czwartek, 3 grudnia 2020

Sin City 5. Rodzinne wartości

Lekko dół 

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Komiksy z serii „Sin City” są jednymi z najprostszych fabularnie, wśród wszystkich jakie kiedykolwiek napisał Frank Miller. Są jednocześnie jednymi z jego najlepszych dzieł i najważniejszych osiągnięć. Omawiany dziś tom piąty, „Rodzinne wartości”, jest być może nieco słabszy niż cztery poprzednie, ale nie zmienia to faktu, że powinniśmy mieć go na półce. To przecież „Miasto grzechu”.

Dwight McCarthy, znany z drugiego i trzeciego tomu, znowu szuka guza. Tym razem udaje się do obskurnej knajpy, w której dzień wcześniej doszło do krwawych gangsterskich porachunków. Wiemy, że współpracuje z dziewczynami ze „Starego miasta”, wiemy też, że pomagać mu będzie Miho – najbardziej zabójcze metr pięćdziesiąt w kapeluszu w Basin City. Ta, władająca biegle kataną i nie biorąca nigdy jeńców, japońska wojowniczka ma być wsparciem Dwighta, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Motywacje i prawdziwe zadanie bohaterów to wielkie niewiadome – spotkana w barze pijaczka-informatorka nakreśla co prawda pewne tło, na którym wydarzenia poprzedniej nocy nabierają jakiegoś tam sensu, ale nadal nie wiemy co ściągnęło Dwighta i Miho w tę niebezpieczną okolicę.


„Rodzinne wartości” jest komiksem tak krótkim, tak nieskomplikowanym i tak błyskawicznym w lekturze, że w tym momencie powinniśmy przestać pisać o fabule. Zwróćmy za to uwagę na coś innego. Frank Miller nie skupił się zbytnio na postaciach – są tylko „popychaczami” wydarzeń i takimi trochę manekinami do wygłaszania swoich kwestii. Chyba najbardziej złożoną postacią jest tu wspomniana prostytutka, topiąca swoje smutki w alkoholu i licząca na to, że ktokolwiek okaże jej odrobinę uczucia. Miho to maszyna, którą Miller najczęściej ukazuje w walce na całostronicowych kadrach – chyba jedna czwarta komiksu to ekwilibrystyczne popisy wojowniczki i spuszczanie manta złym kolesiom. Trochę za łatwo i za szybko – bez emocji, bo i tak wiemy, że potnie ich na plasterki. Dwight z kolei jest cieniem samego siebie z poprzednich odcinków – to taka, karząca ręka sprawiedliwości, która, podobnie jak w przypadku Miho, wydaje się nie do pokonania w tej części.


Piąty tom „Sin City” nie jest podzielony na odcinki. W przeciwieństwie do poprzednich został zaplanowany jako jedna powieść graficzna. Widać niestety, że Frank Miller poszedł na łatwiznę nie tylko w scenariuszu. Nie przyłożył się także do rysunków. Pierwsze tomy były bardzo ubogie w typowe szkice ołówkiem i tuszem, dominowała tam gra plam czerni i bieli, pomysłowe użycie cienia i brak było w zasadzie kresek konturujących elementy rysunku. Cały efekt powstawał w wyniku wyłaniania się czarnych kształtów na białej powierzchni (albo odwrotnie) – szkic był znikomy. Teraz Miller szkicuje więcej – jest to prostsze i mniej wymagające. Na przykład postać Miho, zasuwająca wszędzie na rolkach i siecząca na lewo i prawo swoim samurajskim mieczem – prawie każdy jej rysunek sprawia wrażenie niedopracowanego, tak jakby Miller mógł więcej, ale mu się nie chciało. A przecież potrafi – znajdziemy tu całe sekwencje genialnie rozrysowanych kadrów, zupełnie w stylu „Trudnego pożegnania” czy „Damulki wartej grzechu”, gdzie z ciągłego starcia czerni i bieli wychodzą co rusz zapierające dech obrazy.


Jest to jednocześnie album najbardziej żartobliwy z wszystkich. Daleko mu do grania na emocjach, jak w „Tym żółtym draniu”, czy eksplozji przemocy z „Krwawej jatki”. Policjantka ma ochotę na Dwighta i składa mu niedwuznaczne propozycje, barman z nosem w kształcie członka narzeka na swoją niedolę, pan Klump i pan Slupp znowu mają coś do powiedzenia, a Dwight jawnie sobie kpi z mafijnych oprychów, którzy właśnie go porwali. 

„Sin City. Rodzinne wartości” to mimo wszystko dobry komiks. Ci jednak, którzy znają poprzednie cztery tomy, będą raczej zawiedzeni. Tylko, że – tak jak pisałem – to jest „Miasto grzechu”. Grzech tego nie mieć.



Tytuł: Sin City. Rodzinne wartości
Scenariusz: Frank Miller
Rysunki: Frank Miller
Tłumaczenie: Tomasz Kreczmar
Tytuł oryginału: Sin City Volume 5: Family Values
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania: czerwiec 2010 (dodruk październik 2019)
Liczba stron: 128
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788323725930

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz