niedziela, 1 listopada 2020

Batman. Ostatni rycerz na Ziemi

Old Man Bruce

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Komiksy z serii wydawniczej „DC Black Label”, które miały wypełnić lukę po zakończonym „DC Vertigo”, pojawiają się w Polsce już bardzo regularnie. Tę, przeznaczoną z założenia dla zdecydowanie dorosłego i bardziej wymagającego odbiorcy, inicjatywę wydawniczą zdominował oczywiście Batman – podróże w głąb jego skomplikowanego i poharatanego umysłu to przecież nadal bardzo nośny i atrakcyjny temat. Tym razem zgłębiają go naprawdę doświadczeni ludzie – dwaj panowie, którzy pracowali przy komiksach z człowiekiem-nietoperzem przez długie lata.

Scott Snyder (scenariusz) i Greg Capullo (rysunki) to para komiksiarzy, która tworzyła historie o zamaskowanym obrońcy Gotham w czasach „The New 52”, kiedy to uniwersum Detective Comics przeszło jeden z najważniejszych „kryzysów” w swej historii. „Batman. The Last Knight on Earth” miał być zwieńczeniem ich pracy i ostatnim komiksem z Batmanem, który napiszą. Zgodnie z tym co przekazał Snyderowi słynny Grant Morrison, porządny run komiksowy charakteryzuje się tym, iż autor jest w stanie pokazać genezę, rozwój i koniec swego bohatera. Swoją wersję początków nietoperza panowie zaprezentowali w „Batman. Rok zerowy” i rozwijali go podczas kilku lat trwania „The New 52” (wszystkie dziesięć tomów zbiorczych wydał Egmont w latach 2013-2017) – pora zatem na jakieś mocne zakończenie. Co, gdyby Bruce tylko uroił sobie, że jest Batmanem?


Punkt wyjścia „Batmana. Ostatniego rycerza na Ziemi” podobny jest do tego, co widzieliśmy w wydanym niedawno w Polsce marvelowskim „Moon Knight” Jeffa Lemire’a. Bruce Wayne budzi się z koszmarnego snu w szpitalu Arkham. Wszyscy sanitariusze i lekarze (wizualnie przypominający największych wrogów Batmana), a także odwiedzający go Alfred, utrzymują, że człowiek-nietoperz to tylko wymysł straumatyzowanego umysłu Bruce’a, który przebywa w psychiatryku już od dwudziestu lat. Gdy jednak, już po kilku stronach, przenosimy się na dziwną, czerwoną pustynię, a Batman znajduje na niej słój z gadającą głową Jokera w środku, zaczynamy przeczuwać, że nic nie jest tak proste, jak z początku sądziliśmy.

Trafiamy do madmaxowego świata przyszłości, zniszczonego przez niezidentyfikowaną z początku apokalipsę. Batman nie ma nic innego do roboty niż iść przed siebie z głową Jokera, robiącą mu za przewodnika, narratora i „objaśniacza świata”. Podczas tej fantasmagorycznej podróży spotyka starsze wersje swoich wrogów i przyjaciół, poznaje przyczyny i naturę zagłady oraz obserwuje ostatnie dni superbohaterstwa na Ziemi. Przede wszystkim jednak, jak to często w „poważnych” komiksach o Batmanie bywa, odbywa podróż wgłąb siebie – jej celem jest nie tylko zrównane z ziemią Gotham, w którym rządzi wróg o wiele potężniejszy niż jakikolwiek wcześniej, ale i odkrycie prawdy o tym co tak naprawdę znaczy dla świata ktoś taki jak Batman. 


Komiks jest zwieńczeniem pewnego etapu kariery Scotta Snydera. Autor bardzo mocno nawiązuje do wydarzeń z uniwersum DC, z szczególnym uwzględnieniem własnego wkładu w historię człowieka-nietoperza – całość przypomina trochę „Staruszka Logana” Marka Millara. Tam również mieliśmy do czynienia z podstarzałymi herosami, którzy walczą o przetrwanie w postapokaliptycznym świecie. Pojawia się Trybunał Sów, zgrzybiały Lex Luthor, Wonder Woman z irokezem na głowie, Barbara Gordon i Dick Grayson w średnim wieku a nawet Superman… który do końca nie jest Supermanem. Snyder i Capullo doskonale znają świat Detective Comics i celowo przedstawiają jego realia w skrajnie wynaturzony, nieco karykaturalny sposób. Na świecie panuje zło tak wielkie, że aż groteskowe – jak potworna musi być rzeczywistość, skoro Joker staje się kumplem i przewodnikiem Batmana? 

Autorzy chcieli pokazać świat, który zepsuł się do tego stopnia, że nie wierzy już w superbohaterstwo. Nie chce i nie potrzebuje Batmana – wszystko upadło, wszystko jest zniszczone i nic nie warte. Po co komu herosi? Co mieliby jeszcze uratować? Idea superbohaterstwa i zbawczej roli dobroci okazała się kłamstwem – tylko zło, egoizm, przemoc i prawo dżungli pozwala zdobyć to, o czym ludzie marzą. Odbywa się to oczywiście kosztem słabszych – ale kto by się nimi przejmował? Snyder zastanawia się jaką rolę w takim świecie mógłby pełnić człowiek-nietoperz. Jak wyglądałby Batman, któremu „przydarzyły się w końcu o jeden zły dzień za dużo”? Czy będzie w stanie uratować świat przed nim samym? Czy on na to w ogóle zasługuje? Jakie środki można podjąć? A może jest inna droga? Może symbol Batmana jest ponadczasowy – jak u Franka Millera, który mocno podejmował ten temat w swoim „Powrocie mrocznego rycerza”?

Rysunki Grega Capullo są dokładnie takie, do jakich nas przyzwyczaił przez lata. To nadal świetna, bardzo szczegółowa robota, przypominająca trochę grafiki Todda McFarlane’a (ciekawostka – Greg Capullo rysował „Spawna” dla Image, więc coś musi być na rzeczy). To weteran, który zjadł zęby na komiksach i dokładnie wie, jak powinno się rysować Batmana. Szczególnie mocne wrażenie sprawia wspomniane już zamiłowanie do detalu – samo oglądanie dopracowanych kadrów Capullo sprawia nieopisaną przyjemność. Snyder osadził akcję w mrocznym, westernowym świecie przyszłości, jakże innym niż to, co w większości przypadków oferuje DC.  Narracja komiksu przypomina gorączkowe halucynacje, pojawiają się nagłe zmiany miejsca akcji, jakieś piaskowe tornada napędzane „mocą prędkości” Flasha, gigantyczne, szalone konstrukty z zielonej mocy Latarni, które wpadły w niepowołane ręce i całkiem sporo elementów horroru – a rysunki Capullo pasują do opowiadanej historii idealnie.

„Batman. Ostatni rycerz na Ziemi” nie jest komiksem dla przypadkowego czytelnika. W pełni zadowolone będą tylko te osoby, które dobrze znają run obydwu autorów – tylko one nie będą miały żadnych problemów ze specyficznym sposobem opowiadania i licznymi nawiązaniami do historii Batmana z „The New 52”. Komiks odradzam osobom, które chciałby by od niego zacząć poznawanie świata człowieka-nietoperza. Nie da rady w ten sposób, to niemożliwe. Snyder podsumował swój wkład w postać Batmana w sposób dość hermetyczny i ukierunkowany na konkretnego odbiorcę. A już niedługo (bo w listopadzie) przeczytamy jego inne słynne dzieło – nadchodzi „Potwór z bagien”.


Tytuł: Batman. Ostatni rycerz na Ziemi
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman. Last Knight on Earth
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Detective Comics
Data wydania: wrzesień 2020
Liczba stron: 184
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328196131

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz