niedziela, 5 lipca 2020

Harleen

Fajne...  po prostu

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Głośno ostatnio o Harley Quinn. Większość konsumentów popkultury utożsamia ją oczywiście z Margot Robbie w kucykach z pofarbowanymi końcówkami, mocnym makijażem i w stroju wreszcie innym niż ten fatalny kostium arlekina. W sumie nic dziwnego, że ją tak widzimy – Wolverine to przecież Hugh Jackman. O Harley czytamy też w komiksach – pojawiła się ostatnio chociażby w takich historiach jak „Batman. Biały rycerz”, „Batman. Mroczny książę z bajki”, czy wreszcie „Szalona miłość i inne opowieści”.

Ten ostatni to dzieło jej „ojców”, Paula Diniego i Bruce’a Timma, autorów znakomitej kreskówki sprzed niemal trzydziestu lat – „Batman. The Animated Series”. To tu Harley Quinn pojawiła się po raz pierwszy i wyemigrowała z filmu animowanego do komiksów. Gra ona także główną rolę w najnowszym komiksie spod szyldu „DC Black Label” od Egmontu. „Harleen”, ze scenariuszem i rysunkami chorwackiego twórcy, Stjepana Šejića, to historia opowiedziana z bardzo subiektywnego punktu widzenia. Narratorką tak naprawdę nie jest Harley Quinn – jeszcze nie przybrała tego pseudonimu i nie wskoczyła w kostium pajaca. Harleen Quinzel to trzydziestokilkuletnia, atrakcyjna pani psycholog, pracująca w Centrum Badawczym Psychologii Kryminalnej w Gotham. Harleen ma teorię – długotrwałe przebywanie w środowisku pełnym przemocy skutkuje fizycznym uszkodzeniem części mózgu odpowiedzialnych za empatię. Na przykład żołnierze na froncie pozbywają się empatii, aby po prostu przeżyć – zapadają na „autoimmunologiczną chorobę umysłu”. Fundacja Bruce’a Wayne’a funduje grant dla młodej i ambitnej pani doktor – może prowadzić swe badania poprzez pracę w Azylu Arkham. Na pewno znajdzie tam mnóstwo materiału.



Wszyscy, którzy choć trochę siedzą w Detective Comics, dobrze wiedzą co będzie dalej. Harleen spotyka Jokera – to wydarzenie zmienia całkowicie jej spojrzenie na świat, weryfikuje jej ideały i przede wszystkim definiuje całą resztę życia. Stjepan Šejić tworzy origin Harley, przedstawiając ją w najbardziej chyba realistyczny sposób z wszystkich, jakie do tej pory dane było mi poznać. Harleen jest bardzo ludzka, lubi sobie golnąć wieczorem, cierpi na bezsenność i koszmary, jest seksowna i świadoma tego faktu, roztrzepana i taka… fajna po prostu. No a potem staje się postacią z kreskówki. Celem chorwackiego twórcy nie była zatem jakaś wielka rewolucja, gaimanowska czy moore’owska rewizjonistyczna wizja – on chciał tylko ze szczegółami opowiedzieć, jak powstała Harley Quinn (i skąd się wzięło jej imię – bardzo pomysłowa geneza, trzeba przyznać).

Mamy też Batmana, komisarza Gordona, szajbusów z Arkham (wyrazy uznania za Poison Ivy) – ale oni wszyscy są gdzieś na trzecim planie. Na drugim jest Harvey Dent, znany wszystkim jako „Two Face”, który też ma w tym komiksie swego rodzaju origin – jest to postać ważna w kontekście założeń „filozofii” Harleen. A na pierwszym – wiadomo – nasza bohaterka i jej przyszły ukochany. Harleen jest idealistką, bezgranicznie wierzy w swoje teorie i dopatruje się w postaci Jokera szczątków człowieczeństwa. Ten przedstawiony jest jako kawał przystojniaka (zapewne nie bez znaczenia jest tu subiektywizm narracji), superinteligentny dyskutant i uroczy kochanek. To kolejna, po tej z „Białego rycerza” wizja Jokera, której ja osobiście nie kupuję, ale znowu – pamiętajmy, że patrzymy na świat oczami głównej bohaterki.


„Harleen” nie jest mrocznym komiksem, nie jest też dziełem głęboko intelektualnym ani przesadnie ambitnym. Żaden z dylematów głównej bohaterki nie jest nowy, żadna z teorii Jokera (szaleństwo i zło leżą u podstaw ludzkiej natury, wszyscy „dobrzy” i „rozsądni” tylko noszą maski) również. Fabularnie jest po prostu poprawny, a może nawet trochę zbyt łopatologiczny – autor naprawdę bardzo mocno dba o to, abyśmy dobrze zrozumieli teorie Harleen, ich zderzenie z postacią Jokera i tym co ona uosabia oraz jak się to potem ma do „dwulicowego” prokuratora generalnego Gotham. W wielkim skrócie – „Harleen” opowiada o upadku człowieka zapatrzonego w ideały i podążającego ścieżką wybrukowaną dobrymi chęciami. Gdy raz spojrzysz w paszczę szaleństwa nie będziesz już mógł odwrócić wzroku. Komiks Šejića to „Piękna i bestia” na opak. W bajce piękna księżniczka zakochuje się w potworze i jej pocałunek uwalnia go spod działania zaklęcia. Tutaj to bestia całuje piękną, dobrą dziewczynę i rzuca na nią swój czar.


Šejić również rysuje, kładzie tusz i koloruje. I tu bardzo ciekawe spostrzeżenie – kadry zdominowane są głównie przez postacie. Enrico Marini w „Mrocznym księciu z bajki”, Sean Murphy w „Białym rycerzu”, Lee Bermejo w „Przeklętym” (żeby wspomnieć tylko kilka ostatnich ważniejszych „Batmanów”) skupiali się bardzo na panoramach Gotham – nie mniej niż na scenach akcji i postaciach właśnie. Każdy robił to na swój sposób i za każdym razem perfekcyjnie. U Šejića Gotham jest jak na lekarstwo, przeważają wnętrza i ekspozycja postaci – wszystko oczywiście naszkicowane jest na najwyższym poziomie. Graficznie jest to pierwsza klasa, choć – co może niektórym fanom Batmana nie przypaść do gustu – podobnie jak w warstwie fabularnej, tak charakterystycznego dla Gotham mroku nie uświadczymy. Wszystko jest raczej łagodne, nieco umowne, pastelowe i takie… fajne po prostu.

Stjepan Šejić zapowiada kolejne dwa tomy – jego opowieść o Harley Quinn ma być „grecką tragedią w trzech aktach”. Tom, który trzymamy w rękach to „Milczenie owiec”, a kolejne to „Bonnie i Clyde” oraz „Thelma i Louise”. Pozostaje nam tylko się domyślać, co to znaczy.


Tytuł: Harleen
Scenariusz: Stjepan Šejić
Rysunki: Stjepan Šejić
Tłumaczenie: Maria Lengren
Tytuł oryginału: Harleen
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Black Label
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 276
Wydanie: I
ISBN: 9788328198739

1 komentarz:

  1. Już jak zobaczyłam okładkę to pomyślałam, że to może być coś dla mnie. Teraz tylko nabrałam ochoty po sięgnięcie, po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń