wtorek, 29 grudnia 2020

Sin City 6. Girlsy, gorzała i giwery

Jedenaście strzałów

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Szósty tom „Sin City” różni się dość znacząco od poprzednich. Zamiast jednej dużej opowieści, otrzymujemy jedenaście miniatur, pisanych i rysowanych przez Franka Millera w różnych okresach pracy nad serią. Motyw przewodni? Właściwie taki sam jak we wszystkich dotychczasowych albumach – girlsy, gorzała i giwery.

Pamiętacie króciutką scenę z ekranizacji komiksu w reżyserii Roberta Rodrigueza? Noc, deszcz, światła wielkiego miasta, a ona „drży na wietrze, niczym ostatni liść na umierającym drzewie”. Josh Hartnett, przy wtórze nastrojowej jazzowej muzyki, podchodzi do najwyraźniej zaniepokojonej, stojącej na balkonie, Marley Shelton i robi to, za co bierze grube pieniądze. Ta, nie związana w żaden sposób z pozostałymi częściami filmu, scena to jedno z jedenastu opowiadań szóstego tomu – nosi tytuł „Klient ma zawsze rację”. Macie więc już ogólny obraz tego, co znajdziemy w omawianym dziś komiksie – krótkie impresje, zabawy z komiksową formą, lekko przeszarżowane (ale nie wyobrażam sobie, aby nie były) kilku- bądź kilkunastostronicowe wycieczki w najróżniejsze zakamarki Miasta Grzechu.



Towarzyszymy Marvowi („Trudne pożegnanie”) i Dwightowi („Krwawa jatka”, „Damulka warta grzechu”, „Rodzinne wartości”) w krótkich, solowych występach – Marv wymierza sprawiedliwość brutalnym, bogatym i zblazowanym „studenciakom” i ratuje małą Kimberly z rąk zwyrodnialców a Dwight spotyka „lalunię w czerwieni” i jak zwykle traci głowę. Odwiedzamy też Stare Miasto – dziewczyny potwierdzają obiegową opinię na swój temat a w zabawnym, króciutkim epizodzie towarzyszymy dwóm, „tanim cynglom” z poprzednich części – Konusowi i Grubasowi. Ale są też historie z zupełnie nowymi postaciami – „Córeczka tatusia”, „Błękitnooka”, „Fatalne auto” i „Fatalny pociąg” wprowadzają do świata „Sin City” kolejne kobiety, które owijają sobie facetów wokół palca a potem, niczym modliszki, odgryzają im głowy.



Tak, to właśnie wszelkie „girlsy” i „lalunie” najróżniejszego sortu, wydają się być motywem, wokół którego najczęściej krążą opowiadania Millera. „Błękitnooka” Dalia, zabójczyni na zlecenie, pojawia się aż w trzech epizodach – oprócz niej, praktycznie w każdym, spotykamy pannice, na które absolutnie musimy uważać. W Basin City żyje mnóstwo bandziorów i można zginąć na milion sposobów, ale to widok pięknej kobiety w czerwonej sukience powoduje, że bohater myśli: „Jedno spojrzenie i wiem, że po uszy wpadłem w tarapaty”.

Frank Miller fajnie nawiązuje też do poprzednich części. Marv, w „Spokojnej nocy” jest świadkiem ponownego spotkania striptizerki Nancy z Johnem Hartiganem w „Tym żółtym draniu” i znowu lądujemy w parku dinozaurów z „Krwawej jatki”. A to nie wszystko – uważny czytelnik znajdzie sporo innych znajomych miejsc i twarzy.



Oryginalny tytuł komiksu to „Booze, Broads and Bullets” – polski tłumacz naprawdę się spisał i nawet „girlsy” tu pasują. Wóda jest, pociski latają dookoła a i kobiet pełno – niekoniecznie lekkich obyczajów. Frank Miller pisał te wszystkie opowieści bez jakiegokolwiek planu – pomysł połączenia ich w jedną całość przyszedł o wiele później. Dlatego też nie prezentują one równego poziomu jakościowego, różnią się też znacznie samą formą i sposobem przekazu. Oto jedenaście szybkich strzałów w Basin City – wybrzmiewających gdzieś tam, wśród tysięcy innych. Cały tom należy potraktować jako ciekawostkę, fajny ruch w kierunku oddanego fana i przygrywkę przed tomem siódmym i ostatnim. A tam naprawdę będzie się dużo działo.

Tytuł: Sin City. Girlsy, gorzała i giwery 
Scenariusz: Frank Miller 
Rysunki: Frank Miller 
Tłumaczenie: Tomasz Kreczmar 
Tytuł oryginału: Sin City Volume 6: Booze, Broads & Bullets 
Wydawnictwo: Egmont 
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics 
Data wydania: listopad 2020 
Liczba stron: 152 
Oprawa: twarda 
Papier: kredowy 
Format: 175 x 265 
Wydanie: I 
ISBN: 9788323728092

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz