czwartek, 20 lutego 2020

Gideon Falls. Tom 2

Fiasko sceptycyzmu

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wydawnictwo Mucha Comics stara się być na bieżąco z najlepszymi tytułami wydawanymi w Stanach Zjednoczonych. Dlatego też premiera komiksu „Gideon Falls”, uhonorowanego w zeszłym roku Nagrodą Eisnera w kategorii „najlepsza nowa seria”, była tylko kwestią czasu. Warto też zaznaczyć, że seria ta nie została jeszcze zakończona – trzeci zbiorczy tom ukazał się za oceanem jakieś trzy miesiące temu, a czwarty i zarazem ostatni zapowiadany jest na kwiecień tego roku. A my mamy właśnie okazję przeczytać drugi – „Grzechy pierworodne”.

Wszyscy pamiętamy wstrząsające wydarzenia z końcówki pierwszego tomu. Norton Sinclair, schizofrenik prześladowany przez wizje przerażającego budynku nazywanego „czarną stodołą”, wraz ze swoją terapeutką, której najwyraźniej zaczyna się udzielać przypadłość pacjenta, postanawia uporać się ze swoimi problemami. Mężczyzna twierdzi, że jedynym wyjściem jest wzniesienie tej fantasmagorycznej budowli i wejście do jej środka. Tymczasem w miasteczku Gideon Falls świeżo upieczony proboszcz Wilfred oraz Clara, miejscowa pani szeryf, uciekają z owej czarnej stodoły, która zmaterializowała się nagle w okolicach mieściny. 


 

Koszmarny, na poły nierealny budynek jest w niewyjaśniony sposób połączony z Gideon Falls – historia jego manifestacji sięga dziewiętnastego wieku. Powołano wtedy do życia organizację „Oraczy”, czyli ochotników, którzy postawili sobie za cel rozwiązanie tajemnicy tego miejsca – siedziby śmierci, strachu, smutku i beznadziei. Z „czarną stodołą” powiązany jest także wspomniany Norton – przez cały pierwszy tom zadawaliśmy sobie pytanie, co ma wspólnego sparaliżowany nieustannym strachem schizofrenik z racjonalnie myślącym księdzem Wilfredem. Jeff Lemire w tomie drugim zaczyna powoli łączyć obydwa wątki. 

Clara i Wilfred powoli wracają do formy. Clara, której trudniej niż księdzu uwierzyć w jakiekolwiek zjawiska nadprzyrodzone, szybko wypiera wspomnienia zdarzeń ostatnich kilku dni i nie chce nawet słyszeć o jakiejś „czarnej stodole”. Wilfredowi nie przychodzi to z taką łatwością – zwłaszcza, że jego też zaczynają nękać wizje. Staje się mimowolnym świadkiem wydarzeń z czasów pierwszego objawienia się budynku, kiedy to w Gideon Falls doszło do serii makabrycznych morderstw. Tymczasem Norton mierzy się z własną przeszłością i postępującą (najwidoczniej) chorobą. Poznajemy horror jego dzieciństwa w sierocińcu Św. Marka, gdzie musiał zmagać się nie tylko z terrorem sióstr zakonnych, ale i z prześladującym go demonicznym bytem, nazwanym przez niego „roześmianym człowiekiem”. 


Drugi tom odkrywa przed czytelnikami bardzo duży fragment przeszłości zarówno miasteczka, jak i głównych bohaterów. Początkowo oderwane od siebie wątki zaczynają się łączyć coraz wyraźniej, ale autorzy komiksu dają nam do zrozumienia, że najlepsze dopiero przed nami i na tym etapie nie wiemy tak naprawdę jeszcze nic. Domyślamy się, kim jest Norton Sinclair, wiemy już sporo o samej „czarnej stodole”, a samo zakończenie tomu również zdaje się być dokładnie tym, na co czekaliśmy. Mimo tego czujemy, że największe emocje i rewelacje pojawią się dopiero w dwóch ostatnich tomach. 

„Gideon Falls” to horror, jeden z najlepszych komiksów grozy jakie pojawiły się ostatnio na naszym rynku. W drugim tomie dochodzi do coraz większego urealnienia fantasmagorii – to, co do tej pory wydawało się wszystkim tylko sennym majaczeniem lub pokłosiem choroby psychicznej, staje się prawdziwe. Nawet szeryf Miller, najmocniej trzymająca się ziemi, stwierdza w końcu, że „sama nie wie już co jest obłędem, a co nie”. Sceptycyzm, który do tej pory dominował w walce z wiarą w zjawiska nadprzyrodzone, zaczyna oddawać pola – uświadomienie sobie tego faktu przez bohaterów pogłębia tylko ich przerażenie. 


Nie bez znaczenia jest też sfera graficzna albumu. Andrea Sorrentino doskonale wie, o co chodzi Lemire’owi – w końcu nie jest to ich pierwszy wspólny projekt. Tworzyli już razem „Staruszka Logana” i „Green Arrow”, zatem „Gideon Falls” to dzieło dwóch kolegów, którzy świetnie znają swoje intencje, możliwości i preferencje. Sorrentino rysuje znakomicie, nadając bardzo psychodelicznego rysu tym wszystkim fragmentom opowieści, w których dochodzi do bezpośredniego kontaktu z nadprzyrodzonym. Zwłaszcza końcówka czwartego rozdziału, gdzie nie mamy już praktycznie do czynienia ze standardową, dobrze znaną narracją, robi piorunujące wrażenie.

Norton Sinclair chce zbudować „czarną stodołę” bo twierdzi, że skrywa ona odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania. Trzeci tom już wyszedł w oryginale – czekam z niecierpliwością na jego polską edycję, choć wiem, że żadnych odpowiedzi ostatecznych w tym momencie jeszcze nie uzyskam.




Tytuł: Gideon Falls. Tom 2
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Gideon Falls – Volume 2: Original Sins
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: listopad 2019
Rok wydania oryginału: 2018
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788365938800

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz