Artykuł został opublikowany pierwotnie na portalu Esensja w cyklu „Na rubieżach rzeczywistości”.
Kolejna powieść Philipa K. Dicka to znowu wytwór niesamowicie wydajnej, literackiej taśmy produkcyjnej, którą autor niezmordowanie obsługiwał w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. „Cudowna broń” pisana była głównie w celach zarobkowych, o czym Dick zawsze mówił otwarcie. I wbrew pozorom nie jest to wcale powieść z dolnej półki – mimo wyraźnych mankamentów stylu czy narracji.
W 1963 roku agent Philipa K. Dicka napisał do niego list, w którym oznajmił, że wydawnictwo „Pyramid Books” chce zlecić mu napisanie powieści pod tytułem „The Zap Gun”. Tematyka w sumie dowolna, ale ma być coś o laserach, blasterach i wybuchach. Nawet tytuł był już z góry narzucony. Dick nie odmówił – nie bez znaczenia była naprawdę atrakcyjna oferta finansowa. Powieść została napisana w niesamowitym tempie na początku 1964 roku, równolegle z „Prawdą półostateczną”. Zanim jednak została wydana w „Pyramid Books” opublikowano ją w odcinkach w miesięczniku „Worlds of Tomorrow” jako „Project Plowshare”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Operacja Lemiesz”. Dlaczego „lemiesz”? Ponieważ, podobnie jak w „Księdze Izajasza”, przekuwamy w niej „miecze na lemiesze”. A konkretnie wielce zaawansowane, wymyślne (i nie działające) egzemplarze broni masowej zagłady, na infantylne, odpustowe zabawki – ot, chociażby na ceramiczną sowę, w której można przechowywać cygara lub ołówki.
Mamy rok 2004. Teoretycznie nadal trwa zimna wojna – amerykański blok zachodni (Wes-Bloc, czyli Za-Blok) trwa w morderczym zwarciu z chińsko-radzieckim blokiem wschodnim (Peep-East, czyli Oko-Wschód). Ale, podobnie jak we wspominanej i pokrewnej ideowo „Prawdzie półostatecznej”, prawda jest zupełnie inna. Władze obydwu zwaśnionych połówek świata spotkały się na pewnym tajnym zebraniu i ustaliły, że zrezygnują z wyniszczających i nieekonomicznych zbrojeń, ale wiedza o tym fakcie pozostanie tylko u specjalnie wyselekcjonowanej garstki osób po obu stronach. Reszta świata, tak zwane „prościaki”, ma nadal uważać, że cywilizacji grozi zagłada. Pozwoli to na zachowanie nad nią władzy i kontroli.
Społeczeństwo roku 2004 jest uzależnione od mediów, które urosły tu do rangi ostatecznej i jedynej instancji opiniotwórczej. Więcej – telewizja, prasa i radio kreują wręcz całą rzeczywistość. Aby zatem uatrakcyjnić relacje z frontów zimnej wojny, wprowadzono tak zwane „lemieszowanie”. I teraz uwaga, bo zaczyna się robić cokolwiek absurdalnie. Specjalnie wyszkolone ludzkie media, (niejaki Lars Powderdry po stronie Za-Bloku i panna Lilo Topczewa z Oka-Wschód) potrafią wpaść w pewien specyficzny „trans” – po podaniu jakiegoś bliżej nieokreślonego specyfiku „indukującego autyzm” (skąd my to znamy?) osoby te nawiązują kontakt z obcym hiperwymiarowym uniwersum, skąd czerpią wiedzę o tym, jaką nową szaloną i atrakcyjną medialnie broń można byłoby zaprojektować. Projekt trafia następnie do speców, którzy wymyślają na jakie nikomu nieprzydatne cacka można by ją przerobić. Cały świat żyje „modą broniową” a jej projektanci i „dekonstruktorzy” są jednymi z najpopularniejszych jego mieszkańców.
Lars Powderdry, nie czuje się dobrze z wielkim kłamstwem, w którym bierze bezpośredni udział. Bronie, które projektuje, to tylko teoretyczne byty, kolorowe zabawki i dosłownie realizacja modowych trendów. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy władze obydwu bloków odkrywają niezidentyfikowane, obce satelity na orbicie okołoziemskiej. Okazuje się, że nasza planeta stała się obiektem inwazji „łowców niewolników z Syriusza”. Lars i Lilo, jako najlepsi (i jedyni) specjaliści od broni masowej zagłady, muszą podjąć współpracę i wymyśleć sposób na odparcie agresji. Rozpoczyna się ciąg niewiarygodnych, zwariowanych i – co najważniejsze – bardzo zabawnych wydarzeń.
„Cudowna broń” przypomina nie tylko pisaną równolegle „Prawdę półostateczną” ale i „Simulakrę”. We wszystkich trzech powieściach mamy społeczeństwo podzielone na kastę rządzącą i trzymane w niewiedzy ciemne masy. Zaawansowane oszustwo medialne służy utrzymaniu władzy i kontroli oraz zapewnia spokój – całe zastępy „prościaków” oglądają odmóżdżające, rozrywkowe programy telewizyjne i biorą przekazywane treści za jedyną, prawdziwą rzeczywistość. Władze Za-Bloku i Oka-Wschód znalazły prosty sposób na społeczeństwo – jego całkowitą infantylizację. No bo kto o zdrowych zmysłach uwierzyłby w istnienie takich broni masowej zagłady jak Promień Zachowań Psychicznych, Broń Ewolucyjna, Wybuchowy Kontener Śmieciowy, Izolator Baraniego Gówna czy wreszcie Mieszacz Akt Publicznych? Cały, śmiertelnie poważny i niezwykle groźny, dwudziestowieczny wyścig zbrojeń został zbanalizowany – zrobiono z niego pokaz mody i jarmarczny cyrk. Elita rządząca przejęła rolę starożytnej kasty kapłańskiej nowoczesnego świata i straszy zdziecinniałe tłumy zabawkami dla dorosłych. Okazuje się, że „terbroń” zagraża w sposób o wiele bardziej wyszukany niż bomba wodorowa – czyści mózg, deewoluuje, zamienia w zombie czy nawet rozpuszcza. Takie zagrożenie działa o wiele skuteczniej na poziomie emocjonalnym – i tym większym „błogosławieństwem” dla zastraszonego ludu jest późniejsze „lemieszowanie”. Pomysł na takie zarządzanie strachem i fascynacją społeczeństwa był pokłosiem dzieciństwa Dicka. Philip-trzynastolatek słuchał radiowych doniesień z frontu II Wojny Światowej i zastanawiał się, ile jest w nich prawdy a ile fantazji i oszustwa na skalę światową. Szczególnie wielkim brakiem zaufania – nie wiedzieć czemu – darzył wszelkie zapewnienia i przemówienia Franklina Delano Roosevelta.
Ale prymitywizacja rzeczywistości w „Cudownej broni” nie ogranicza się tylko do spraw politycznych i wyścigu zbrojeń. Philip K. Dick napisał tę książkę w ciągu kilkunastu dni 1964 roku. Był to okres Srebrnej Ery Komiksu Amerykańskiego, gdzie wszystkie treści cenzurowane były przez niesławny Kodeks Komiksowy ustanowiony w Stanach Zjednoczonych w 1954 roku. Zabronione było przedstawianie terroru, grozy, przemocy i seksu w sposób „zachęcający” i „demoralizujący młodzież” a także ściśle regulowano, jak należy przedstawiać sprawy wyznaniowe, ubioru, erotyki czy małżeństwa. Philip K. Dick odwołuje się do współczesnych mu komiksów w samej powieści. Otóż w południowej Ghanie (nie wiadomo czemu akurat tam), żyje twórca komiksów dokładnie takich, jakie można było kupić w czasach Srebrnej Ery – infantylnych, absurdalnych i wręcz groteskowych w swej prostocie fabularnej. Wyobraźcie sobie taką sytuację – w komiksie zatytułowanym „Niebieski Człowiek Głowonóg z Tytana spotyka Szatańskiego Ziemiostwora wypełzającego na powierzchnię Io po dwóch miliardach lat snu w głębinach”, tytułowy bohater „zdołał przekształcić przenośny grawitacyjny system wykrywania promieniowania w Katodomagnetyczny Jonizujący Emiter Bipolarny” a potwór tymczasem chce uprowadzić piersiastą przyjaciółkę bohatera. Rozrywa jej koszulę tak, że wydostaje się z niej wielka pierś – tylko jedna, bo Kodeks Komiksowy, który był bezwzględnie przestrzegany, nie dopuszczał dwóch jednocześnie – połyskująca w blasku roziskrzonego nieba Io.
Cały świat „Cudownej broni” funkcjonuje dokładnie tak samo jak przywoływane w niej i odsądzane od czci i wiary komiksy. Weźmy sam tytuł – „The Zap Gun” – oznaczający nic innego jak „broń, która robi „zap!” („pif-paf” dla lepszego zobrazowania). Przylatują jacyś owadopodobni kosmici z Syriusza polujący na ludzi, Lars tworzy cudaczne, nie działające bronie i pojawia się nawet przekomiczny arcyłotr. Surley G. Febbs, taki charakterystyczny „supervillain” z „tamtych czasów”, zakłada organizację Bojowników o Konstytucjonalną Wolność Odebraną Obywatelom Przez Obecne Rządy Wąskiej Elity, Gotowych Użyć Broni, Jeśli To Konieczne, w skrócie BOOKWOOPORWEGUBJTK i chce przejąć władzę nad światem za pomocą Molekularnego Inwertera Fazowego Wiązki Ograniczonej Urządzenia 401!
Może się wydawać, że Philip K. Dick czuje głęboką pogardę dla tej bardzo prostej i niewymagającej części popkultury swoich czasów. Nie zapominajmy, że nie chodzi tu tylko o komiksy – choć to na nich skupił się autor. Kino science fiction szóstej i siódmej dekady dwudziestego wieku to również festiwal najróżniejszych, groteskowych obrazów z legendarnym „Planem dziewięć z kosmosu” Eda Wooda na czele. Nie wydaje mi się jednak, aby Dick szczególnie stronił od tego rodzaju rozrywki – sam czerpał przecież z niej garściami. Wspomnijmy chociażby telepatyczne galaretowate gluty z Tytana, pojawiające się w całkiem poważnej powieści – „Tytańskich graczach”. A takich przykładów w twórczości Philipa K. Dicka jest mnóstwo. Różnica jest taka, że Dick kryje za swymi często absurdalnymi dekoracjami dość ciekawą autorską filozofię. I właśnie dlatego cały ten prztyczek w nos ówczesnej popkultury jest największą zaletą „Cudownej broni”. To gigantyczny żart ze współczesnego mu komiksu, literatury i kina science fiction – ale również i z samego siebie i własnej twórczości. Wszystkie fabularne zagrania, rekwizyty i trendy gatunku pisarz wykpiwa tutaj w bardzo błyskotliwy sposób i jawnie popada w zamierzoną autoparodię.
Pierwsza połowa powieści jest dość niejasna. Sam autor pisał, że po kilku latach sam nie mógł dokładnie zrozumieć o co mu chodziło. I tak rzeczywiście jest – fabuła jest nie tylko absurdalna, ale i dość mętna. Pomieszane wątki, szwankująca logika i niestety efekt „pisania na kolanie”. Dopiero druga połowa klaruje całość, dopiero wtedy otrzymujemy w pełni zrozumiałą i dość prostą jak na autora historię. Wśród wszystkich pomysłów, które upchnął na stronach powieści, wyróżnić należy kluczowe rozwiązanie w wojnie przeciwko najeźdźcom z kosmosu, czyli niesamowity Labirynt Empatyczno-Telepatyczny. Mimo wszystkich wad, „The Zap Gun” jest jedną z najzabawniejszych powieści Philipa K. Dicka i trochę niezasłużenie spychaną na margines przez większość recenzentów. Za miesiąc będziemy świadkami „Inwazji z Ganimedesa” – czy tym razem bohaterom Dicka uda się skonstruować prawdziwie „cudowną broń”?
Tytuł: Cudowna broń
Tytuł oryginalny: The Zap Gun
Autor: Philip K. Dick
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Wydawca: Rebis
Data wydania: sierpień 2018
Rok wydania oryginału: 1967
Liczba stron: 296
ISBN: 9788380623446
M4 ASG to jedna z najpopularniejszych replik karabinów w świecie airsoftu, ceniona za swoją wszechstronność i możliwości modyfikacji. M4 ASG wiernie odwzorowuje swój prawdziwy odpowiednik, oferując użytkownikom realistyczne doświadczenie oraz możliwość dostosowania broni do indywidualnych preferencji za pomocą licznych akcesoriów i dodatków.
OdpowiedzUsuńProfesjonalne latarki taktyczne oferują wysoką wydajność i niezawodność w najtrudniejszych warunkach. Zaprojektowane z myślą o służbach mundurowych i entuzjastach outdooru, latarki te zapewniają mocne oświetlenie, długą żywotność baterii oraz odporność na uderzenia i wodę.
OdpowiedzUsuń