sobota, 2 lutego 2019

Arzach. Szalony Erektoman, Wakacje Majora.

Betonowy pterodaktyl, niesforne ciało jamiste i fabryka belgijskich gąbek

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Jean Giraud, w czwartym tomie kolekcji „Moebius USA”, potwierdza słowa z okładki – jest „mistrzem opowiadania obrazem”. „Arzach. Szalony Erektoman. Wakacje Majora” – to, podobnie jak wydana niedawno „Ślepa cytadela. Przystanek na Faragonescji. The Long Tomorrow”, trzyczęściowy zbiór albumów, które oryginalnie stanowiły oddzielne całości. Dwa pierwsze pochodzą z początków kariery Girauda jako „Moebiusa”, trzeci zaś, to zbiór krótkich, niepowiązanych ze sobą komiksowych gagów, żartów i dziwacznych impresji.

„Arzach” zaczyna się od jednej z najbardziej niesamowitych, pokręconych i surrealistycznych opowieści Moebiusa – „Zboczenia”. Śledzimy losy pewnej francuskiej pary, która podczas samochodowej wyprawy na wyspę Ré, trafia do miejsca, gdzie zaciera się granica pomiędzy snem i jawą, komiksem i rzeczywistością – tak zwana „czwarta ściana” pęka z wielkim hukiem. Harzack/Arzach/Harzak/Arzak/Harzakc to tytuły „rozdziałów” i zarazem „imiona” głównego bohatera jednej z najważniejszych opowieści Moebiusa oraz całego europejskiego komiksu w ogóle. Tajemniczy mężczyzna lata na dziwnym pterodaktylopodobnym stworze nad koszmarnym, skrajnie nieprzyjaznym, pustkowiem. I to w sumie wszystko – ta, całkowicie pozbawiona tekstu opowieść (przynajmniej do momentu ostatniego odcinka, w którym autor bardzo zgrabnie łączy „Zboczenie” z „Arzachem”), to dosłownie opowiadanie obrazem, zmuszenie odbiorcy do budowy własnego gmachu interpretacyjnego. Moebius daje się tu poznać jako absolutny władca nie tylko wykreowanego świata, ale i czytelniczej percepcji – interpretacji będzie tyle, ile czytelników, a ta jedna, autorska nigdy nie została i nie zostanie już wyjawiona. O ile istniała.


Moebius przyznał, że rysując „Arzacha” był smutny, nieufny wobec otoczenia i ulegał mrocznej melancholii. Album ten nie powstał z zamiarem wprowadzenia dziwności i onirycznego klimatu, chodziło o tworzenie opowieści bez żadnego odgórnego planu i za pomocą bardzo osobistych narzędzi, czyli wnętrza własnej duszy oraz podświadomości. Fantasmagoria jest niezamierzonym, ale i naturalnie następującym, skutkiem tego rodzaju eksperymentu. Nie mogła nie przyjść. „Arzach” inspiruje popkulturę do dziś – bez niego nie byłoby „Nausicy z Doliny Wiatry” Miyazakiego w takiej formie w jakiej ją znamy, a Taarna z ostatniego segmentu animowanego „Heavy Metalu” to jego żeńska, pulpowa wersja.

Drugi album tomu to nieustająca erekcja! „Szalony Erektoman” pojawił się w magazynie „Piloté” w 1974 roku i z miejsca został nazwany bardzo odważnym i bardzo obscenicznym jednocześnie. René Goscinny, ówczesny redaktor naczelny magazynu, postanowił dodać do niego trochę pieprzu – w ten sposób powstała zwariowana historia mieszkańca planety Suldaj, który budzi się pewnego ranka z gigantycznym, nie dającym się poskromić, wzwodem. Szybko dostaje zaproszenie od niejakiej Damy Kowalskiej, koneserki tego typu przypadków. Odmówić nie sposób, zwłaszcza, że może to być ratunek przed nieustępliwą Policją Antywzwodową. Afera grozi skandalem dyplomatycznym i utratą przez Suldaj ważnych kontraktów na złoża merytu! Będzie wojna w galaktyce i miliardy ofiar! Przekomiczne. Moebius robi sobie tutaj gigantyczne jaja (jakby kolosalny członek to było jeszcze za mało) i szeroko uśmiecha się do Goscinnego – zwróćcie uwagę na to, kogo podczas swej szaleńczej podróży spotyka Erektoman.


„Wakacje Majora” to coś, co dobrze znamy z poprzedniego tomu kolekcji. Kilkustronicowe odloty Moebiusa, w których oglądamy migawki jego stanu ducha w różnych okresach twórczości. Autor nie tłumaczy niczego i zaprasza do gry na tylko sobie znanych warunkach. Taka gra nie jest oczywiście fair, ale o sprawiedliwość nigdy tutaj nie chodziło. Przewaga twórcy nad odbiorcą jest trwale wpisana w twórczość Moebiusa – kupujemy to albo nie. Na szczególną uwagę zasługuje ostatnia część „Wakacji Majora”, czyli absurdalny wywiad z autorem, który po raz kolejny pojawia się osobiście na kartach własnego komiksu. Ta szalona „rozmowa” z Jeanem Giraudem świetnie spełniła rolę podsumowania tomu, ale przede wszystkim chyba była potrzebna samemu autorowi do usystematyzowania własnych stanów wewnętrznych.

Bo tak naprawdę cała seria „Moebius USA” traktuje o właśnie o nich. Jean Giraud znalazł tu sposób na wyrażenie samego siebie, na uwolnienie muzyki, która od zawsze grała mu w duszy, ale była tłumiona przez wszelkiego rodzaju „jarzma założeń” – graficznych, artystycznych, finansowych, czy wreszcie kulturowych. „Płatnego zabójcę”, pierwszą historyjkę z „Wakacji Majora”, autor sam określa jako genialną, idealnie spełniającą postulat uwolnienia dzieła z ograniczeń konwencji komiksowej. Moebius staje się czarownikiem obdarzonym nieograniczonymi mocami, pojawiającym się zarówno wewnątrz i na zewnątrz własnego dzieła (widzieliśmy już to w nieco skromniejszym wydaniu w „Człowieku z Ciguri”), bawiącym się różnymi sposobami przekazu i rozmyślającym o całym medium – jego roli, granicach wprost proszących o przesuwanie i wpływie na czytelnika. Autor po prostu wciąga nas do komiksu i będąc cały czas świadomym tego faktu, nie chce nam zdradzić wszystkich swoich sekretów. Scena z „Szalonego Erektomana”, w której strażnicy pewnej gigantycznej bramy, mówią do nas „Cofnąć się!” jest jednym z przykładów bezpośredniego dialogu z widzem.


Jean Giraud twierdził, że nasze doświadczenie rzeczywistości oraz wizje pochodzące z najgłębszych otchłani umysłu to tak naprawdę dwie strony tej samej wstęgi. Zaprasza na podróż po niej, po owej wstędze Moebiusa, od której wziął swój artystyczny pseudonim i która, jak wiemy z lekcji matematyki, ma tak naprawdę tylko jedną stronę. Nie ma więc znaczenia, gdzie się na niej znajdujemy, ponieważ w komiksach Moebiusa nie ma wyraźnych granic pomiędzy fantasmagorią i realnym światem. To od zawsze było podstawowym założeniem jego twórczości.



Tytuł: Arzach. Szalony Erektoman. Wakacje Majora.
Scenariusz: Moebius
Rysunki: Moebius
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Arzach. Le Bandard Fou. Les Vacances du Major.
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Les Humanoïdes Associés
Data wydania: grudzień 2018
Liczba stron: 168
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 220 x 295
Wydanie: I
ISBN: 9788328135635

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz