Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
„Świat Edeny” to kolejne dzieło Jeana Girauda, który, w przypadku ilustrowanych przez siebie dzieł z gatunku science fiction, podpisywał się jako „Moebius”. Oto zbiór kilku komiksów wydawanych na przestrzeni osiemnastu lat, które, połączone postaciami głównych bohaterów i miejscem akcji, tworzą bardzo spójną i niebanalną historię. Moebius jest tu niepodzielnym władcą świata – odpowiada zarówno za scenariusz i rysunki.
Na początku lat osiemdziesiątych Jean Giraud pracował nad dwiema seriami. Pierwszą była „Blueberry” – ściśle sformalizowana, sztywno wpasowana w konwencję, historia z Dzikiego Zachodu. Drugą był „Incal” – zwariowane i przesycone nie do końca jasną filozofią arcydzieło Alejandro Jodorowsky’ego. To ono właśnie, sygnowane pseudonimem „Moebius” a nie „Gir”, było projektem, w którym grafik nadal mógł po części realizować swoje własne wizje – choć ostateczne słowo należało i tak do chilijskiego scenarzysty. Czasy totalnej improwizacji z okresu przygód Majora Gruberta odeszły, a artysta serwował jej namiastkę w krótkich formach komiksowych, pisanych na zamówienie reklamówkach i pracach okolicznościowych – ostatnio mieliśmy zresztą okazję je poznać w zeszłorocznym albumie „Kroniki metaliczne. Chaos”. Moebius zapragnął wyrwać się z paryskiego środowiska komiksowego – efektem była przeprowadzka do Pau, małego miasta u podnóży Pirenejów. Tam zaczął interesować się naukami Jeana-Paula Appela-Guéry'ego – eksploracją własnej świadomości, seksualności, cielesności, tożsamości i tajemnic świata snów. Dołączył nawet do komuny Guéry'ego na Tahiti, gdzie napisali razem komiks „La nuit de l'étoile”. Pobyt Moebiusa na Tahiti zaowocował rzuceniem palenia, alkoholu, kawy, substancji psychoaktywnych a nawet przejściem na wegetarianizm. Najważniejszą jednak konsekwencją było powstanie „Świata Edeny” – fantastycznej, kilkuczęściowej historii dwóch przyjaciół, tworzonej od 1983 do 2001 roku.
Wszystko zaczęło się jednak trochę wcześniej, jeszcze w Paryżu, kiedy to korporacja Citroëna zleciła Giraudowi narysowanie krótkiego komiksu reklamującego markę samochodu. Treść dowolna – powinien być jednak w niej wątek modelu Citroëna z lat trzydziestych. Fantazja poniosła Moebiusa dość mocno – zamiast kilkustronicowej opowiastki powstała kilkudziesięciostronicowa, zatytułowana „Une Croisiere Citroën. Sur l'Étoile” (polski tytuł – „Krucjata Citroëna. Na gwieździe”, przekształcony potem w „Na Kuli Bilardowej”). Stel i Atan, dwaj młodzi mechanicy, żyjący w skrajnie stechnicyzowanym świecie przyszłości, podróżują przez kosmos w swoim małym stateczku. Pewnego dnia lądują w środku wydrążonej asteroidy, która została opuszczona przez załogę i orbituje samotnie wokół nieznanej planety. Gdy asteroida zostaje nagle ściągnięta przez grawitację planety, bohaterowie siadają za sterami i pomagają jej wylądować. Glob ma idealnie gładką i całkowicie pustą powierzchnię – dlatego też rozbitkowie nazywają go „Kulą Bilardową”. Stel i Atan ruszają w podróż do bieguna, skąd dochodzą do ich tajemnicze błyski i sygnały. Wydobyty z wnętrza rozbitego statku Citroën Traction Avant 11CV wiezie ich w okolice gigantycznej piramidy, wokół której koczują od wieków reprezentanci tysięcy myślących gatunków z całej galaktyki i czekają – lecz nie wiedzą na co. Okazuje się, że czekali na Stela–pilota – piramida to wielki „statek-arka”, który ma zawieźć wszystkich na legendarną planetę Edenę, świat doskonały, raj usytuowany w samym środku poznanego wszechświata. Stel i Atan ruszają w podróż ku nieznanemu.
Prosta reklamówka rozwinięta została do pełnoprawnego komiksu, który miał nieść (a jakże) pewne metafizyczne treści. Moebius nawiązał tu mocno do swojego genialnego „Garażu hermetycznego” – na razie tylko poprzez motyw wielkiej asteroidy, skrywającej w środku zaawansowany technicznie mini-świat. W kolejnych częściach pojawi się tajemnicza istota o imieniu Burg, duchowy przewodnik i kreator całej wewnętrznej (a może nie tylko) rzeczywistości jednego z bohaterów. Możemy dopatrzeć się w nim cech samego Majora Gruberta – nie tylko uczestnika wydarzeń komiksów Moebiusa, ale i twórcy świata, w którym toczyła się ich akcja. „Na Kuli Bilardowej” wydano w 1983 roku bez zamiaru jakiejkolwiek kontynuacji. Jednak idea ukrytego kosmicznego raju i trafiających do niego dwóch kolegów–mechaników nie dawała spokoju Moebiusowi. Gdy doszły do tego doświadczenia z Tahiti skończyć się to mogło tylko w jeden sposób. Wydawnictwo Casterman wydało kolejne części tej historii – „Ogrody Edeny”, „Bogini”, „Stel” i „SRA” kolejno w 1988, 1990, 1994 i 2001 roku. Razem z pierwszym albumem złożyły się na „Le Monde d’Edena” – „Świat Edeny”.
Stel i Atan oczywiście dotarli na Edenę. Zostali przypadkowo (albo i nie) wyrzuceni ze statku-piramidy i wylądowali na całkowicie obcym, nienaturalnym z ich punktu widzenia świecie. To wybujały, eksplodujący roślinnością raj, gdzie drzewa uginają się pod ciężarem owoców, powietrze jest czyste a woda krystaliczna. Stel i Atan zostają rozdzieleni w wyniku zaskakujących wydarzeń – Atan (a właściwie Atana – ale o tym później) trafia w ręce „gniazdowców”, mieszkańców miasta-gniazda, czyli zaawansowanej technicznie enklawy położonej w środku dżungli. Atana staje tam na czele buntu tej części społeczności, która dość ma już Ojcierza – religijnego przywódcy „gniazdowców” – i jego restrykcji, polegających na całkowitej izolacji od świata przyrody. Gniazdowcy noszą charakterystyczne maski i kombinezony, chroniące ich przed śmiertelną „chorobą nosa” łapaną rzekomo podczas kontaktu z naturalnym środowiskiem Edeny. Stel tymczasem odbywa podróż po bezdrożach planety w poszukiwaniu towarzysza (towarzyszki), podczas której nękają go przerażające wizje demona, dybiącego na życie Atany. Podczas podróży spotyka regularnie postać tajemniczego Burga, którego wskazówki i nauki dotyczące „świata snów” pomagają mu dotrzeć do celu i odkryć prawdę o Edenie i Gniazdowcach. Ostatnia część cyklu, „SRA”, to całkowity odlot narracyjny, znany z wcześniejszych dokonań Moebiusa (jak chociażby „Ślepa cytadela. Przystanek na Faragonescji. The Long Tomorrow”). Świat realny miesza się z wyimaginowanym, a my tracimy całkowicie grunt pod nogami – musimy poddać w wątpliwość całą linię interpretacyjną, którą wytrwale wytyczaliśmy od początku opowieści. Choć może wcale nie jest to konieczne – sam Moebius zdaje się nie mieć gotowej i jednoznacznej interpretacji tego, co napisał w ciągu osiemnastu lat. W tak długim okresie ewoluował przecież jako artysta – jego myśl, filozofia i stosunek do odbiorcy zmieniały się również.
Zasygnalizujmy zatem podstawowe zagadnienia, które chciał poruszyć. Giraud wyraża przede wszystkim obawę o przyszłość ludzkości, coraz bardziej uzależnionej od technologii. Jak wyewoluowali ludzie w świecie komiksu? Stel i Atan pozbawieni są całkowicie indywidualnych cech – wyglądają jakby zeszli z taśmy produkcyjnej. Są niemal jednakowi, aseksualni, homogeniczni i odczłowieczeni, a to, że używamy w stosunku do nich rodzaju męskiego, jest tak naprawdę błędem – rodzaj nijaki byłby bardziej na miejscu. Stel ma niezwykłe umiejętności – wystarczy, że zbliży się do dowolnego mechanizmu, a z miejsca doznaje olśnienia i od razu wie jak napotkana rzecz działa. Mutacja? Człowiek osiągnął już taki etap rozwoju, że dalsza jego ewolucja jest niemożliwa bez udziału maszyn. Zdolności Stela wynoszą go teoretycznie na wyższy poziom ewolucyjny, co jednak nie może być według Moebiusa odczytywane jako właściwy kierunek rozwoju. Ta „nijakość” Stela i Atana zaakcentowana jest dodatkowo samym stylem rysowania. Moebius używa popularnej w krajach frankofońskich techniki „ligne claire”, którą jako pierwszy stosował Georges Prosper Remi, słynny Hergé, autor równie słynnego „Tintina”. Nie ma tu cieniowania, kontrastów, brakuje głębi i perspektywy – wszystko to powoduje, że postacie są bardzo „płaskie” i kreskówkowe. Stel i Atan to nie ludzie, lecz tylko symboliczne kontury.
Wszystko zmienia się w momencie, gdy docieramy na Edenę – bohaterowie przechodzą przemianę duchową i fizyczną. Kontakt z naturą doprowadza do zmian w ich ciałach – Stel okazuje się mężczyzną, a Atan nabiera cech żeńskich i przekształca się w Atanę. Zmienia się też sposób rysowania – bohaterowie zaczynają wyglądać realistycznie, to w końcu kobieta i mężczyzna, nareszcie prawdziwi i wszystko wskazuje na to, że pierwsi na Edenie. Całe długie lata życia w stechnicyzowanym społeczeństwie powodują jednak, że nie znają innego jedzenia niż to pochodzące z syntetyzatorów żywności, ich ciała przesycone są „hormonodami” tłumiącymi ich płciowość i emocje. Stel i Atana przekonują się, że żyli w absolutnym kłamstwie a uzależnienie od technologii zabrało im wszystko – tożsamość, płeć, popędy, instynkty, namiętności i wszystkie cechy indywidualne. To nie są ludzie, lecz mechanizmy – wszak większość organów w ich ciałach to bioimplanty. Stłumione zostały też sny, marzenia i mroczna strona osobowości – teraz wszystko zostaje „reaktywowane”, odkryte na nowo, wyciągnięte z nicości na planecie tętniącej życiem. Na Edenie.
Jednak nie wszyscy kosmiczni przybysze poszli drogą Stela i Atany. Gniazdowcy utworzyli cywilizację stłamszoną absurdalnymi dogmatami i zakazami. Wszyscy noszą maski, które nie tylko mają chronić ich przed drobnoustrojami planety, ale i czynić jednakowymi i nieodróżnialnymi. Na dnie miasta-gniazda żyją Karaluchosy, „ludzkie-odpadki” toczone przez rozmaite choroby i czekający na zbawczynię zapowiedzianą w zakazanej przez Ojcierza „Księdze Piramidy” – Moebius wyraźnie nawiązuje tu do „Incala”, gdzie na dnie Miasta-Szybu także żyli buntownicy. Karaluchosy są „wadliwi”, zepsuci, brudni, ułomni, cierpiący i spaczeni – dokładnie tak samo, jak środowisko, w którym żyją. Ale są przede wszystkim ludzcy w swej niedoskonałości.
Edena stwarza człowieka na nowo. Moebius bardzo przewrotnie parafrazuje Księgę Rodzaju. Oto z całkowicie pustej planety przybywają pewne idee, dosłownie z nicości wyłaniają się dwa całkowicie puste naczynia – symbole ludzi, których desygnaty powstaną (zostaną stworzone) dopiero na planecie-raju. Edena wypełnia owe naczynia człowieczeństwem – symbolicznie poprzez karmienie owocami a faktycznie przez zmuszenie do duchowej przemiany. Inny to nieco raj niż ten, który znamy z Biblii – nikt tu nikogo nie wodzi na pokuszenie, nikt nie je owoców z powodów innych niż przetrwanie a ich spożycie nie powoduje wygnania z raju, lecz wręcz przeciwnie – utwierdzenie w przekonaniu, że jesteśmy we właściwym miejscu. Edena nie jest rajem utraconym – to raj odnaleziony. Stel i Atana, naprawiacze doskonali, mają w końcu okazję naprawić samych siebie, czyli naprawić człowieka.
Odpowiednikiem węża, złej istoty nawiedzającej raj, może wydawać się Ojcierz, a właściwie bliżej niezdefiniowany byt, który uczynił z niego swą marionetkę. To właśnie ta mroczna istota chce zniszczyć Atanę i powtrzymać rewolucję. To właśnie ją widzi Stel w swoich snach. Gdy jednak przyjrzymy się dobrze co mówi, co robi i co symbolizuje Ojcierz, będziemy musieli nieco zweryfikować nasze założenia. Potwór przypomina bowiem starotestamentowego Boga, dokładnie takiego z jakim mieliśmy do czynienia w komiksie „Szninkiel” Van Hamme’a i Rosińskiego. Ojcierz trzyma swój lud w niewiedzy, chce tylko władzy i uwielbienia a nie daje nic w zamian. Nie pozwala myśleć samodzielnie i surowo każe za każde odstępstwo od doktryny. „Jestem waszym Bogiem! A wy jedynie moimi nieświadomymi dziećmi! Wykonuj rozkazy Ojcierza bez wahania!”. Mało subtelna ta moebiusowa analogia – wali nią czytelnika po twarzy tak mocno, że nie sposób zinterpretować jej inaczej.
O wiele trudniejszy w interpretacji jest ostatni rozdział – „SRA”. Moebius odleciał tu bardzo mocno w gęstą symbolikę, świat snów i narrację, którą znamy z „Garażu hermetycznego”. Autor twierdził zawsze, że gdy spotykamy się z problemami, powinniśmy zmienić spojrzenie na świat. Jean Giraud od zawsze próbował wyłamywać się z norm, szedł pod prąd (zarówno w życiu prywatnym i sztuce) – mówił, że wszelkie problemy i ograniczenia w pierwszej kolejności stawiamy sobie sami, a nie świat. Czytelnik powinien odrzucić wszelkie przyzwyczajenia i podejść do „Świata Edeny” bardzo intuicyjnie i bez żadnych oczekiwań. Wówczas ta osiemnastoletnia improwizacja dotrze do nas tak, jak powinna i pozbędziemy się tego delikatnego wrażenia, że Moebius pisał „Świat Edeny” głównie dla siebie a nie dla reszty świata.
Tytuł: Świat Edeny
Scenariusz: Moebius
Rysunki: Moebius
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Le Monde d’Edena
Wydawnictwo: Scream Comics
Wydawca oryginału: Casterman
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 400
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788365454706
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz