Do góry
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Przed nami ostatni zbiorczy tom „Ziemi niczyjej”, czyli wielkiego wydarzenia z uniwersum Batmana końca lat dziewięćdziesiątych. Gotham wita w XXI wiek całkowicie zrujnowane i skażone zbrodnią jak nigdy dotąd. Ale jest nadzieja. Skoro trafiliśmy na samo dno, dalsza droga może prowadzić już tylko do góry.
Dwa ostatnie albumy „Ziemi niczyjej”, czyli „Owoce ziemi” i „Kolej podziemna”, nie miały w zasadzie żadnego wspólnego wątku fabularnego. Od kiedy Gotham upadło, byliśmy świadkami swego rodzaju scenek rodzajowych, pojedynczych akcji Batmana i innych członków jego „rodziny” w różnych miejscach mrocznego miasta, lub po prostu jednoodcinkowych relacji przypadkowych (albo i nie) postaci. Wrażenie tych najważniejszych sprawiać zaczynają Bane, który znów jest w formie i właśnie wrócił do Gotham; Harley Quinn debiutująca w mainstreamowych komiksach z Batmanem; a także Joker, wyczuwający chyba nadciągający powoli wiatr zmian.
Kończy się właśnie rok 1999 – siódmy, ostatni tom „Batman. No Man’s Land” nosi tytuł „Ostatnia gra” i zbiera bat-komiksy wydane w grudniu 1999 oraz styczniu i lutym 2000 roku. Scenarzystą czterech głównych serii z Batmanem został Greg Rucka, który pisał pojedyncze odcinki „Ziemi niczyjej” już wcześniej, ale teraz to on miał zdecydować, jak zakończy się to wydarzenie – bo przecież było jasne, że prędzej czy później Gotham wróci do sytuacji sprzed „Kataklizmu”. Takie są niepisane zasady amerykańskiego komiksu superbohaterskiego. Pomimo nieustannych „wielkich, niespotykanych dotąd kryzysów” pewne status quo jest nieusuwalne.
„Ziemia niczyja” była eventem niezwykle chaotycznym i fabularnie patchworkowym. Wiele serii wydawanych równolegle kontynuowało te same wątki, czasem w różnym czasie i często bez specjalnego dbania o spójność. W „Ostatniej grze” zaczyna się jednak to wszystko jakoś porządkować, a Greg Rucka zaczyna kiełznać wielki narracyjny bałagan „Kolei podziemnej”. Powraca Catwoman, rysowana bardzo charakterystycznie (i kontrowersyjnie, jak się okazuje po ćwierćwieczu) przez Jima Balenta, a także reszta zaginionej (albo odsuniętej na dalszy plan) Bat-Rodziny. Kilka postaci dostaje naprawdę sporo czasu antenowego – Dick Grayson (czyli Nightwing) odnawia relację z Oracle; Huntress, jedna z najlepiej poprowadzonych postaci ostatniego tomu, dostaje szansę na rehabilitację; wracają gothamscy gliniarze z dzielną Renee Montoyą i obrażonym na Batmana, ale walczącym z tym uczuciem komisarzem Gordonem. Zeszyt, w którym dochodzi w końcu do pojednania mrocznego rycerza z szefem GCPD, jest jednym z najlepszych w zbiorze. Niestety - takie postacie jak Robin czy Alfred Pennyworth są nadal skrajnie zmarginalizowane, co stoi raczej w opozycji do zwyczajowej sytuacji w komiksach z Batmanem. Ale Azrael za to trzyma się całkiem nieźle, przestaje mu odbijać i kto wie, może połączy go jakaś chemia z Batgirl, choć tej akurat postaci nie wróżyłbym w 2000 roku zbyt wielkiej kariery.
Nie jest żadną tajemnicą, że kluczową postacią w procesie odbudowy Gotham i przyłączenia go z powrotem do państwowego organizmu Stanów Zjednoczonych jest Lex Luthor. Lex wkracza do zniszczonego Gotham razem ze swymi dwoma asystentkami, zgrają zbirów i milionami na koncie, oferując pracę przy odbudowie miasta dla tysięcy mieszkańców. Scenarzyści „Ziemi niczyjej” bardzo gwałtownie poprowadzili ten event do końca, tak jakby uświadomili sobie, że przywrócenie mrocznego miasta do stanu używalności musi dokonać się na początku dwudziestego pierwszego wieku. I tak właśnie jest – mamy Sylwester 1999, Nowy Rok 2000 i koniec tomu siódmego.
Pomysł na postać Lexa Luthora sprawdziła się bez pudła. Nie jest to może tak zniuansowany Luthor jak w „Supermanie”, gdzie od zawsze grał pierwsze skrzypce, ale w „No Man’s Land” nie ma miejsca na szarości – Luthor jest złym człowiekiem, choć przynajmniej zrozumiałym. Nie inaczej jest z największym wrogiem Batmana – Joker w wersji Grega Rucki jest bestią w ludzkiej skórze, bezwzględnym i diabolicznym uosobieniem zła i chaosu. Końcówka „Ziemi niczyjej” pozwala Jokerowi przedostać się znowu na pierwszy plan, a tylko na nim ten łotr potrafi funkcjonować. Do tej pory był cały czas statystą, członkiem tłumu. Od początku „Ostatniej gry” dosłownie walczy o uwagę – nie tylko Batmana, ale chyba również czytelnika i scenarzystów.
Rysuje nadal cała ekipa grafików, wśród których kilku się wyróżnia. Sergio Cariello i Dale Eaglesham stawiają na szczegółowość i detale, ten drugi bawi się bardzo udanie efektem kreskowania, idąc trochę w ślady Andreasa. Damion Scott i Scott McDaniel (ciekawy zbieg okoliczności) rysują z kolei bardzo kreskówkowo i nieco karykaturalnie – Tally Man na początku albumu wygląda absurdalnie, ale naprawdę nikomu to nie przeszkadza.
Widać, że odbijamy od dna i płyniemy ku powierzchni. Gotham musi zostać odbudowane, musi wrócić status quo. Kolejne komiksy, jakie ukazały się w Stanach Zjednoczonych, przeniosły akcję o dziesięć tygodni. Praca przy odbudowie miasta wre, a służby mundurowe zaczynają znów legalnie zaprowadzać porządek. Ten okres w świecie Batmana, rozpoczęty w marcu 2000 roku, określony został po latach jako „New Gotham” – jedną z jego konsekwencji było zakończenie najmniej popularnej serii z nietoperzem, czyli „Batman. Shadow of the Bat” i rozpoczęcie „Batman. Gotham Knights”, która skupiła się na innych ważnych postaciach, czyli Oracle, Alfredzie, Montoyi, Gordonie, Batgirl, czy Huntress. Być może kiedyś przeczytamy te komiksy po polsku.
Tytuł: Batman. Ziemia niczyja. Ostatnia gra
Scenariusz: Greg Rucka, Dennis O’Neil, John Ostrander, Chuck Dixon, Jordan B. Gorfinkel, Devin Grayson
Rysunki: Damion Scott, Rick Burchett, Roger Robinson, Jim Balent, Paul C. Ryan, Scott McDaniel, Greg Land, Sergio Cariello, Dale Eaglesham, N. Steven Harris, Pablo Raimondi
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman. No Man’s Land Omnibus vol. 2
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: listopad 2025
Liczba stron: 576
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328165700







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz