niedziela, 26 października 2025

Punisher MAX. Tom 11

MAX raz jeszcze


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Punisher” największą popularność zdobył oczywiście na początku lat dziewięćdziesiątych, jednak najlepsze komiksy z nim w roli głównej zaczęły wychodzić dziesięć lat później. Trzytomowa edycja „Punisher. Marvel Knights” oraz późniejsza dziesięciotomowa „Punisher MAX” ze scenariuszami Gartha Ennisa (głównie) i Jasona Aarona (wydane w odcinkach w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku) to rzeczy znakomite. Wydawać by się mogło, że to wszystko. Wtem! Jedenasty tom zbiorczy „MAX” ukazuje się nakładem Egmontu.

Tym razem dostaniemy dwie sześcioczęściowe historie – obie napisał Garth Ennis, a narysował Jacen Burrows. Na początku 2020 roku ukazała się opowieść „The Soviet” idealnie wpasowującą się w założenia imprintu „MAX”. Frank Castle jest już stary, zmęczony i ma dwa problemy. Ktoś bardzo umiejętnie podszywa się pod jego postać i wykańcza rosyjską mafię w Nowym Jorku. Traf chciał, że dokładnie tę, której szefa, starego radzieckiego generała z czasów interwencji w Afganistanie, sam chce zlikwidować.


W drugiej połowie 2024 roku wychodzi druga opowieść, którą możemy znaleźć w omawianym dziś albumie. „Get Fury” przenosi nas do Wietnamu roku 1971 – Ennis zabiera nas tam zresztą już nie pierwszy raz. Nick Fury został pojmany przez Wietkong i nie ma jak go odbić. Fury jest chodzącą encyklopedią wywiadowczą, więc nie można dopuścić do tego, aby komuniści zaczęli go czytać. Młody Frank Castle wysłany zostaje do Hanoi z misją likwidacji Fury’ego, ale - jak możemy się domyśleć - sprawy bardzo mocno się skomplikują.


Garth Ennis, specjalista od historii wojskowości i konfliktów zbrojnych, uwielbia pisać męskie komiksy o żołnierzach i ich misjach, przy jednoczesnej analizie i krytyce towarzyszącej temu wszystkiemu polityki. „The Soviet” i „Get Fury” nie są typowymi historiami z Punisherem, do jakich przyzwyczaiły nas egmontowe epickie kolekcje i większość komiksów inicjatywy „MAX”. Przepleciona wieloma retrospekcjami z Afganistanu lat osiemdziesiątych pierwsza połowa jedenastego tomu „Punishera MAX” niesie te same wnioski, co większość „wojskowych” komiksów Ennisa. Tym razem skupiamy się na potwornej cenie, jaką zwykli szeregowcy i kaprale muszą płacić za głupotę, krótkowzroczność i prywatę pułkowników, generałów oraz szeroko pojętych ludzi u władzy. Garth Ennis jest w swoim żywiole, pisze o tym, co go interesuje, na czym się zna i nie czuje się zobowiązany do wysyłania Franka Castle w betonową dżunglę Nowego Jorku, skoro może cały czas wrzucać go do dżungli Wietnamu. Realizuje przy tym swoje pomysły – w skali mikro rozwija konsekwentnie swoją wersję powstania postaci Punishera, a w skali makro krytykuje Amerykę i jej politykę militarną. I robi to nawet wtedy, gdy pisze głównie o Rosjanach sprzed czterdziestu lat – jak w „The Soviet”.


O ile pierwszą historię można w zasadzie czytać bez wcześniejszego przygotowania, tak „Get Fury” powinno być poparte lekturą przynajmniej drugiego tomu „Fury. MAX”, w którym znajdziemy opowieść „My War Gone By”. To w niej poznaliśmy wietnamski epizod w życiu agenta S.H.I.E.L.D. i bezlitosnego generała Letronga Giapa, który teraz jest narratorem w „Get Fury”. Aby w pełni cieszyć się lekturą jedenastego tomu „Punisher MAX”, trzeba zatem znać tamtą historię (nie bez znaczenia jest to, że Egmont wydał ją całkiem niedawno – w czerwcu). „Get Fury” wydaje się zwieńczeniem długoletniej pracy Ennisa nad postacią Punishera w swojej autorskiej wersji, często mocno polemizującej z tą obowiązującą w mainstreamie. Chodzi głównie o źródła, z których wybiła idea „Pogromcy” – według Ennisa miało to miejsce w Wietnamie, a nie w Central Parku. Takie komiksy jak „Pluton” („Punisher MAX” numer 7), „Valley Forge, Valley Forge” („Punisher MAX” numer 5) czy wreszcie słynny i kontrowersyjny „Born” (również siódmy „MAX”), pisane w różnych latach i wydawane w zaburzonej chronologii wydarzeń, budowały swego rodzaju mitologię Punishera.


I jak się okazuje, Nicolas Fury (który u Ennisa jest w sumie drugim Punisherem, tylko że ma opaskę na jednym oku) odgrywa w niej niebagatelną rolę. Dzieje obydwu panów utwierdzają nas w przekonaniu, że dla niektórych ludzi wojna nie kończy się nigdy – trwa w ich pamięci i rzutuje na każdy element życia w przyszłości. To nie są bohaterowie, lecz mimowolni demaskatorzy amerykańskiego systemu, który nie chroni nikogo przed cynizmem i wyrachowaniem ludzi u władzy. Punisher narodzony w Wietnamie, miejscu, gdzie mit Wielkiej Ameryki upadł z hukiem, urasta u Ennisa do symbolu kłamstwa stojącego za owym mitem.

Jacena Burrowsa znamy z „Neonomiconu” i „Providence”. Jego styl przypomina nieco dokonania Steve’a Dillona, który przecież z Ennisem zjadł zęby na „Punisherze”. Bardzo wyraźny, „gładki” sposób rysowania ma w sobie jednocześnie coś z groteski i emanuje dziwnym niepokojem. Jest niby spokojnie i łagodnie, ale jak czasami przywali, to oczy wychodzą z orbit. Dokładnie tak było we wspomnianych komiksach Alana Moore’a i dokładnie tak jest teraz – głównie w „The Soviet”.


Jedenasty tom „Punisher MAX” nie jest może tak dobry jak jego dziesięciu poprzedników, ale fanów Franka Castle’a (a przede wszystkim Gartha Ennisa) do lektury specjalnie przekonywać nie muszę.


Tytuł: Punisher MAX. Tom 11
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Jacen Burrows
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Punisher. Soviet #1-6. Get Fury #1-6
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: sierpień 2025
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328175402

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz