Dziesięć lat wcześniej
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Piętnaście pierwszych odcinków komiksowego horroru autorstwa Jamesa Tyniona IV i Werthera Dell’Edery ukazało się już w Polsce w trzech zbiorczych tomach. Historia została zgrabnie zakończona – teraz przyszła pora na sprawdzenie co było wcześniej. Cofamy się w czasie o mniej więcej dekadę.
„Coś zabija dzieciaki!” – krzyczy z okładki tytuł komiksu. No tak, a główna bohaterka, Erika Slaughter („Ty naprawdę nazywasz się Rzeź?”) od lat zabija rzeczone „coś”. Zaczęła już w wieku dwunastu lat – szesnasty odcinek serii (otwierający omawiany dziś komiks) rozpoczyna się tuż po masakrze rodziny małej bohaterki. Czarny, przypominający kształtem ni to pająka ni to modliszkę, potwór-demon rozerwał na kawałki jej rodziców a potem jakimś cudem trafił do jej przytulanki-ośmiornicy. Tak, to dokładnie ta niepokojąca maskotka, z którą dorosła już Erika podróżuje przez świat w poszukiwaniu monstrów czyhających w mroku i żywiących się ludzkim strachem. Teraz mamy okazję poznać początki jej „kariery”.
Wiemy już, że łowcy na poły nierealnych potworów to członkowie tajnego Zakonu Świętego Jerzego, wywodzący się z najróżniejszych „Domów” rozsianych po całej Ziemi. Dwunastoletnia Erika, przerażona, straumatyzowana i wściekła jak wszyscy diabli, zostaje zabrana z miejsca masakry przez Jessicę, należącą do Domu Slaughterów. Jessica widzi w małej dziewczynce potencjał i decyduje się zabrać ją do Domu, bo nieźle rokuje na nowego Łowcę. Nasza bohaterka, dziewczyna z nizin społecznych, niedostosowana do arystokratycznych, staroświeckich i brutalnych zasad panujących w Domu Slaughterów, jest tak naprawdę „przybłędą” i najprawdopodobniej prędzej zginie zanim zostanie nowym Łowcą. Zwłaszcza, że już na starcie czeka ją tajemnicza i budząca nieokreśloną bliżej grozę „inicjacja”.
Czwarty tom „Coś zabija dzieciaki” składa się z kolejnych pięciu odcinków (od szesnastego do dwudziestego) wydanych między majem a wrześniem 2021 roku. Fabularnie nie mają związku z pierwszymi piętnastoma – akcja dzieje się dziesięć lat wcześniej i skupia się w całości na pierwszych dniach Eriki w Domu Slaughterów. Mamy nowe postacie, jak chociażby Jessicę i nastoletniego Aarona, chłopaka będącego czymś w rodzaju „bratniej duszy”, które z powodzeniem zastępują tych bohaterów, których już zdążyliśmy poznać i pożegnać. James Tynion IV wie, jak pisać komiksowy horror – atmosfera czwartego tomu, mimo iż jest w nim najmniej grozy i makabry jak do tej pory, jest bardzo gęsta i podczas lektury mamy uczucie narastającego nieustannie zagrożenia. Coś się zaraz wydarzy, coś tu zaraz gruchnie porządnie i nie będzie co zbierać. Trudno się zatem oderwać od lektury, pod warunkiem oczywiście, że jest się fanem horroru.
Werther Dell’Edera ma swój charakterystyczny styl, świetnie pasujący do tego rodzaju historii. Mocno odbiega od realizmu na rzecz grozy przedstawionej w stylu filmu animowanego dla młodszego czytelnika – ten początkowy dysonans okazuje się po czasie naprawdę świetnym rozwiązaniem. W czwartym tomie nie ma tyle mroku, akcja dzieje się częściej za dnia – ale mamy sporo scen rozgrywających się w psychice Eriki. Te grafik rysuje w innym, takim trochę psychodelicznym, stylu – naprawdę dobra robota. Jedna rzecz się nie zmieniła i może trochę denerwować. Większość stron jest „podwójnych”, czyli takich w których narracja graficzna przechodzi z lewej strony na prawą nie w obrębie jednej strony, lecz dwóch – właśnie tych, które widzimy po otwarciu komiksu w dowolnym miejscu. Tak na przykład początkowo rysował Frank Miller, swoje „300” – po czasie wydano je w „poziomym” formacie, aby dwie oryginalne strony stanowiły jedną, „szerszą niż wyższą”. W przypadku „Coś zabija dzieciaki” nie jest możliwe takie wydanie – z tego tylko powodu, że takie narracyjne rozwiązanie dotyczy tylko mniej więcej połowy stron.
Czwarty tom kończy się tekstem „ciąg dalszy nastąpi”. Za oceanem już to się stało – w marcu i kwietniu. Po półrocznej przerwie wyszły odcinki dwudziesty pierwszy i dwudziesty drugi – podejrzewam, że jesienią będzie już materiał na piąty album zbiorczy. Lubię tę historię, lubię ten klimat i oceniam prawdopodobnie wyżej, niż na to zasługuje – dlatego też polecam ją głównie fanom grozy w komiksie. I to nie każdej – raczej tej pulpowej, świadomie wykorzystującej dorobek gatunku i mrugającej, w przerwach między straszeniem, do czytelnika.
Tytuł: Coś zabija dzieciaki. Tom 4
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Werther Dell’Edera
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: Something is Killing the Children. Vol. 4
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Boom! Studios
Data wydania: kwiecień 2022
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788382302677
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz