niedziela, 23 lipca 2017

Opowieść podręcznej

Wolność od wolności

Margaret Atwood napisała Opowieść podręcznej w 1984 roku. Tak trochę symbolicznie. Pierwsze wydanie ukazało się jesienią 1985 w Kanadzie i z miejsca wywołało wielkie zainteresowanie. Autorka spróbowała odpowiedzieć na pytanie podobne do tego, na które odpowiadał Orwell – jak mógłby wyglądać ustrój totalitarny w państwie takim jak Stany Zjednoczone, czyli w krainie wolności, liberalizmu i swobód obywatelskich. Poszła trochę inną drogą niż autor Roku 1984, który postawił na wizję ateistycznych rządów jedynie słusznej partii. U Atwood Stany Zjednoczone, przemianowane po zamachu stanu na Republikę Gileadu, znalazły się w rękach władzy ustanowionej na religijnym fundamentalizmie, wywodzącym się bezpośrednio z zasad, którymi kierowali się amerykańscy Purytanie w XVI i XVII wieku.

Wyobraźmy sobie świat, w którym drastycznie z roku na rok spada liczba urodzeń. Ludzkość stoi na krawędzi demograficznej zagłady. Wyobraźmy sobie świat, w którym rząd i prezydent USA zostają siłą usunięci ze stanowiska, konstytucja spalona, wszystkie kobiety zostają w jednej chwili zwolnione z pracy i pozbawione wszelkich swobód. Nie wolno im czytać, uczyć się, mieć własnego zdania. Wszelki opór społeczny tłumiony jest bezpardonowo i natychmiastowo, w ruch idzie ostra amunicja i policyjne pałki. Społeczeństwo zostaje podzielone na kasty a nową i jedyną „konstytucją” staje się Stary Testament. Szczególnie dwa ustępy: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię.(Rdz 1,28) oraz Spraw, abym miała dzieci, bo inaczej przyjdzie mi umrzeć! […] Czyż to ja, a nie Bóg, odmawiam ci potomstwa? […] Mam niewolnicę Bilhę. Zbliż się do niej, aby urodziła dziecię na moich kolanach; chociaż w ten sposób będę miała od ciebie potomstwo. (Rdz 30, I-3). Wyobraźmy sobie świat, w którym ustrój Stanów Zjednoczonych jest teokracją, sprowadzającą kobiety do roli przedmiotów, żywych inkubatorów.  Teokracją likwidującą przeciwników i zdrajców (nowocześni katoliccy księża, lekarze wykonujący aborcję, homoseksualiści, intelektualiści) bezlitośnie i bez procesu. Ofiary mordowane przez reżim są wywieszane na murach jako ostrzeżenie dla potencjalnych buntowników. Teokracją, przy której rządy afgańskiego Talibanu wyglądają jak liberalna demokracja.

Pozbawiona własnego imienia główna bohaterka, określana jako "Freda" (w oryginale Offred, czyli „należąca do Freda”), żyje w domu Komendanta i jego bezpłodnej żony. Freda jest „podręczną”, czyli członkiem kasty kobiet, których egzystencja sprowadza się tylko i wyłącznie do usługiwania swoją macicą. Komendant regularnie, w towarzystwie swojej żony, próbuje zapłodnić podręczną, aby ludzkość miała szanse na przetrwanie. Wszystko to odbywa się w ściśle zrytualizowany sposób, podobnie zresztą jak inne codzienne czynności. Rytuałem jest cotygodniowy spacer ściśle wyznaczoną ścieżką do supermarketu w towarzystwie podręcznej z innego domu. Rytualne są ceremonie podsumowujące nieudane próby zapłodnienia sygnalizowane, wiadomo, okresem podręcznej; Dni Narodzin, kiedy to podręczna spełnia swój społeczny obowiązek i kierowana jest potem do innych „potrzebujących”; egzekucje kobiet i mężczyzn, którzy narazili się grupie trzymającej władzę; i wreszcie upokarzające rytualne uświadamianie podręcznym, że teraz mają lepiej, bo nie grozi im gwałt i przemoc ze strony mężczyzn. A winne tych przeszłych gwałtów były one same, bo to one rozpalały krótkimi kieckami chuć i dzikie żądze w bogu ducha winnych mężczyznach!


Fabuła powieści dzieje się kilka lat po nastaniu dyktatury. Wszystko jest jeszcze świeże, Freda i jej pokolenie jest pierwszym, które padło ofiarą nowego ustroju. Freda pamięta świat sprzed zmiany. Pamięta swoją kilkuletnią córkę, którą zabrano jej siłą i oddano na wychowanie bezdzietnej i bezpłodnej, ale wysoko postawionej rodzinie. Pamięta swoją matkę, pronatalistkę, która marzyła o świecie, w którym życie od chwili poczęcia jest święte i chronione przez prawo. Freda uświadamia sobie, że marzenie matki realizuje się na jej oczach, ale w formie jakiejś straszliwej karykatury. Mamo. Gdziekolwiek jesteś, czy mnie słyszysz? Marzyła ci się kultura kobieca. No więc ją masz. Nie o to ci chodziło, ale ona jest. Podręczne, żyjące jak w obozie koncentracyjnym, są regularnie indoktrynowane przez inne, starsze kobiety należące do kasty „Ciotek”. Według nich przeszłość to świat, w którym powszechna była aborcja, rozpasanie erotyczne, wyuzdanie, ciągła pokusa, nieustanna walka o atrakcyjność dla samców, cierpienie kobiet brzydszych, które nie mogły znaleźć partnera, cierpienie tych zbyt atrakcyjnych, padających z własnej winy ofiarą gwałtów. Kiedyś była wolność czegoś, teraz jest od czegoś. Teokracja zapewniła kobietom bezpieczeństwo, równość, wolność od pokus, przemocy i biedy. Przy okazji zagwarantowano im wolność od wolności.

Czy można powiedzieć o Opowieści podręcznej, że jest manifestem feministycznym i antyreligijnym? Nie wydaje mi się. Cała ta religijna dyktatura oparta jest od początku do końca na fałszu. Religia jest tylko narzędziem, biczem w rękach wąskiej grupy ekstremistów, którzy podobnie jak u Orwella pragną władzy dla samej władzy. Nieszczęśliwe są najniższe kasty społeczne – to fakt. Ale i na wysokim szczeblu jest zgryzota i męka. Cierpi Komendant, który chce czegoś więcej niż tylko mechanicznego machania miednicą; cierpi jego żona, która musi oglądać go podczas zbliżenia z podręczną. Nikt szczerze nie wierzy w zmiany jakie niesie neopurytanizm ekstremalny, wszyscy „wyżej umocowani” trzymają się kurczowo swoich pozycji nie po to, aby głosić Słowo, ale po to aby nie spaść w dół i nie wylądować gdzieś na zesłaniu. Motywuje ich zemsta za swoje nieudane poprzednie życia, możliwość wzięcia odwetu na bogu ducha winnych ofiarach tyranii, wygodnictwo, pieniądze, próżność. Bóg to najwyższe dobro narodu! – to hasło wykrzykiwane podczas kolejnego z cyklicznych rytuałów, jest puste jak każda inna manifestacja swego oddania partii rządzącej. Margaret Atwood wskazuje nie na absurd religii, lecz na jej instrumentalne traktowanie.

Jeśli chodzi o feminizm z kolei – oczywiście kwestia upodlenia i ubezwłasnowolnienia kobiet jest tematem głównym powieści. Ale trzeba zauważyć też, że nie wszystkie kobiety są traktowane jak przedmioty codziennego użytku. Reżim Gileadu zrobił rzecz charakterystyczną dla obozów koncentracyjnych. Głównymi oprawczyniami gnębionych kobiet są inne kobiety! Mężczyźni to tylko muskuły do wykonywania zadań, na które brakuje siły fizycznej, ale to kobiety nadają rytm potwornej codzienności. A jeszcze inne, jednym ruchem palca potrafią wydać wyrok śmierci na te podręczne, które w ich mniemaniu zbyt mocno „zbliżyły” się do panów domu. Autorka nie sprawia wrażenia wojującej feministki, lecz opisuje tragedię kobiet jako nierozerwalny element ustroju, który został wprowadzony. 


Opowieść jaką snuje podręczna to niechronologiczny, mocno dygresyjny, swobodny zapis myśli umęczonej psychicznie i nie widzącej dla siebie nadziei kobiety. Odebrano jej nie tylko wolność, godność, wrażenie osobistej odrębności, dziecko, uczucia, namiętności, jakąkolwiek indywidualność. Odebrano jej też możliwość decydowania o własnej śmierci, uniemożliwiono samobójstwo. Freda nocami odpływa we wspomnienia, emocjonalnie przedstawia swoją historię i odkrywa stopniowo przed czytelnikiem konstrukcję świata powieści. Jest to jedna z najbardziej nieszczęśliwych i samotnych postaci z jakimi spotkałem się w literaturze. Znaleziony przez nią, wydrapany w szafie napis Nolite te bastardes carborundorm czyli "Nie dajcie się pognębić sukinsynom", budzi tylko pusty śmiech. Nie da się tego dokonać, równie dobrze może ona walczyć z prawami fizyki. Nawet ucieczka i wyzwolenie nic by nie dało, przecież nie ma ona zupełnie nikogo. Freda modląc się, wypowiada jedyne słowa jakie mają sens podczas tej modlitwy: Zapewnij niebo wszystkim umierającym i cierpiącym. Piekło zapewniamy sobie sami. Jedynym sposobem na negację paraliżującej samotności, staje się snucie opowieści. Podręczna bowiem, opowiadając swą historię wymusza istnienie odbiorcy, czyli kogoś kto będzie mógł podzielić jej przeżycia. Czyli Ciebie czytelniku.


Tytuł: Opowieść podręcznej
Tytuł oryginalny: The Handmaid’s Tale
Autor: Margaret Atwood
Tłumaczenie: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawca: Wielka Litera
Data wydania: kwiecień 2017
Rok wydania oryginału: 1985
Liczba stron: 368
ISBN: 9788380321717

8 komentarzy:

  1. Atwood przeżywa ostatnio drugą młodość, przynajmniej jeśli chodzi o rynek czytelniczy w Polsce. W tym roku postanowiłem poznać dorobek tej pisarki, i póki co jestem szczerze zachwycony. Jak dotąd sięgnąłem głównie po obyczajowe powieści Kanadyjki ("Wynurzenie", "Moralny nieład", "Kobieta do zjedzenia"), ale planuję również lekturę książek, które oscylują wokół science fiction (a wśród nich oczywiście "Opowieść podręcznej").

    P.S. Na podstawie recenzowanego przez Ciebie tytułu powstał nawet serial telewizyjny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serial oglądam. Świetny. Zirytuję się, jeśli powstanie sezon drugi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygująca fabuła, sam tytuł by mi sugerował że ta jakieś błahe romansidełko z co pikantniejszymi szczegółami...

    Grot

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowieść podręcznej to było moje pierwsze spotkanie z prozą Atwood i byłam po prostu zachwycona. Teraz zabieram się za kolejną jej powieść i mam nadzieję, że się nie rozczaruję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam bardzo zniechęcona do tej powieści. Ostatnio i serial, i książka wyskakiwały na co drugiej stronie i blogu. Uznałam więc, ze to kolejna byle jaka komercja. Na tym blogu takie książki się jednak nie pojawiają, a to daje nadzieję, że nie wszystko, co komercyjne, jest tanie i słabe. Jeśli będę miała okazję, przeczytam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka to mocna dystopia, którą bardzo ciężko nazwać komercją. A Freda to osoba, która jest w położeniu gorszym nawet niż Winston Smith z "Roku 1984" zanim trafił do więzienia w Ministerstwie Miłości.
    I jest to dystopia bardzo trudna do wyobrażenia, lokująca powieść raczej w fantastyce niż tzw. fikcji spekulatywnej (na co zwraca autorka świetnego felietonu na CarpeNoctem).
    A serial bardzo ok, choć perspektywa drugiego sezonu mnie trochę odrzuca. Całość będzie już zupełnie oderwana od książki, bo pierwszy sezon kończy się dokładnie w tym samym momencie co powieść.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem właśnie w trakcie lektury i przyznaję, że książka jest wyborna, chociaż i przerażająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę się w tym roku za "Oryksa i Derkacza". Podejrzewam, że będzie również świetne.

      Usuń