czwartek, 10 lutego 2022

Armada. Tom 2

Dalej, przez galaktykę!


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Armada” cały czas przemierza kosmos. Wsiadamy na pokład i zabieramy się na czteroetapową podróż – drugi zbiorczy tom, wydany ostatnio przez Egmont, składa się dokładnie z czterech odcinków. Oto dzielna, młoda dziewczyna imieniem Navis, jedyny człowiek w „Armadzie” mający nadzieję natknąć się kiedyś choćby na jednego reprezentanta swojego gatunku.

Navis już porządnie zadomowiła się w społeczności tego wielkiego, wprost niezmierzonego konwoju kosmicznych statków i habitatów podróżujących po galaktyce. Armada zatrzymuje się czasem, aby pozyskać surowce, zobaczyć postępy w rozwoju dawno odwiedzonych planet i wzbogacić się – po prostu. Na tak rozległym i technologicznie zróżnicowanym, ruchomym mini-świecie musi zatem siłą rzeczy dojść do rozwarstwienia ekonomicznego i związanych z nim tarć społecznych. „Tarcia” to zresztą mało powiedziane – pierwszy odcinek drugiego tomu, o dziwnym tytule zapisanym nieznanymi, ale wyglądającymi znajomo literami, opowiada o wielkim buncie Ftorosów, najliczniejszej i najbiedniejszej społeczności Armady. Doprowadzeni do ostateczności Ftorosi zaczynają przeprowadzać zamachy terrorystyczne w najbogatszych regionach konwoju – jest to jedyny sposób, aby ktokolwiek zwrócił na nich uwagę. W środku całej zawieruchy – oczywiście Navis.


Drugi odcinek, „Gra pozorów” rozpoczyna się awarią. Navis i towarzyszący jej robot Snivel zmuszeni są lądować na planecie ogarniętej wojną. Przybycie „belli”, jak nazywają naszą bohaterkę tubylcy, wprowadza sporo zamieszania – gdzie są kobiety i dlaczego sprowadzono je do pozbawionych własnego zdania marionetek? „Strefa nadzoru” z kolei zabiera nas na planetę więzienną, na której doszło właśnie do buntu. Navis, agentka specjalna sił Armady, próbuje dotrzeć za wszelką cenę do pułkownika Rib’Wunda (znanego z poprzednich odcinków) i wydostać go z miejsca ogarniętego zamieszkami. Podczas całej tej awantury Navis zdobywa niezwykłe informacje – na nie tak znowu odległej planecie prawdopodobnie żyją reprezentanci jej gatunku! To z kolei prowadzi nas do „Ludzkiej natury”, czyli ostatniego odcinka, w którym Navis otrzymuje naprawdę bolesną lekcję życia. Dziewczyna dociera w końcu na rzeczoną planetę…

Drugi zbiorczy tom „Armady” to w prostej linii przedłużenie estetyki i sposobu na komiks znanego z tomu poprzedniego. A więc po pierwsze: proste, dynamiczne fabuły do przeczytania i zapomnienia po dwóch dniach – ale pozbawione choćby śladowych ilości nudy. Nie jest do końca jasne kto jest adresatem komiksu – raczej młodsi czytelnicy, choć i ci starsi znajdą tu sporo dla siebie. Po drugie estetyka – „Armada” to tak właściwie drugi „Valerian”, choć głównie w odniesieniu do scenografii, konstrukcji lokalizacji i mnogości rozumnych gatunków w galaktyce. Czasami odnosimy wrażenie, że jest ich niemal tyle samo co ich reprezentantów! „Valerian” był jednak trochę bardziej złożony, często intertekstualny i w swej „rozrywkowości” niezwykle inteligentny. Nie znaczy to, że „Armada” jest głupia – jest po prostu wręcz rozbrajająco prosta. Drugich den nie ma – wszystko jest tym, na co wygląda. I po trzecie, odrobina dydaktyzmu. Jean David Morvan jest lewicowcem, to widać. I podobnie jak Pierre Christin w „Valerianie” (znowu – ale nie da się uciec od porównań, nie ma takiej możliwości) przedstawia za pomocą fabuły swe poglądy jasno i wyraźnie. Ale nie wrzeszczy czytelnikowi w twarz, zna umiar (choć jego dość wyraźne sympatyzowanie z metodą dochodzenia swoich racji przez Ftorosów może budzić sprzeciw – wręcz powinno).


Rysuje oczywiście Philippe Buchet. Jego styl jest naprawdę widowiskowy – to komiksowy blockbuster pełną gębą, wręcz pchający się na kinowy ekran. Kadry francuskiego grafika są jak zwykle pełne detali, dopracowane, imponujące – aż szkoda, że „Armada” nie została wydana w większym formacie. Kolory nieodmiennie ciepłe, pastelowe, bardzo pogodne i ustawiające czytelniczy odbiór jednoznacznie. To oczywiście science fiction, ale bardzo umowne, jak z filmu animowanego dla dzieci.

„Armada” nie jest pozbawiona wad. Zawodzi czasem logika, motywacje postaci nie zawsze są w pełni wiarygodne, one same zbyt naiwne w swych poczynaniach a całość momentami sprawia wrażenie jakby pisana była bez większego planu. Ale może właśnie o to chodzi. Mimo stawiania tych wszystkich zastrzeżeń nie mogę odmówić „Armadzie” jednego – to się naprawdę dobrze czyta i ogląda. Nie „analizuje” – bo „Armada” jest jaka jest. Przygodowa. Pastelowa. I tyle.


Tytuł: Armada. Tom 2
Scenariusz: Jean David Morvan
Rysunki: Philippe Buchet
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Sillage #5-8
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Delcourt
Data wydania: styczeń 2022
Liczba stron: 196
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 788328152250

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz