czwartek, 28 lutego 2019

Wszechmocny

Piekła nie ma?



Szło zło przez świat
Miało zwykłą twarz
Ludzie się mylili.
A zło jak zło
Wybaczało błąd
W chwili, gdy nie żyli.
Grzegorz Markowski – „Zło”



„Wszechmocny” Macieja Kaźmierczaka to kolejna propozycja Phantom Books Horror z serii „Odmienne stany grozy”. O świetnym „Słupniku”, zbiorze opowiadań Jakuba Bielawskiego, już pisałem – tym razem polecam powieść. Jej przesłanie bardzo dobrze streszcza powyższy cytat z piosenki, która dręczy jednego z bohaterów książki podczas podróży samochodem. A bohaterów mamy dwóch.

Andrzej, facet poharatany przez traumy dzieciństwa, chłopięca wersja Carrie z wiadomej powieści Stephena Kinga. Ojciec katolik-fanatyk, matka „jestem-słaba-i-wszystko-mi-jedno” oraz rodzinna tragedia, o której dorosły Andrzej nie za bardzo chce mówić – ani swemu psychologowi ani czytelnikowi. Jego pierwsze, najważniejsze w rozwoju, lata stały pod znakiem zakazów, nakazów, bełkotliwych modlitw składających się z niezrozumiałych słów, terroru psychicznego i ciągłego szlochu matki dobiegającego zza ściany. Andrzej nie wierzy w dobrego Boga, którego wizję forsuje religia katolicka. Wierzy za to w takiego, jakiego próbował mu wpoić ojciec-tyran – sadystę i okrutnika, istotę jakby wyjętą ze „Szninkla”, legendarnego komiksu, o którym słyszeli chyba wszyscy. Jego małżeństwo z Edytą wisi na włosku – bohater zaczyna „słyszeć głosy”, traci ciągłość rzeczywistości i staje się coraz bardziej agresywny.

Dawid, młody wikary, pełen wiary i nadziei – nie tylko w Boga, ale i całą instytucję Kościoła. Idealista, który lubi szukać życiowych mądrości w Piśmie Świętym, zostaje oddelegowany do nowej parafii. Znajduje tam księży dbających tylko o własne kieszenie i pełne brzuchy, widzi puste rytuały i bezrefleksyjne, wyuczone gesty, spotyka parafian-zombi podczas mszy i parafian-hipokrytów podczas spowiedzi – odbębnić, przysnąć, rzygnąć „grzechami” i hulaj dusza, piekła nie ma. Dawid znajduje też pokusę, która wiedzie go na manowce. Paradoksalnie pozwala mu to odkryć przerażającą prawdę – piekła naprawdę nie ma. Ale jak to?


Ano tak, że sam Bóg we „Wszechmocnym” jest wystarczającym diabłem. Jest tyranem, który nie toleruje podążania innymi ścieżkami, niż „oświetlonymi” jego słowem. Stworzył ludzi niedoskonałymi i każe ich za nieuniknione błędy. Nienawidzi, straszy potępieniem, pławi się w cierpieniu swych dzieci. Jest wrogiem, oszustem i sadystą – takim od zawsze widział go Andrzej, takim zaczyna widzieć go Dawid.

Wydawać by się mogło, że znaleziono odpowiedź na jedno z największych pytań filozofii – dlaczego na świecie jest tyle cierpienia, skoro Bóg jest dobry? Wszystkie próby zmagań z teodyceą, z oklepanym „nieznane są wyroki boskie” na czele, zdają się być już bezzasadne. Wyroki boskie są już znane, Bóg jest zły – ta wiedza przeraża. Tylko czy aby na pewno taki odczyt „Wszechmocnego” jest poprawny? 

Nikt z nas nie jest wyjątkowy. Ani Andrzej, ani Dawid, ani Ty, ani ja. Każdy nosi swój własny ból – zawsze największy na świecie. Każdy ma swoje własne otchłanie, każdy chce się z nich wydostać i wytłumaczyć ich istnienie przed samym sobą. Czy ludzkie cierpienie na pewno jest wynikiem intencjonalnego działania wszechświata? Lubimy kiełznać chaos i zakładać mu maskę wyższej konieczności, ale to zła nie tłumaczy, a już na pewno nie powstrzyma. Może je tylko wzmóc – i to o tym, w głównej mierze, opowiada Maciej Kaźmierczak.

„Wszechmocny” jest powieścią, którą trzeba czytać bardzo uważnie. Zwróćcie uwagę na to co mówią bohaterowie, co robią, co widzą i jak to przedstawiają. Zastanówcie się co znaczą pewne symbole, powracające regularnie w powieści. Rwana narracja, zaburzenia linii czasu, niedopowiedzenia i skrywane tajemnice – pod koniec wszystko wyraźnie się łączy i rozjaśnia. I tu mały zarzut do autora – chyba jedyny. Maciej Kaźmierczak rzuca zbyt dużo światła w zakończeniu, tłumaczy wszystko, wyciąga z głębokiej cały czas wody na brzeg. A mógłby podręczyć czytelnika, zostawić go w trochę głębszej ciemności – pozwolić na luźniejsze interpretacje, nawet te niepoprawne.

Po przeczytaniu „Wszechmocnego” polecam wrócić do „Molocha” – opowiadania Kaźmierczaka z zeszłorocznych „Snów umarłych”. Tam również znajdziemy pytania o istnienie Boga, zła na świecie oraz religijną symbolikę i krzywdy wyrządzone przez tych, których jako ostatnich byśmy o to podejrzewali – najbliższych. Trzymam kciuki za kolejne powieści i opowiadania – i poszukam chyba w końcu „Polowania na kaczki”.



Tytuł: Wszechmocny
Autor: Maciej Kaźmierczak
Wydawca: Phantom Books Horror
Seria: Odmienne Stany Grozy OkoLicy Strachu
Data wydania: grudzień 2018
Liczba stron: 254
ISBN: 9788366135024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz