Dobra zmiana
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Czwarty tom „The Amazing Spider-Man. Epic Collection” ukazał się na polskim rynku zaskakująco szybko po trzecim. Trzymam kciuki za takie tempo wydawnicze – przygody człowieka-pająka z ery TM-Semic to czołówka moich ulubionych komiksów. Może bardziej przez nostalgię niż jakość – ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
W Polsce jest to tom czwarty, a według chronologii zbiorów Marvela – już dwudziesty (co nie znaczy, że w Stanach wyszły wszystkie poprzedzające). Tym razem mamy grudzień 1989 roku i pierwsze półrocze 1990. Pierwszą połowę tomu zajmuje jedno wielkie wydarzenie – dziesięcioodcinkowe „Akty zemsty”, które (w przypadku samego Spider-Mana) przewinęły się wtedy przez trzy równolegle wydawane tytuły: „The Amazing Spider-Man”, „The Spectacular Spider-Man” i „The Web of Spider-Man”.
„Akty zemsty” koncentrowały się przede wszystkim na tytułach związanych z Avengers i Fantastyczną Czwórką. Loki zakłada tajną organizację największych superzłoczyńców Marvela, do której należą nie byle jakie łotry – Doktor Doom, Wizard, Red Skull, Magneto, Mandaryn, Kingpin i Sebastian Shaw. Ich celem – jak zwykle – zniszczenie swych odwiecznych wrogów: Avengers, X-Men, Spider-Mana, Fantastycznej Czwórki, Daredevila, żeby wymienić tylko najważniejszych. Plan polegał na zamianie przeciwników – swoich starych, „etatowych” łotrów superbohaterowie znają od podszewki. Więc może to niech Magneto zaatakuje Spider-Mana a na przykład ktoś od Doktora Dooma weźmie się w zamian za X-Men. Niestandardowi przeciwnicy mają spore szanse na zwycięstwo – właśnie z powodu elementu zaskoczenia i braku przyzwyczajenia do schematów.
W omawianej dziś „epickiej kolekcji” skupiamy się oczywiście tylko na tym epizodzie „Aktów zemsty”, który dotyczy Pająka. Spider-Man walczy z takimi indywiduami jak Graviton, Bracia Grimes, Tytania, wspomniany Magneto, komiczny „Pełny-pasty-Pete”, Goliat, Dragon Man czy… Szary Hulk! Pojedynek z tym ostatnim typem jest zapewne jednym z najżywszych wspomnień ery TM-Semic – oto ostatni odcinek „The Amazing Spider-Man” zilustrowany przez Todda McFarlane’a, w którym Spider-Man jednym ciosem wyrzuca Hulka na orbitę okołoziemską! No tak! „Akty zemsty” nie mogły w przypadku Spider-Mana trafić na gorszy okres. Peter Parker zaczął asystować niejakiemu profesorowi Maxowi Lubischowi i w wyniku kolejnego nieudanego eksperymentu z nowymi rodzajami energii zdobywa olbrzymie, cały czas rosnące moce! Super siła, kilkudziesięciokrotnie wzmocnione zmysły, umiejętność kontroli materii na poziomie cząsteczkowym, miotanie potężnymi strumieniami energii a nawet latanie! Superłotry zbierają lanie jeden za drugim, a Pająk jest paradoksalnie coraz bardziej przerażony.
Spider-Man nie potrafi być Supermanem. „Wielka moc wymaga wielkiej odpowiedzialności, a co z niemal boską potęgą?”. Ludzie zaczynają się bać człowieka-pająka a on sam zauważa, że nowe moce przeszkadzają mu też w życiu osobistym. A sporo się dzieje u Parkerów – ukochany cioci May ma coraz większe kłopoty zdrowotne, „Daily Bugle” zostaje przejęte przez Thomasa Firehearta (superłotra o pseudonimie Puma), kumpel Petera zaczyna chodzić z Felicią Hardy, czyli dawną dziewczyną Spider-Mana a na domiar złego z więzienia wychodzi niedawny prześladowca i porywacz Mary Jane, czyli Jonathon Caesar. No i gdy „Akty zemsty” dobiegają wreszcie końca, w czterech kolejnych odcinkach „The Amazing Spider-Man” będziemy musieli się z nim zmierzyć. Zanim jednak przerażający pomagierzy Caesara, pan Styx i pan Stone, dobiorą się Spider-Manowi do skóry, pomoże on Punisherowi rozwalić przemyt heroiny. A do tego wszystkiego przypałęta się jeszcze Venom i znowu będzie zadyma.
„Epic Collection. The Amazing Spider-Man” skupia się przede wszystkim na tym jednym, najsłynniejszym tytule z człowiekiem-pająkiem. Z racji tego, że „Akty zemsty” były crossoverem, w tym albumie mamy większą różnorodność twórców niż zwykle. Główną serię nadal pisze słynny David Michelinie, a rysunkową schedę po Toddzie McFarlane przejął już na stałe Erik Larsen. Jego styl jest nie mniej charakterystyczny niż ten sławnego poprzednika – lekko karykaturalny, ale znakomity. Larsen to naprawdę „dobra zmiana” – po odejściu McFarlane’a „na swoje” nie było chyba lepszego wyboru. Ale mamy też i innych twórców. Scenariusze do „The Web..” i „The Spectacular…” pisał wtedy Gerry Conway, a za rysunki odpowiadali – analogicznie – Alex Saviuk i Sal Buscema. Obaj to starzy marvelowscy wyjadacze, jeśli chodzi o postać człowieka-pająka. Saviuk bardzo klasyczny, ze stylem po przeciwnej stronie barykady w porównaniu z McFarlane’em czy Larsenem, natomiast Buscema to jeszcze inny sposób na komiks – polscy czytelnicy mieli ostatnio okazję bardzo dobrze zapoznać się z twórczością Sala przy okazji potężnego, wspaniałego albumu „The Spectacular Spider-Man” od wydawnictwa Mucha Comics. To właśnie tu byliśmy świadkami ostatecznego starcia między Pająkiem a Zielonym Goblinem (w „Epic Collection” mamy okres nieco wcześniejszy, choć są już pierwsze zapowiedzi tych dramatycznych wydarzeń).
W drugiej połowie albumu znajdziemy znowu „Annuale” i to aż trzy! Wszystkie są z rocznika 1990 i każdy dotyczy jednej z trzech wspomnianych serii. Przy okazji recenzji wcześniejszych „epickich kolekcji” za każdym razem narzekałem na „Annuale” i tym razem nie będzie inaczej. Słabe to komiksy, lekko głupawe i nudne. Każdy z nich składa się z kilku krótkich opowiastek, z których dwie (może trzy, nie pamiętam, nieważne) przewijają się przez każdy z „annuali”. Spider-Man zostaje pomniejszony niczym Ant-Man (który też pojawia się w opowieści) i trafia do Mikrowersum, najemnik Solo (patrz: poprzedni album „Epic Collection”) bierze udział w aferze z caskijskimi (!) rebeliantami, Sandman (ten zbudowany z piasku, nie mylić z bliźniakiem Roberta Smitha z The Cure) szuka odkupienia i sposobu wyrwania się spod wpływu swej starej drużyny superłotrów, ciotka May i Mary Jane trafiają w krzyżowy ogień w jednej z nowojorskich galerii handlowych a na koniec żona Petera Parkera doprowadza do furii ławników w parodii „Dwunastu gniewnych ludzi” Sidneya Lumeta.
Wiecie, to naprawdę nie są dobre komiksy. Tak jakby istniała jakaś niepisana zasada, że do „Annuali” bierzemy wszystkie odpady odrzucone przez redaktorów kreatywnych Spider-Mana, żeby nie było smutno tym wszystkim niezbyt lotnym scenarzystom. Zresztą nie tylko scenarzystom – do rysunków też można się przyczepić. Najczęściej są to dzieła przeciętnych wyrobników (wyjątkiem jest krótki szort narysowany przez – a jakże – Todda McFarlane’a) i krótko mówiąc – szału nie ma.
Ale co tam. Spójrzcie na ostatnią stronę. Jeszcze w tym roku, mam nadzieję, że jak najszybciej, będziemy świadkami „Powrotu Złowieszczej Szóstki”! Ale będzie się działo!
Tytuł: Epic Collection. Amazing Spider-Man. Kosmiczne przygody
Scenariusz: David Michelinie, Gerry Conway, Tony Isabella, Tom DeFalco, J.M. DeMatteis
Rysunki: Todd McFarlane, Erik Larsen, Alex Saviuk, Sal Buscema, Gil Kane, Colleen Doran, Steve Ditko, Rich Buckler
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Cosmic Adventures
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: marzec 2022
Liczba stron: 504
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328154315
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz