantom, działającym na własną rękę. Wspomniany „X-Man” to nowa wersja Cable’a, czyli Nathana Summersa, który sprzymierzył się z wędrowną trupą aktorów-partyzantów, dowodzoną przez Forge’a, speca od wszelkiej technologii. „X-Calibre” zabiera nas do Avalonu, mitycznego azylu mutantów na Antarktydzie – to tutaj Nightcrawler i Mystique muszą odnaleźć tajemniczą wieszczkę Destiny. „Factor-X” zdominowali bracia Summers, czyli Havok i Cyclops, strażnicy Zagród – przerażających laboratoriów-obozów koncentracyjnych Hanka McCoya, w których podejmowane są próby stworzenia nowego, idealnego pokolenia mutantów. „The Astonishing X-Men” opowiada o przygodach oddziału dowodzonego przez żonę Magneto, Rogue – razem ze swoimi podopiecznymi walczy z Jeźdźcami Apocalypse’a i powstrzymuje zagładę ludności Ameryki. W „The Amazing X-Men” dochodzi do ataku Apocalypse’a na posiadłość w Westchester, bazę operacyjną Magneto i miejsce przymusowego pobytu Bishopa. „Weapon-X” to przygody – wiadomo – Logana Wolverine’a, największego samotnika na indywidualnej, szpiegowskiej misji z ramienia Wysokiej Rady Ludzi. W „Generation Next” lądujemy w Seattle, wraz z najmłodszą grupą mutantów. Zadanie – uwolnienie małej dziewczynki, której zdolności mogą pomóc z przywróceniu „starego świata”. No i mamy również serię „Gambit and the X-Ternals”, w której grupa mutantów-złodziei zamierza dokonać najbardziej zuchwałej kradzieży w historii wszechświata – ich celem jest „Kryształ M’Kraan” potrafiący tworzyć i unicestwiać całe linie czasowe.
Komiksy składające się na trzeci tom „Ery Apocalypse’a” wyszły w maju 1995 roku. Mamy oczywiście pewien chaos narracyjny – jest to bowiem osiem środkowych kawałków różnych historii dziejących się równolegle w jednym uniwersum. Ale nie dało się zebrać i wydać tego eventu inaczej – te wszystkie biegnące równolegle wydarzenia dokładają własne cegiełki do wielkiej, imponującej konstrukcji. Nie ulega wątpliwości również to, że czytanie trzeciego tomu „Ery Apocalypse’a” bez znajomości dwóch poprzednich (i to czytanych nie pół roku wcześniej, tylko maksymalnie pół miesiąca) nie ma najmniejszego sensu. Otrzymujemy komiksowy patchwork, miks czasami nieprzystających do siebie stylów, ale połączony wspólnymi założeniami fabularnymi. Wspominany na początku recenzji Arkadiusz Wróblewski, tłumacz, fan i chyba jeden z największych specjalistów od Marvela w Polsce, odpowiada za ułożenie wszystkich odcinków w każdym tomie. Nie wiem, czy ktoś mógłby to zrobić lepiej.
Trzeba również wiedzieć, że nie są to X-Meni, których znacie lub o których przynajmniej słyszeliście. Magneto i Sabretooth są „tymi dobrymi”; Havok, Cyclops, Archangel, Beast i wielu innych znanych mutantów przeszło na stronę Apocalypse’a; Cable jest dzieciakiem; Colossus wygląda jak metalowy Wojowniczy Żółw Ninja; Logan i Jean Grey są parą – i to mutanci szykanują (delikatnie mówiąc) ludzkość, a nie odwrotnie. A Apocalypse to Nazista Ostateczny, morderca miliardów, siedzący na tronie z kości i czaszek, ucieleśniony diabeł. Wszystko to wydarzyło się w latach największej popularności X-Ludzi – czytelnicza konsternacja (najpierw) i zachwyt (potem) były olbrzymie i nieporównywalne do niczego innego w tamtych czasach (no może do „Śmierci Supermana” w DC Comics). A więc czytajcie po kolei, od pierwszego tomu, i zerwijcie z wizją „X-Men” Chrisa Claremonta i Jima Lee.
Ich tu po prostu nie ma. Ale są inni twórcy – jedni lepsi, drudzy gorsi. Jakie tytuły/scenarzystów/rysowników chciałbym wyróżnić? Na pewno „Generation Next” i „The Astonishing X-Men” – obydwa pisane przez Scotta Lobdella. Obydwa narysowane są również w trochę inny, daleki od „stylu na Jima Lee”, sposób. Pierwszy tytuł ilustruje Chris Bachalo, którego już chwaliłem przy okazji „The New X-Men”, za drugi odpowiada Joe Madureira. Obaj odchodzą od realizmu w kreskówkowość i lekką karykaturę – to jest właśnie ich największym atutem. Ciekawym tytułem jest też „X-Calibre” ze scenariuszem Warrena Ellisa i fajnymi, również wyróżniającymi się na plus, grafikami Kena Lashleya. Reszta tytułów prezentuje dość zbliżony poziom scenariusza, ale niektóre są dość marnie narysowane – szczególnie „Factox-X” Steve’a Eptinga, czy „The Amazing X-Men” i „Weapon-X” braci Kubertów. Wszystkie grzechy masowej produkcji lat dziewięćdziesiątych widać tu jak na dłoni – tym bardziej zwraca uwagę udana robota Bachalo, Madureiry i Lashleya.
Przed nami osiem ostatnich (czwartych) odcinków wszystkich ośmiu serii i zeszyt specjalny, wieńczący całe przedsięwzięcie. Wszystko to znajdziemy w czwartym, zbiorczym tomie, który Mucha zapowiada na okres „zima/wiosna” 2022.
Tytuł: X-Men. Era Apocalypse’a. Tom 3. Wojna
Scenariusz: Jeph Loeb, Warren Ellis, John Francis Moore, Scott Lobdell, Fabian Nicieza, Larry Hama
Rysunki: Steve Skroce, Ken Lashley, Steve Epting, Joe Madureira, Andy Kubert, Adam Kubert, Salvador Larroca, Chris Bachalo
Tłumaczenie: Arkadiusz Wróblewski
Tytuł oryginału: X-Man
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: październik 2021
Rok wydania oryginału: 1995
Liczba stron: 230
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788366589551
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz