Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
PTSD to skrót oznaczający „post traumatic stress disorder”, czyli „zespół stresu pourazowego”. Tak też dokładnie nazywa się jeden z najnowszych komiksów wydanych przez Non Stop Comics. Autor, Gillaume Singelin, postanowił zgłębić umysły weteranów wojennych nie potrafiących odnaleźć się w rzeczywistości po powrocie z frontu. A przecież teoretycznie jest to rzeczywistość, którą dobrze znają i pamiętają.
Akcja komiksu dzieje się w nienazwanej azjatyckiej metropolii – ale jak pisze sam autor, „PTSD” powstawał w Tokio, więc tam powinniśmy kierować nasze spojrzenia. Świat, do którego zaprasza nas Singelin, budzi skojarzenia ze scenografią „Ghost in the Shell” lub „Akirą” – futurystyczne miasto zagracone, zaśmiecone, zatłoczone, skąpane w świetle neonów i rozbrzmiewające nieustannym rykiem syren i klaksonów. Jednak, jeśli chodzi o kreację postaci, zdecydowanie bliżej mu do kreski z filmów animowanych dla młodszych odbiorców – trochę Miyazaki, trochę „Dragon Ball” a trochę „Kapitan Tsubasa”. Tak, dobrze się domyślacie – pod względem wizualnym „PTSD” to najprawdziwsza manga. Nawet format komiksu jest japoński, charakterystyczny dla tamtejszych historii obrazkowych.
Infantylne wizerunki postaci kontrastują bardzo mocno z ich charakterystyką psychologiczną. Otóż nasze Tokio/nieTokio obserwujemy z poziomu podłych ulic, które wypełnione są po brzegi straumatyzowanymi weteranami bliżej nieokreślonej Wojny Północnej. Główną bohaterką jest Jun, supersnajperka i sanitariuszka w jednym, która, gdyby nie podejrzane prochy zażywane w ilościach hurtowych, rozleciałaby się niechybnie na kawałki. Podobnie jak wielu jej podobnych cierpi na zespół stresu pourazowego. Nie może spać, ma napady agresji i powracające stany lękowe – jedynym panaceum są nielegalne leki kupowane u szemranego dilera. Jun pewnego dnia łapie nieoczekiwany wiatr w żagle – wypowiada wojnę gangowi, który wykorzystuje w ten sposób cierpiących kombatantów.
Miasto, w którym żyje, nie nadaje się na miejsce jakiejkolwiek terapii. Hałaśliwe, ciasne, atakujące nieustannie agresywnymi bodźcami i zawalone nie kończącymi się pokładami scenograficznych śmieci. Singelin odtwarza te znane już nam przecież popkulturowe kreacje w sposób naprawdę udany – jest takim trochę niedbałym Geofem Darrowem z „Hard Boiled”, który przerzucił się na akwarele. Autor opowiada przede wszystkim obrazem, jego niuansami i dynamiką – mamy tu całe ciągi stron ze szczątkowymi dialogami lub ich pozbawionymi.
Trochę gorzej niestety jest z samą historią. Singelin pisze, że tematyka zespołu stresu pourazowego u wojskowych weteranów jest „niewidzialną chorobą” – czymś co społeczeństwo wypiera, bagatelizuje albo traktuje jako wyolbrzymiony problem. Po powrocie z wojny żołnierze dostali od kraju potężnego kopa w tyłek. Zapomniano o nich, pozostawiono ich samym sobie, zrobiono z nich „rządowe marionetki”, które, mimo iż wykonywały rozkazy to i tak w oczach społeczeństwa są wszystkiemu winne. Oddali państwu swe dusze a w zamian wrzucono ich w koszmar ostracyzmu i samotności. Sami już nie wiedzą kim są, mają problemy nie tylko ze stanami lękowymi, ale i z tożsamością. Wojna ich zdefiniowała – a teraz co? Nic dziwnego, że Jun w bardzo agresywny sposób reaguje na jakąkolwiek próbę pomocy. Nikogo nie potrzebuje i w nic już nie wierzy.
Singelin upatruje rozwiązania problemu w wyjściu z narzuconej izolacji, otwarciu się na ludzi, nabyciu umiejętności proszenia o pomoc i dawania tejże. Trzeba bowiem żyć z przeszłością, ale nie wolno dać się w niej uwięzić. Jest niestety w swojej wizji bardzo naiwny i romantyczny. Warto oczywiście zaczynać od dobrych chęci i silnych postanowień, ale w tym przypadku jest to zdecydowanie za mało. Zwłaszcza, że autor sam powiedział, że postanowił przeprowadzić studium przypadku PTSD. Jego remedium przypomina trochę propozycje leczenia depresji joggingiem albo koronawirusa jazdą na traktorze. Świat „PTSD” jest bardzo prosty i naiwny a komiks jako całość nie spełnia w mojej ocenie zadania, jakie mu postawiono. A to chyba niezbyt fajna rekomendacja.
Tytuł: PTSD
Scenariusz: Guillaume Singelin
Rysunki: Guillaume Singelin
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: PTSD
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Ankama Éditions
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda Papier: kredowy
Format: 155 x 216
Wydanie: I
ISBN: 9788366460478
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz