niedziela, 27 grudnia 2020

Wyznania łgarza

Dick jak Dickens

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Wyznania łgarza” to jedyna powieść głównonurtowa autorstwa Philipa K. Dicka, wydana za jego życia i jedyna wspominana w jego słynnej „Egzegezie”, czyli wielkim podsumowaniu własnej twórczości i autorskiej filozofii. Powieść, odrzucana konsekwentnie przez wydawców, wychodzi drukiem dopiero po „Płyńcie łzy moje, rzekł policjant” – stąd takie jej miejsce w moim cyklu. Jedziemy do Hrabstwa Marin w Kalifornii, na prowincję niedaleko San Francisco. Lata pięćdziesiąte dobiegają końca.

Philip K. Dick u progu swej drogi twórczej marzył o karierze pisarza literatury obyczajowej. Science fiction miało być tylko sposobem na łatwy zarobek. W latach pięćdziesiątych napisał dziesiątki opowiadań, osiem coraz lepszych powieści s-f (kolejną dekadę otworzył genialnym „Człowiekiem z wysokiego zamku”) i osiem książek z fabułą pozbawioną jakiegokolwiek pierwiastka fantastycznego. Tylko te pierwsze doczekały się publikacji – science fiction wychodziło głównie w Ace Books, pulpowym wydawnictwie używającym marnego papieru i wyłącznie miękkich okładek. Powieści niefantastyczne lądowały w szufladzie. Wszystkie „poważne wydawnictwa” odsyłały Dicka z kwitkiem – nie podejrzewał, że będzie aż tak trudno. Wśród tych wszystkich odrzuconych maszynopisów, był jeden zatytułowany „Connfessions of a Crap Artist – Jack Isidore (of Seville Calif.). A Chronicle of Verified Scientific Fact 1945-1959)”. Tytuł podejrzany, bo sugerujący jakiegoś anonimowego autora – agent Dicka wysyłał zresztą skrypt do wydawców bez jakiejkolwiek wzmianki o tym, że autorem jest właśnie Dick. Mało kto się nabrał – beta-czytacze odpisywali, że rozpoznali styl autora już po kilkunastu stronach.


„Wyznania łgarza” to powieść nawiązująca do biografii Philipa K. Dicka najmocniej z wszystkich omawianych do tej pory. Napisana została w całości latem 1959 roku, pod wpływem romansu autora z jego przyszłą (już trzecią) żoną, Anne Williams Rubinstein. To dla niej zostawił Kleo Apostolides – żonę drugą, z którą przeżył całe lata pięćdziesiąte. Dick wspominał po latach, że powieść ta to „połowa fikcji i połowa prawdy” – kolejna literacka autoterapia, kiełznanie atakujących go zewsząd życiowych realiów w zapisane drukiem strony i – jak się potem okazało – niestety trafna prekognicja przyszłości burzliwego i nieudanego związku z Anne. Powieść ukazuje się po raz pierwszy w roku 1975 w USA, a do Polski sprowadza ją Rebis, wydając ją w 1998 roku w serii „Salamandra”. Drugie wydanie, z 2012 roku, należy do „Dzieł wybranych Philipa K. Dicka” – także Rebisu.

Narratorem „Wyznań łgarza” jest między innymi (albo i w całości, o czym wspomnimy później) Jack Isidore, wskazany już na stronie tytułowej. Starszy od Dicka o trzy lata mieszkaniec miasteczka Seville, którego od małego fascynowały wszelkiego rodzaju ciekawostki naukowe. Teraz jako trzydziestoczteroletni, samotny mężczyzna, jest oderwanym od rzeczywistości dziwakiem – prowadzi amatorskie dociekania na temat zatopionych lądów Mu i Atlantydy, latających spodków, czy pustej Ziemi, traktując wszystkie tego rodzaju rewelacje na równi z prawdziwymi faktami naukowymi. Ma manię zbieractwa rzeczy, które inni uznaliby za bezwartościowe śmieci, czyta olbrzymie ilości pulpowej science fiction, prowadzi szczegółowy rejestr wszystkich zdarzeń, w których bierze udział, ubiera się w niepasujące do siebie ubrania i nie potrafi utrzymać żadnej pracy. Jack ma młodszą siostrę Fay, wykształconą intelektualistkę, żonę niejakiego Charleya Hume’a, prostego biznesmena, z którym ma dwójkę dzieci. Rodzina Hume’ów mieszka w bogatej, nowoczesnej posiadłości w Hrabstwie Marin i udziela się w lokalnej społeczności. Charley nie przepada za szwagrem – ze względu na nieszkodliwe, zdawać by się mogło, wariactwo Jacka, nazywa go „pieprzonym łgarzem”. Nic zatem dziwnego, że nie za bardzo w smak była mu decyzja o wprowadzeniu się Jacka do ich domu – zwłaszcza, że ten szybko zaprzyjaźnił się z jego dziećmi, zaczął wyręczać własną siostrę w obowiązkach domowych (tak, że już naprawdę nic nie miała do roboty) i rozpoczął bystrą, naukową obserwację małżeństwa gospodarzy, popartą szczegółowymi notatkami.



A małżeństwo Hume’ów było w stanie rozkładu. Fay jest jedną z najbardziej toksycznych kobiet w literaturze Dicka – piękna, zadbana, inteligentna, ale i socjopatyczna, egoistyczna oraz wykorzystująca wszystkich do własnych celów. Jej mąż, człowiek doprowadzony do skraju nerwowej wytrzymałości, posuwa się nawet czasami do przemocy domowej. I tak już napięta sytuacja pogarsza się w momencie, gdy pojawiają się nowi sąsiedzi. Nathan i Gwen Anteilowie, to młoda niespełna trzydziestoletnia, jeszcze bezdzietna, para, którą Hume’owie szybko wciągają we własne problemy i chorą relację. Fay usidla, młodego, zdawać by się rozsądnego, studenta historii. Nathan wie, że ma do czynienia z modliszką, która jest w trakcie wymieniania starego modelu męża na nowy, ale i tak wikła się w romans. Zmanipulowany, uprzedmiotowiony i bezradny niszczy swoje małżeństwo i doprowadza do tragicznych wydarzeń w domu Hume’ów. A Jack Isidore tymczasem dostaje się w strefę wpływów dziwnej organizacji z sąsiedniego miasteczka, której członkowie wierzą w to, że za kilka tygodni nastąpi koniec świata a wybrańców uratują kosmici. Jack wierzy w to również – w końcu znalazł ludzi patrzących na rzeczywistość dokładnie tak samo jak on.

Philip K. Dick opowiada historię z czterech punktów widzenia. Jack i jego siostra są narratorami pierwszoosobowymi, natomiast rozdziały, w których głównymi bohaterami są Charley lub Nathan pisane są trzecioosobowo – narrator jest tu wszechwiedzący. Rozdziały Fay nie spełniają zatem założenia, które postawiliśmy na początku – autorem powieści jest Jack Isidore. Przyjrzyjmy się mu chwilę – Dick odnosi się w jego przypadku do arcybiskupa Izydora z Sewilli (560-636), świętego Kościoła Katolickiego, który próbował stworzyć coś w rodzaju kompendium wiedzy swoich czasów. Isidore z Seville sam jest chodzącym człowiekiem-encyklopedią, skarbnicą wiedzy nadającą tę samą wagę każdej informacji – niezależnie od tego, czy jest ona ewidentną bzdurą, czy nie. Isidore ma problem z wartościowaniem informacji, wszystko jest dla niego tak samo wiarygodne – ulega on „natłokowi rzeczywistości” dokładnie tak, jak Witold z „Kosmosu” Gombrowicza, powieści, którą już przywoływałem w kontekście twórczości Philipa K. Dicka. Isidore nie jest zdolny do kłamstwa, a jednocześnie cały czas mówi nieprawdę – przecież wierzy bez zastrzeżeń we wszystko co usłyszy. Jego skrajny racjonalizm prowadzi go na manowce – nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować w rzeczywistości, z czego zdaje sobie sprawę pod koniec powieści.


A inni bohaterowie? Wydają się „normalniejsi”, bo nie widać ich dysfunkcji tak wyraźnie jak u Jacka. Nie kierują się ślepo bezkrytycznym podejściem do informacji – potrafią teoretycznie oddzielić fałsz od prawdy. Ale gdy się im przyjrzeć, są jeszcze gorsi od narratora. Isidore widzi, że tylko on jest racjonalny – reszta kieruje się irracjonalnymi pobudkami, stojącymi w jawnej sprzeczności z logiką i rozumem. „Charley nie działał w sposób rozumny i naukowy, lecz szedł za głosem prymitywnego instynktu. Nauka czasem kapituluje przed typowym dla hołoty brakiem rozsądku” – notuje w kajeciku Jack. Tak samo psychopatka Fay, psychiczny pasożyt, żyjący tylko chwilą obecną i nie dbająca o konsekwencje swoich działań, niczym kilkuletnie dziecko. I wreszcie Nathan, teoretycznie rozsądny człowiek, rzucający się w ciąg absurdalnych, całkowicie irracjonalnych zdarzeń i stawiający na szali całe swoje życie.

Wszyscy bohaterowie racjonalizują swoje postępowanie – wszak ludzi od zwierząt odróżnia to, że potrafią kierować się logiką, a nie emocjami i potrafią przewidzieć długofalowe konsekwencje własnych działań. Każdy z nich ma swój „wewnętrzny racjonalizm” stojący w jawnej sprzeczności z obiektywnym, wydawać by się mogło, rozsądkiem. Jack Isidore nie potrafiąc zrozumieć postępowania ludzi z jego otoczenia, dochodzi w pewnym momencie do wniosku, że to i tak nie ma znaczenia – za kilka dni świat się skończy i wszystkie ludzkie pragnienia, instynkty, decyzje i argumenty rozwieje radioaktywny wiatr. Gdy koniec świata nie nadchodzi, Jack uświadamia sobie, że „rzeczywistości nie obchodzi to, w co wierzymy” – najlepszym sposobem na funkcjonowanie w niej jest kierowanie się swoim własnym, indywidualnym instynktem przetrwania. Jack musi się nauczyć żyć ze świadomością, że sama rzeczywistość może być łgarzem – takim samym jak on i reszta bohaterów. Życie w takiej rzeczywistości jest z góry skazane na pewną dozę kłamstwa, czyli budowania swego rodzaju bufora przed nią samą. Nie daje to nam gwarancji życiowego powodzenia, ale przynajmniej przestaje gwarantować życiową porażkę.

Jak już wspominałem, Philip K. Dick dość mocno oparł fabułę powieści na swoim życiu. W 1958 roku przeprowadził się z żoną do Point Reyes Station, niczym Anteilowie do Hrabstwa Marin. Podobnie jak Isidore spotkał tam grupę oszołomów z Inverness, wierzącą w niechybną interwencję kosmitów. Tak jak Nathan wplątał się w romans z sąsiadką, dla której rzucił żonę i kłamał w sądzie podczas rozprawy rozwodowej – Fay Hume to alter ego Anne Williams Rubinstein. Jack Isidore to „duch przeszłości” – młody i naiwny Philip, zafascynowany światem i biorący wszystko za dobrą monetę. Nathan Anteil to „duch teraźniejszości” – Philip K. Dick zaraz po przeprowadzce, bezgranicznie zakochany w kobiecie i naiwnie wierzący, że „jakoś to będzie”. Charley Hume to „duch przyszłości” – zaskakująco trafna projekcja Philipa K. Dicka, co do jego związku z Anne. Charley jest zgorzkniały, pozbawiony złudzeń, ziejący nienawiścią do żony i borykający się z chorobą serca. „Wyznania łgarza” są trochę jak „Opowieść wigilijna” – Dick jest tu zarówno Ebenezerem Scrooge’em jak i samym Dickensem.

„Wyznania łgarza” to znakomita, obyczajowa powieść o ludziach zmagających się z rzeczywistością – tak zwyczajnie i nie tak dosłownie jak w dickowych powieściach science fiction. Zapowiadany koniec świata na razie nie nadszedł – odkładamy go o miesiąc. W następnym artykule ruszymy w podróż przez świat rażony apokalipsą. Będziemy poszukiwać odpowiedzialnego za wszystko Boga Gniewu.


Tytuł: Wyznania łgarza 
Tytuł oryginalny: Confessions of a Crap Artist 
Autor: Philip K. Dick 
Tłumaczenie: Tomasz Jabłoński 
Wydawca: Rebis 
Data wydania: kwiecień 2012 
Rok wydania oryginału: 1975 
Liczba stron: 320 
ISBN: 9788375108590

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz