niedziela, 4 listopada 2018

Prosto z piekła

To była dziwna jesień...

Artykuł powstał przy współpracy z portalem Esensja i został tam pierwotnie zamieszczony.

16 października 1888 roku, dokładnie sto trzydzieści lat temu, George Lusk, przewodniczący Komitetu Czujności Dzielnicy Whitechapel w Londynie, dostał tajemniczy list, do którego dołączone było pudełko z zakonserwowanym kawałkiem ludzkiej nerki. List rozpoczynający się od słów „From Hell…”, jeden z setek, które dotarły tej dziwnej jesieni do Scotland Yardu i innych służb porządkowych Londynu, został po latach uznany za najpoważniejszego kandydata do listu od samego Kuby Rozpruwacza.

Jesienią 1988 roku stulecie koszmaru z Whitechapel oraz towarzyszące tej rocznicy intensywne napięcie i szum w popkulturze, prasie i mediach zainspirowały Alana Moore’a do opowiedzenia tej historii jeszcze raz, po swojemu. Zanim jednak przyjrzymy się efektom tej inspiracji, które przyjęły formę genialnej powieści graficznej, zatytułowanej tak samo jak słynny list, musimy zajrzeć na chwilę do piekła, które w 1888 roku zmaterializowało się w londyńskim East Endzie. Jedna z dzielnic tej części miasta, wspomniana już Whitechapel, pękała w szwach w wyniku napływu imigrantów. Miejsce to postrzegane przez resztę miasta jako współczesna Sodoma i Gomora, miejsce całkowitego upadku moralności, było centrum świata przestępczego, porachunków gangów, handlu alkoholem i narkotykami oraz prostytucji. Od kwietnia 1888 roku do lutego 1891 doszło tam do jedenastu brutalnych, makabrycznych morderstw prostytutek. Pięć z nich, nazwanych potem „kanoniczną piątką”, ze względu na wspólny modus operandi uznano za dzieło najsłynniejszego chyba seryjnego mordercy w historii – Kuby Rozpruwacza. Wszystkie ofiary były potwornie okaleczone, przy czym owe pięć, wedle opinii śledczych, musiały zginąć z ręki jednego człowieka. Głęboko podcięte gardła, rozprute brzuchy oraz amputowane z wręcz chirurgiczną precyzją narządy rozrodcze, nerki, serca i wątroby. Makabryczność i „efektowność” zbrodni wzrastała wraz z kolejną ofiarą.


Kuby Rozpruwacza nigdy nie złapano, zabójstwa ustały tak nagle jak się zaczęły, a tożsamość mordercy pozostaje nieznana do dziś. Podejrzanych było ponad stu, przesłuchano około dwa tysiące świadków, aresztowano i wypuszczono z braku dowodów około osiemdziesięciu. Sprawa ta była pierwszą w historii kryminalistyki, w której spróbowano ustalić szczegółowy profil sprawcy, była również pierwszą tak mocno nagłośnioną w prasie. Jesienią 1888 roku histeria zapanowała nie tylko w Londynie, ale i na całym świecie, ludzie żyli prowadzonym przez Scotland Yard śledztwem, a oliwy do ognia dolewała prasa, fabrykując niektóre doniesienia oraz listy do władz (pseudonim „Jack the Ripper” został użyty po raz pierwszy w liście z 27 września 1888 roku, co do którego powstały spekulacje, jakoby był dziełem żądnego sensacji dziennikarza). Kuba Rozpruwacz tak mocno działał na wyobraźnię społeczeństwa, że stał się po latach najprawdziwszym popkulturowym symbolem, powstały setki książek i analiz na temat jego prawdziwej tożsamości i motywów działania. Jedne absurdalne (mordercą miał być na przykład autor „Alicji w krainie czarów”, Lewis Caroll), inne całkiem prawdopodobne. Na szczególną uwagę zasługuje książka „Jack the Ripper: The Final Solution” z 1976 roku, autorstwa angielskiego dziennikarza Stephena Knighta.

Rewelacje Knighta były inspiracją Alana Moore’a. Autor „Strażników”, „Miraclemana” i „V jak Vendetta” napisał scenariusz powieści graficznej, która już z założenia nie miała być kryminałem. Moore nie czeka z odpowiedzią na pytanie „kto zabił?” do samego końca, on mówi to już na samym początku – podobnie jak Knight. Dlatego też my również zdradzimy to za chwilę. Kto chce poznać odpowiedź podczas czytania komiksu, powinien przerwać lekturę artykułu teraz. Co zatem napisał Knight?


17 sierpnia 1973 roku, w szóstym, ostatnim odcinku fabularyzowanego serialu dokumentalnego stacji BBC pod tytułem „Jack the Ripper” pojawił się niejaki Joseph Gorman, każący nazywać się Josephem Sickertem. Utrzymywał on, że jest synem słynnego malarza Waltera Sickerta oraz Alice Margaret Crook, której matka miała rzekomo romans z Albertem Wiktorem, Księciem Clarence i Avondale, wnukiem samej Królowej Wiktorii, spadkobiercą brytyjskiej korony w pierwszej linii. Joseph, utrzymujący, że jest praprawnukiem jednej z najsłynniejszych angielskich królowych, twierdził, że sprawa Kuby Rozpruwacza była szeroko zakrojonym spiskiem Angielskiej Loży Masońskiej, Korony oraz Scotland Yardu i miała na celu zatuszowanie skandalicznego mezaliansu, którego dopuścił się Książę Albert. Jego wybranka, domniemana babka Josepha, Anna Elizabeth Crook, była dziewczyną z plebsu, pozostającą w bliskich kontaktach z półświatkiem Whitechapel – szczególnie bliskie relacje łączyły ją z tamtejszymi prostytutkami. Zadanie wyciszenia tej sprawy królowa miała zlecić swojemu nadwornemu lekarzowi, Sir Williamowi Gullowi. Książę Albert został błyskawicznie wywieziony do Szkocji a jego nieszczęsna żona zamknięta na oddziale psychiatrycznym szpitala kierowanego przez Gulla, gdzie została oczywiście ubezwłasnowolniona. Zresztą, nie tylko – przydarzyło się jej tam coś o wiele gorszego.


Córka Alberta i Anny, mała Alice, trafia pod opiekę przyjaciółki swojej matki – Mary Jane Kelly, prostytutki, która stanie się piątą „kanoniczną” ofiarą Kuby Rozpruwacza. Wedle relacji Josepha Gormana, Mary wraz ze swoimi trzema koleżankami po fachu – Mary Ann Nichols, Annie Chapman i Elizabeth Stride, postanowiły wykorzystać sytuację. Szantaż rodziny królewskiej miał być sposobem na szybki zarobek i opłacenie „opieki” ulicznego gangu z Whitechapel. Sir William Gull, przy pomocy wpływów, jakie gwarantowało mu jego członkostwo w Loży Masońskiej, i przy cichej akceptacji nie mającego już nic do powiedzenia Scotland Yardu, eliminuje szantażystki, porzucając ich ciała w przypadkowych miejscach dzielnicy. Całkiem przy okazji przypadkową ofiarą staje się niejaka Catherine Eddowes, która pomylona z Mary Jane Kelly, dzieli los czwórki ofiar.

Historia Gormana fascynuje Stephena Knighta. Po początkowym niedowierzaniu, przeprowadza własne śledztwo i utwierdza się w przekonaniu, że ma do czynienia z prawdziwą sensacją. Pisze książkę, która cieszy się sporą popularnością. Niestety, krótko po jej publikacji, Knight zaczyna chorować na raka, a Gorman odwołuje swoje rewelacje. Po śmierci Knighta pojawia się coraz więcej książek z zakresu „ripperologii”, tak jakby nadchodząca rocznica sprowadziła coś w rodzaju echa przeszłości. Większość publikujących dyskredytuje tezy zawarte w „Jack the Ripper: The Final Solution”, uważając, że teoria spisku wolnomularzy, królewskiego dworu i Scotland Yardu jest naciągana i pełna dziur logicznych. Zdania tego nie podzielał, znany już wtedy na całym świecie, brytyjski scenarzysta komiksowy, Alan Moore. Książka Stephena Knighta posłużyła mu jako baza do napisania scenariusza powieści graficznej, do zilustrowania której zaprosił Eddiego Campbella. To, czy Knight opisał prawdziwe wypadki, czy może zaserwował stek bzdur jest już nieważne. Ponieważ to, co zrobił z jego dziełem Alan Moore nie było tylko próbą sfabularyzowania kontrowersyjnej hipotezy i przedstawienia jej w postaci powieści graficznej. Moore i Campbell zrobili o wiele więcej.


Alan Moore wykonał tytaniczną pracę podczas researchu do swojego dzieła, co potwierdza w „Dodatku I”, zamieszczonym pod koniec zbiorczego wydania „Prosto z piekła”. Realia epoki, wygląd samego Londynu i jego architektury, scenografia oraz rysy charakterologiczne bohaterów (praktycznie wszyscy to ludzie faktycznie żyjący pod koniec lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku w Londynie) oddane są z niewiarygodną dbałością o szczegóły i realizm. „Prosto z piekła” ukazywało się początkowo w odcinkach w komiksowym magazynie „Taboo”, aby stać się po czasie samodzielną serią, której ostatni epizod wydano w 1996 roku. Dwa lata później wychodzi „Dodatek II”, autoegzegeza komiksu autorstwa samego Moore’a. Wszystkie części wraz z dodatkami ukazują się jako wydanie zbiorcze w roku 1999 nakładem wydawnictwa Eddie Campbell Comics. Dokładnie ta edycja została zaprezentowana polskim czytelnikom w 2014 roku przez wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy.

Alan Moore poszerza wizję Stephena Knighta. Podstawowy wątek fabularny pozostaje bez zmian – już na samym początku poznajemy całą intrygę, Kubę Rozpruwacza w postaci Sir Williama Gulla i śledzimy historię morderstw aż do momentu wyciszenia całej sprawy przez Scotland Yard i masonów. Alan Moore chciał napisać komiks o morderstwie, ale nie miała to być kolejna zagadka kryminalna. Chciał pokazać jak sprawa morderstw w Whitechapel zamyka pewną epokę, podsumowuje ją i otwiera drzwi do zupełnie nowego świata. Wedle Moore’a przedostatnia dekada dziewiętnastego wieku była destylatem całego stulecia i zalążkiem nowego, natomiast sprawa Kuby Rozpruwacza to owa dekada w pigułce. Dekada gigantycznych nierówności, niesprawiedliwości i podłości. Londyn zamieszkiwały wówczas około cztery miliony mieszkańców, z czego mniej niż siedem tysięcy miało w rękach osiemdziesiąt procent całego majątku – klasa wyższa bez żadnych skrupułów wykorzystywała niżej postawionych. W samym Whitechapel mieszkało osiemdziesiąt tysięcy ludzi, z czego trzy czwarte stanowiły kobiety i dzieci. Bez pracy, bez perspektyw. W miejscu tym eksploduje przemoc i okrucieństwo, co chwila słychać krzyki „Ratunku!” albo „Mordują!” – ale nikogo to nie wzrusza, wszyscy się uodpornili. A najbardziej cierpią najsłabsi, reprezentowani w komiksie przez prostytutki. To one właśnie, „cztery dziwki apokalipsy”, z których jedna cierpi głód, druga zarazę, trzecia szykuje się na wojnę a czwartej grozi śmierć, żyją w prawdziwym piekle. Widać to szczególnie w scenie porównującej poranek Sir Gulla i jego pierwszej ofiary, Mary Ann Nichols (delikatne, senne obrazki sielskiego przebudzenia, toalety, śniadania i gazetki do niego kontra szorstkie, brutalne kadry, na których prostytutki przywiązywane są w noclegowni do ścian, aby w nocy nie spadły z ławki).


Mężczyźni w świecie Moore’a to mizogini, nie widzący w kobietach ludzi, lecz przedmioty. Do kostnicy, na identyfikację Mary przybywa jej ojciec, mąż i dorosły syn, wszyscy dobrze sytuowani, zamożni. Mąż zostawił ją po urodzeniu syna i uciekł z akuszerką, syn ją opuścił, a ojciec o niej zapomniał – ona poszła na dno. „Mieliśmy problemy z powodu rozwiązłości, ale wybaczam ci MOJE krzywdy” – mówi mąż, patrząc na zmasakrowanego trupa żony. Gdy przebywający w Szkocji Książę Albert mówi swojemu przyjacielowi, że „Te kobiety nie zasłużyły, żeby umrzeć w taki sposób” ten ripostuje: „Dajże spokój! To przecież kobiety. Na pewno coś zrobiły”. Mnóstwo listów do Scotland Yardu od rzekomego mordercy, sugeruje, że całe zastępy mężczyzn fantazjowały o zabijaniu kobiet. Tak jakby Whitechapel było miejscem z jakiejś innej epoki, z czasów walki o ogień, z przedrozumowej ery ciągłej walki o przeżycie, kiedy to nie byliśmy jeszcze ludźmi. I w której mężczyźni i kobiety to dwie strony jakiegoś zupełnie niezrozumiałego konfliktu.

I to założenie jest podstawą do zrozumienia wizji Moore’a. Wielu bohaterów pojawia się na kartach komiksu – prostytutki, królowa Wiktoria, jasnowidz Lees, malarz Walter Sickert i wreszcie prowadzący śledztwo inspektor Abberline, najbardziej ludzki z wszystkich męskich bohaterów komiksu. Jednak to Sir William Gull, wysoko wykształcony, zimny jak lód, zabójczo inteligentny i zdeterminowany w swych poczynaniach lekarz-morderca-mason-mizogin jest główną postacią tej opowieści. Gull uważa się za wybrańca, którego Bóg zaprosił do transcendencji, do udziału w boskim planie. Gull i jego „przebóstwienie”, czyniące z niego nadczłowieka (ale nieco innego niż ci opisywani w „Strażnikach” czy „Miraclemanie”) pozwala mu dostrzegać całość ludzkiej historii tak, jakby przebywał on w dodatkowym, czwartym wymiarze. Historia ma swoją strukturę, a on niczym Wielki Architekt Wszechświata, chce wywołać kolejny obrót koła historii. Szczegółowo wykłada swoje koncepcje w odcinku „Czego żąda Pan od Ciebie?” w którym dowiadujemy się, że zanim ludzkość uzyskała świadomość i wyszła z jaskiń, żyła w świecie zdominowanym przez wizje, intuicję, czary, podświadomość, który symbolizuje kult Księżyca i rzymskiej bogini Diany. Według niego, uzyskanie świadomości to tryumf racjonalnego, męskiego pierwiastka nad irracjonalnym, kobiecym. Zwycięstwo nietzscheańskiego Apollina nad Dionizosem, umysłu nad sercem. Pierwsze z wielu powtarzających się tryumfów na przestrzeni dziejów, których silniki napędzane są paliwem złożonym z przemocy.


Gull widzi odzwierciedlenie swoich tez w mikrokosmosie, którym jest Whitechapel lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Jego boskim dziełem ma być ponowne zwycięstwo racjonalności i rozumu, które symbolizuje on, mężczyzna-bóg nad irracjonalnością i podświadomością, które symbolizowane są przez prostytutki-kobiety-zwierzęta. Gull jawi się tutaj jako prekursor niektórych potwornych filozofii nadchodzącego wieku – „Bogowie i zwierzęta – z tego składa się nasz świat” – jak mawiał Adolf Hitler (cytat za „The Voice of Destruction” Hermanna Rauschninga).

Seria morderstw w wykonaniu Gulla jest ukoronowaniem całej jego życiowej drogi. To on przecież zawiadywał specjalnym oddziałem w Guy’s Hospital, w którym „leczył” kobiety tracące zmysły w wyniku syfilisu, lub sam powodował ich obłęd, jak miało to miejsce w przypadku rzekomej kochanicy i potajemnej żony Księcia Alberta. Jego kolega po fachu, doktor James Hinton, wstrząśnięty widokiem chorych kobiet, zastanawia się czy ich stan kiedykolwiek się poprawi i zaraz stwierdza, że powinien, bo przecież „wszelka materia podstawowa nie zmierza do przemiany w czystego ducha”. Gull odpowiada „Niechybnie. Ale życie niektórych nędzników zgoła niepowstrzymane zmierza do marnego końca. Choćbyśmy podjęli nadzwyczajne kroki, woda i tak spływać będzie w dół wzgórza. Aby jej bieg odwrócić wbrew naturze, należy przemienić ją w parę. Dotknąć jej wpierw musi oczyszczający duch ognia”. Czyli ostrze Kuby Rozpruwacza. Morderca całkowicie inaczej pojmuje on zagadnienia dobra i zła, traktując je tak jak William Blake (który zresztą pojawia się na kartach komiksu osobiście) w swoich „Zaślubinach nieba i piekła” – dobro to posłuszeństwo powszechnym zasadom (woda musi spłynąć w dół), natomiast zło to aktywność wynikająca z energii, dzięki której możemy podążać wbrew owym zasadom (popchnąć wodę w górę). Czyli możemy, niczym bogowie, zająć się architekturą rzeczywistości, dziejów, historii.


W takim układzie najbardziej mistyczny i wstrząsający rozdział zatytułowany „Krojczy najlepszy na świecie”, w którym obserwujemy szczegółową, makabryczną sekcję ostatniej ofiary Rozpruwacza, rozpisaną na trzydzieści stron, jest zwieńczeniem całego procesu. Gdy po pewnym czasie na miejsce przyjeżdżają policjanci i zdobią miejsce zbrodni zwracanymi masowo śniadaniami, inspektor Abberline mówi, że teraz właśnie czuje, że stało się coś złego. Że wszystko zostało stracone. Że coś się skończyło. Podobnie twierdzi sam Gull, mówiąc do swego woźnicy zaraz po dokonaniu tego morderstwa - „Narodził się wiek XX, przyjąłem jego poród”. I tak się właśnie stało, ta dziwna jesień 1888 roku i horror w Whitechapel, jako wyciąg z wieku dziewiętnastego i jego symboliczny koniec, niesie zalążki wieku kolejnego – antysemityzm (wielu z oskarżonych o zabójstwa było Żydami, nie bez przyczyny też Gull pisze na ścianie „Jubejczycy to ludzie, których nie wini się za nic”); grunt pod dwie największe wojny w historii cywilizacji (symboliczna, mistyczna scena, w której małżeństwo Hitlerów poczyna Adolfa, dokładnie wtedy, gdy Rozpruwacz terroryzuje Londyn); ruch sufrażystek, który w końcu doprowadzi do równouprawnienia kobiet; oraz nowe kierunki w polityce, sztuce, filozofii i technologii. Światły „humanista”, kierujący się Rozumem potomek Apollina, na jakiego pozuje Sir William Gull, w dniu 31 sierpnia 1888 roku rozpoczął symboliczne zabijanie bogini Diany, córy Dionizosa. Jakże niepokojącego znaczenia nabiera symbolika tej filozofii, gdy przypomnimy sobie kto również tragicznie zginął właśnie 31 sierpnia – tylko, że 1997 roku.

Czy zatem Kuba Rozpruwacz odniósł sukces? Czy ten kolejny nadczłowiek, półbóg Alana Moore’a, rozświetlił mroki egzystencji swoim braciom o maluczkich umysłach? Gull jako istota o percepcji wykraczającej poza nasze trzy wymiary, doświadcza różnego rodzaju wizji, które wyraźnie wskazują jak wielkim i perfidnym kłamstwem jest jego filozofia. Jedynym miejscem, do którego może udać się taki nadczłowiek, jest piekło – ni nic więcej nie zasługuje. Może wówczas pisać tyle listów „prosto z piekła” ile mu się żywnie podoba.


Cała historia, którą przedstawia Alan Moore i którą niesamowicie ilustruje Eddie Campbell to oczywiście fikcja literacka. Moore nie chce rozwiązywać zagadki. Dla niego Kuba Rozpruwacz nie jest jednym konkretnym człowiekiem. To nie Gull ani żaden inny podejrzany. To oni wszyscy razem, ich superpozycja w umysłach ludzi na całym świecie, pewna funkcja falowa. Moore poprzez komiks kolapsuje ją do jednego, przykładowego rozwiązania – takiego, za którym stoi szczególna filozofia.

Charakterystyczną cechą tej powieści graficznej są rysunki Eddiego Campbella. Z początku wyglądają jak niedokończone, niewygładzone szkice, wstępne machnięcia węglem po papierze. Po pewnym czasie jednak nie wyobrażamy sobie innego grafika w przypadku tej historii. Jego kadry mają niesamowitą, niepokojącą aurę niesamowitości i ciągłego zagrożenia. Z niebywałą pieczołowitością oddana jest architektura Londynu, wygląd ulic i ubiory ludzi – a Campbell, poprzez surowość swoich prac, dodaje dodatkowego wymiaru całej historii.

W 1999 roku na ekrany kin wchodzi film „Z piekła rodem” w reżyserii Alberta Hughesa, z Johnnym Deppem w roli głównej. Twórcy filmu wzorowali się oczywiście na komiksie, ale odarli go całkowicie z wszelkiej filozofii – powstał kolejny kryminał z postacią mordercy skrywaną do samego końca. Największym plusem filmu jest rola Iana Holma – jako Sir William Gull jest prawdziwie przerażający.


„Prosto z piekła” to jedna z najwspanialszych powieści (nie tylko wśród graficznych) w historii. W momencie, gdy czytacie te słowa, na Zachodzie powinna już być zapowiadana, kolorowana wersja komiksu. Pozostaje nam cierpliwie czekać, kiedy pojawi się ona w Polsce.



Tytuł: Prosto z piekła
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Eddie Campbell
Tłumaczenie: Michał Chaciński, Marek Cieślik
Tytuł oryginału: From Hell
Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
Wydawca oryginału: Eddie Campbell Comics
Data wydania: 2014
Rok wydania oryginału: 1989
Liczba stron: 584
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788363963996

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz