Początek koszmaru
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Gotham staje przed zagrożeniem, z jakim nigdy jeszcze nie musiało się mierzyć. Wydawać by się mogło, że po apokaliptycznej „Epidemii” pomysł śmiercionośnego wirusa w najważniejszym po Metropolis mieście DC Comics, trudno będzie przebić. A tu proszę, redaktorzy „Batmana” proszą o potrzymanie piwa i urządzają w Gotham prawdziwe trzęsienie ziemi. I to wcale nie w przenośni.
Latem i jesienią 1996 roku trwało „Dziedzictwo”, całkiem udany event angażujący prawie wszystkie wydawane wówczas batkomiksy – „Detective Comics”, „Batman”, „The Shadow of the Bat”, „Robin”, „Catwoman” i „Azrael” (tylko już z założenia odseparowane zupełnie od ciągłości DC Comics „Legends of the Dark Knight” zostało pominięte). Kolejne półtora roku nie przyniosło żadnej rewolucji – wydarzenia w każdym z wymienionych tytułów szły własnym torem aż do początku 1998 roku. Zanim jednak do nich przejdziemy wspomnieć trzeba o krótkiej, czteroodcinkowej opowieści zamieszczonej na przełomie 1997 i 1998 roku w serii „Azrael”. To od niej właśnie zaczyna się pierwszy zbiorczy tom „Batman. Ziemia niczyja”, wydarzenia jeszcze większego niż wydany nie tak dawno w Polsce słynny, niezapomniany „Knightfall”.
„Azrael i Bane” – tak się to zaczyna. Bane, wielki wróg zarówno Batmana, jak i Azraela odpłynął w siną dal pod koniec „Dziedzictwa”. Redaktorzy komiksów z Batmanem zepsuli tę postać, na co już zwracałem uwagę – teraz dopełniają dzieła i upokarzają ją całkowicie. Sama opowieść o Azraelu wysłanym przez Batmana w pościg za Bane’em jest całkiem niezła, pisze ją w końcu Denis O’Neill, a rysuje w bardzo ciekawy (charakterystyczny) sposób Roger Robinson. Chodzi o rozliczenia z przeszłością, udowodnienie sobie pewnych rzeczy, przepracowanie traum. U Jeana Paula-Valleya oczywiście, bo u Bane’a chodzi tylko o dalszy ciąg degrengolady. Wydarzenia te sprowadzają wspomnianą dwójkę do Gotham i ustawiają na szachownicy, którą za chwilę scenarzyści zrzucą ze stolika.
Ba, do Gotham wraca również w tym samym czasie Nightwing i Robin – obydwie ich solowe serie wezmą udział w nadchodzącej katastrofie. Tytułowy „Kataklizm” rozpoczyna się praktycznie bez zapowiedzi – trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,6 stopni w skali Richtera doszczętnie niszczy Gotham. Dziesiątki tysięcy ofiar, zniszczone mosty i drogi, wieżowce rozlatują się niczym domki z kart, łuna pożarów kończących dzieło widoczna jest z odległości wielu kilometrów. Nie ma łączności, nie ma prądu, brakuje powoli nadziei. Tylko budynki postawione przez „Wayne Corp.” stoją nadal, bo zbudowano je w technologii gwarantującej odporność nawet na dziewięciostopniowe wstrząsy. Bruce Wayne nie zabezpieczył jednak swej rezydencji, bo musiał trzymać sekrety nietoperzowej jaskini w tajemnicy. No i stało się – wiekowe domostwo rodziny Wayne’ów zostało zrównane z ziemią, jaskinia niemal wystawiona na widok publiczny – Alfred i Harold robią co mogą, aby ją zabezpieczyć, choć dopiero co uniknęli śmierci. A Batman? Rusza do miasta nieść pomoc wszystkim poszkodowanym i razem ze swoją nieformalną nietoperzową rodziną ratować tyle żyć, ile zdoła.
I w sumie tylko tyle dzieje się w całym „Kataklizmie”, pierwszym tomie gigantycznej „Ziemi niczyjej”. Batman, Robin, Nightwing, Huntress, Catwoman, Azrael, Oracle, Rene Montoya, Harvey Bullock, komisarz Gordon i gothamska policja, a nawet chwilowo sprzymierzeni z mrocznym rycerzem ludzie Pingwina dwoją się i troją. Zapomnijcie o superbohaterskiej akcji, detektywistycznych zagadkach czy pojedynkach na dachach budynków. Wróg po raz kolejny jest niewidzialny, bezosobowy, niepokonany – to znów siły natury atakują Gotham. Miasto Batmana było w latach dziewięćdziesiątych niczym biblijna Sodoma albo Gomora – scenarzyści-bogowie zrzucali na nie wielkie plagi regularnie już od czasów „Knightfall”. Graficznie jest bardzo dobrze jak na ostatnią dekadę dwudziestego wieku – każdy z rysowników (a był ich legion) zrobił wszystko, aby to jego wizja piekła na ziemi prezentowała się najbardziej epicko. W „Kataklizmie” chodzi o zwyczajny, ludzki wymiar działań Batmana i jego ekipy, jest to podręcznikowa opowieść katastroficzna mocno trzymająca się konwencji – zwłaszcza w regularnych seriach komiksowych.
To w tych kilku pojedynczych, wydanych poza seriami, albumach odchodzimy nieco od prostego scenariusza „ratujemy kolejne osoby”. W antologii „Batman Chronicle” znajdziemy sporo fajnych scenek dopełniających i urozmaicających główną linię fabularną. Ra’s al Ghul konstatujący ostateczne zwycięstwo natury nad człowiekiem, wstrząsająca historia człowieka przysypanego gruzami, okrucieństwo i brak empatii Pingwina – żeby wymienić najlepsze. W „Batman. Blackgate Isle of Men” weźmiemy udział w ostatnich chwilach więzienia na wyspie, które rozlatuje się na kawałki podczas pierwszych wstrząsów. W „Batman. Huntress/Spoiler Blunt Trauma” będziemy świadkami niechcianej współpracy Huntress i niejakiej Spojler, a w „Batman. Arkham Asylum Tales of Madness” przeczytamy swego rodzaju „Dekameron” w wersji DC Comics. Zwróćcie uwagę szczególnie na ten rewelacyjnie narysowany przez Dave’a Taylora one-shot – psychole z Arkham mierzą się z nadchodzącą tragedią w sposób… szczególny.
Rysowników jest zatrzęsienie, co jest oczywiste i nie powinno nikogo dziwić. Nie ma zaskoczenia, jeśli chodzi o jakość (jest w porządku) czy spójność wizualną (nie jest w porządku) – ale jest, jeśli chodzi o Jima Aparo. Facet znów wrócił z emerytury i tym razem z przytupem – rysuje jak za dawnych lat u szczytu swej popularności. „Kataklizm” to tylko jedna trzecia wstępu do właściwej „Ziemi niczyjej” i rozgrzewka przed drugą trzecią. Pod koniec lutego dojdzie do „Wstrząsów wtórnych”.
Tytuł: Batman. Ziemia niczyja. Tom 1. Kataklizm
Scenariusz: Dennis O’Neil, Chuck Dixon, Alan Grant, Doug Moench, Devin Grayson, Chris Renaud, Rick Burchett,
Rysunki: Roger Robinson, Jim Aparo, Flint Henry, Mark Buckingham, Scott McDaniel, Klaus Janson, Graham Nolan, Jim Balent, Staz Johnson, Marcos Martin, Bob McLeod, Rick Burchett, Alex Maleev, Eduardo Barreto, Dave Taylor,
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman. No Man’s Land. Cataclysm
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: grudzień 2023
Liczba stron: 588
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328165175
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz