Wieczna wojna
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Przed nami trzeci punkt zwrotny w historii mutantów Marvela. Zdecydowanie najbardziej istotny, choć nie wyróżniający się fabularnie. Potężny Cable i jego podopieczna imieniem Hope, w której wielu widzi zbawiciela mutanciej społeczności, wracają do czasów teraźniejszych – nikt tu jednak nie czeka na nich z kwiatami.
Hope była pierwszym dzieckiem-mutantem urodzonym po tragicznych wydarzeniach „House of M”, kiedy to Scarlet Witch pozbawiła mocy niemal wszystkich nosicieli genu X. W „Kompleksie Mesjasza” i „Wojnie o Mesjasza” widzieliśmy jak społeczność marvelowskich mutantów radzi sobie nie tylko z tym faktem, ale również z nadejściem „nadziei” na swoje odrodzenie (imię dziewczynki nie jest przypadkowe). Cable zabrał Hope w przyszłość, aby ochronić ją przed tymi, którzy czyhali na jej życie. Minęło szesnaście lat – Cable i Hope dojrzeli do tego, aby stawić czoło przeznaczeniu.
Trzeci tom „X-Men. Punkty zwrotne” zawiera wszystkie odcinki wydarzenia znanego jako „Second Coming”, które przetoczyło się przez serie z przygodami mutantów między kwietniem i wrześniem 2010 roku, czy mniej więcej rok po „Wojnie o Mesjasza”. Podstawę tego eventu stanowi piętnaście odcinków – dwa pojedyncze zeszyty wprowadzające, po trzy zeszyty czterech serii („New Mutants”, „X-Men. Legacy”, „Uncanny X-Men”, „X-Force”) i jeden odcinek zamykający całą awanturę. W skład „Powtórnego przyjścia” wchodzą również epizody uzupełniające (tzw. „tie-iny”) jak chociażby kilka odcinków „X-Factor”, „X-Men. Blind Science” czy „X-Men. Hellbound”, ale nie mają one większego wpływu na całą historię. Egmont tie-iny pominął, ale zawarł w omawianym dziś albumie wszystko to, co najważniejsze.
Przybycie niespodziewanych gości nie umknęło uwadze X-Men i wszystkich innych mutancich grup Marvela. Podobnie zresztą jak ich wrogom, z którymi przyszło się im mierzyć w roku 2010. Chrześcijańska bojówka Purifiers i oddziały Rady Prawych ruszają w pościg za Cable’em i Hope. Największym zagrożeniem jest jednak nienawidząca mutantów Rada Ludzkości dowodzona przez na poły mechanicznego Bastiona. To właśnie on jest głównym nemezis X-Ludzi w omawianym dziś tomie. A w Radzie Ludzkości zasiadają takie osoby jak Bolivar Trask, Cameron Hodge, William Stryker, Graydon Creed i Steven Lang – zwykłym czytelnikom te nazwiska nic nie mówią, długotrwałym fanom X-Men, mówią wszystko. Dowodzący X-Men Cyclops rozdaje zadania – każda z grup rusza do walki o ocalenie ostatniej nadziei mutantów i ściera się z przeciwnikami próbującymi ich jej pozbawić. „Powtórne przyjście” nie różni się zbytnio od dwóch poprzednich tomów – to nadal nieustanna bitwa, gigantyczne eksplozje, podróże w czasie, technoorganiczne wirusy, teleportacje, wojny informatyczne i jak zwykle dramatyczne wybory.
Przygodny czytelnik, nie interesujący się zbytnio komiksami Marvela, a tym bardziej mutantami tego uniwersum, rzuci ten komiks w kąt. Nie znajdzie w nim nic, ale to zupełnie nic, dla siebie. „X-Men” to nie „Spider-Man”, gdzie pojedynki Pajęczaka z atakującymi go wrogami, przeplatane są scenkami z jego życia prywatnego. Mutanci nie mają takiego luksusu, nie mają sekretnych tożsamości i ich życiem, od początku do końca, jest nieustanna walka. Tak to przynajmniej wygląda w komiksach. W trzech pierwszych tomach „Punktów zwrotnych” nie ma chyba ani jednej strony, gdzie czytelnik mógłby złapać oddech, zobaczyć jak Cyclops myje zęby albo Emma Frost smaży jajecznicę. X-Meni robią te rzeczy, kiedy czytelnik nie widzi – w tych króciutkich chwilach, gdy nie atakują ich żadne gigantyczne roboty, eksterminatorzy z przyszłości czy tradycyjnie Magneto (w „Powtórnym przyjściu” jest akurat po ich stronie). Oto kolejne dni wiecznej wojny ¬– dla miłośników tego rodzaju rozrywki, oddanych fanów X-Men, ten komiks z kolei będzie strzałem w dziesiątkę. Dostarczy dokładnie tego, czego oczekują.
Jest tu kilka naprawdę mocnych momentów. Są ofiary śmiertelne, których nikt się nie spodziewał. Jest dziwaczna kopuła otaczająca resztki mutantów i przygotowująca dla nich ostateczne rozwiązanie. Przybywa Fantastyczna Czwórka i Avengers, aby pomóc X-Men lub ich powstrzymać. Są rozważania o walce o ocalenie dziewczynki, co do której nikt (nawet ona sama) nie ma pewności, czy zasługuje na ratunek. Są również epickie, przeszarżowane sceny walk, do których niektórzy czytelnicy są przyzwyczajeni, a inni parskną ich widok z niedowierzaniem. Summa summarum – typowy event z mutantami Marvela po raz kolejny walczącymi o przetrwanie. Stawka jest olbrzymia, nadzieja niewielka, śmierć niemal pewna.
Nie oczekujmy jednak po „Powtórnym przyjściu” jakiejś nowej jakości, przełomu komiksowego. Ani fabularnie, ani graficznie niczego naprawdę nadzwyczajnego tu nie znajdziemy. Za rysunki odpowiada tutaj kilku twórców – żaden nie ma specjalnie głośnego nazwiska. Ich rysunki są poprawne, dynamiczne, pasujące do charakteru opowieści – ale to wszystko. Świat mutantów nie zmienia się tu jakościowo – „Second Coming” nie jest najlepszym komiksem z mutantami jaki możemy przeczytać. Ale jest zdecydowanie punktem zwrotnym – podobnie jak „Kompleks Mesjasza” i zupełnie nie jak „Wojna o Mesjasza”.
I mała zapowiedź na koniec. W grudniu wyjdzie czwarty komiks cyklu – „Masakra mutantów”. Tym razem jednak przeniesiemy się do roku 1986 i – kto wie – być może spotkamy ducha „TM-Semic”.
Tytuł: X-Men. Punkty zwrotne. Powtórne przyjście
Scenariusz: Mike Carey, Matt Fraction, Christopher Yost, Craig Kyle, Zeb Wells
Rysunki: David Finch, Stuart Immonen, Terry Dodson, Greg Land, Mike Choi, Ibraim Roberson
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Tytuł oryginału: X-Men Milestones. Second Coming
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: lipiec 2021
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788328154407
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz