czwartek, 29 sierpnia 2019

Bonneville

1,609 kilometra

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Belgijski twórca komiksowy, Frank van Oppen, którego twórczość znamy już chociażby z omawianego niedawno „Berlina”, jest wielkim miłośnikiem motoryzacji. W wydanym (też niedawno) „Grand Prix” świetnie połączył tę pasję z zamiłowaniem do historii i kronikarskiej metody tworzenia scenariuszy komiksowych. W swoim najnowszym komiksie idzie jeszcze dalej – „Bonneville” charakteryzuje się jedną z najoryginalniejszych form przekazu wśród wszystkich komiksów obecnych dzisiaj na polskim rynku. Metoda twórcza znana z „Berlina”, „Grand Prix”, czy „Brygady żydowskiej” jest tutaj pociągnięta do ekstremum.

Jak wiemy z „Grand Prix”, w latach trzydziestych ubiegłego wieku szukano na naszej planecie dogodnego miejsca do bicia rekordów prędkości. I znaleziono – „Bonneville” jest historią pewnego szczególnego miejsca na Ziemi w pewnym szczególnym czasie, a konkretnie w latach 1959–1968. Jednak zgodnie z tym, co pisze autor komiksu, historia ta zaczęła się dziesięć tysięcy lat temu. Wtedy, pod koniec ostatniego zlodowacenia, poziom wód jeziora, które tysiące lat później naukowcy ochrzczą mianem „Bonneville”, zaczął się obniżać. Obecnie, od maja do listopada, powierzchnię jego suchego dna stanowi półtorametrowa warstwa sprasowanej soli – gładka i twarda jak pas startowy na lotnisku. Słone Równiny Bonneville są niewiarygodnie rozległe, dlatego też zostały wybrane jako miejsce do bicia rekordów prędkości na lądzie.


Komiks Marvano to wspomnienia Zeldine, pewnej małej dziewczynki, która w 1959 roku przeprowadziła się z Belgii do Stanów Zjednoczonych, właśnie w okolice Słonych Równin. Dziewczynka, która od najmłodszych lat interesuje się nauką, mechaniką i motoryzacją jest absolutnie zafascynowana tym, co zastała na miejscu. Fikcyjny pamiętnik głównej bohaterki jest nie tylko kroniką jej dzieciństwa i dojrzewania, ale również szczegółowym raportem z wydarzeń, które miały wówczas miejsce na solnej pustyni oraz zapisem ważnych wydarzeń na świecie. Stąd też taka a nie inna forma komiksu. Czy raczej „komiksu”, gdyż tak naprawdę trzymamy w rękach pamiętnik, rzetelny rejestr faktów, który tak zupełnie przy okazji został zilustrowany przez Marvano. Dialogi zapisane w „dymkach” zostały tutaj ograniczone do minimum.

W 1960 roku wszyscy marzyli o pobiciu niewiarygodnego rekordu Johna Cobba, który w 1947 roku osiągnął na równinach Bonneville prędkość 394,19 mil na godzinę. Mała Europejka Zeldine szybko przelicza to na kilometry – 634,39 kilometrów na godzinę! Zawody na Słonych Równinach czekała rewolucja – do gry wchodziły właśnie silniki odrzutowe, które miały odesłać do lamusa te dotychczasowe, oparte na pracy tłoków. W Bonneville pojawiają się coraz to nowi śmiałkowie i coraz bardziej wymyślne i kosmicznie wyglądające wehikuły – Zeldine obserwuje, jak żądza sławy i przekraczania barier oraz chęć sprawdzenia samego siebie zaczynają brać górę nad zdrowym rozsądkiem i instynktem samozachowawczym. Marvano, ustami bohaterki, serwuje nam natłok szczegółów technicznych, nazwisk, opisów poszczególnych rekordowych rajdów, a na pierwszy plan powoli wysuwa się postać najsłynniejszego chyba kierowcy-ryzykanta tamtych lat – Craiga Breedlove’a.


To on jest autorem cytatu z komiksu: „Nie powiedzie się nam tylko w jednym przypadku: jeśli sami się poddamy”. Kierowcy Bonneville byli według narratorki ludźmi śmiałymi, aż do zuchwalstwa. Często szli na śmierć, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Marvano-Zeldine nazywa ich wręcz „przedstawicielami wymarłego gatunku”, których „mięczaki z dwudziestego pierwszego wieku” nie mają szans zrozumieć. Nie są w stanie pojąć celu tych wyścigów – ognia, który rozpalał tamte czasy, kiedy ludzie żyli, a nie tylko egzystowali. Zimna wojna, ciągłe czerwone zagrożenie i metalowe „nieśmiertelniki” dla uczniów szkół, które miały pomóc w identyfikacji ciał po zagładzie nuklearnej – takie realia kreowały twardzieli. „Tak, lata sześćdziesiąte nie były dla mięczaków”.

W słowach Marka van Oppena czuć rozrzewnienie i melancholię – tęsknotę za „tamtymi czasami”. Czuć też niestety patos i sporą przesadę. Podobnie jak w swoich wcześniejszych historycznych komiksach wzbogaca on fabułę dokumentalnymi wtrętami. Czytamy o objęciu przez Johna F. Kennedy’ego fotela prezydenta Stanów Zjednoczonych, Juriju Gagarinie w kosmosie, trzynastu dniach Kryzysu Kubańskiego, zabójstwie JFK czy nawet kręceniu filmu „Grand Prix”, w którym reżyser John Frankenheimer też opowiadał o zaciekłej rywalizacji na torze wyścigowym. 

„Bonneville” jest ostatnim dziełem Marvano – przynajmniej na razie. To rzecz niebywale oryginalna i mocno odbiegająca od tego, co zwykliśmy nazywać komiksem. Polecam tylko tym czytelnikom, którzy znają i lubią poprzednie dokonania belgijskiego scenarzysty.



Tytuł: Bonneville
Scenariusz: Marvano
Rysunki: Marvano
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Bonneville
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: maj 2019
Liczba stron: 112
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328142541

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz