czwartek, 25 listopada 2021

Asteriks #39. Asteriks i Gryf

W stepie szerokim


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Jean-Yves Ferri i Didier Conrad zaczęli kontynuować dzieło Rene Goscinnego i Alberto Uderzo w 2013 roku. Ich „Asteriks” trzyma się konsekwentnie dwóch zasad: nowy komiks co dwa lata i akcja osadzona na przemian w okolicach wioski Galów lub w dalekim świecie. 

W 2019 roku czytaliśmy „Córkę Wercyngetoryksa”, czwarty komiks ich autorstwa – trzymaliśmy się dość blisko okolic wioski. W tym roku zatem pora na daleką wyprawę – tym razem do miejsca, gdzie nasi bohaterowie jeszcze nie byli. Panoramiks, Obeliks i Asteriks (a nawet Idefiks!) ruszają do Sarmacji, gdzieś tam w te bezkresne, pokryte śniegiem i smagane wiatrem, stepy wschodniej Europy. Wezwał ich stary przyjaciel druida szaman Akiedystrava. Doznał on wizji rzymskich legionów depczących sarmackie i scytyjskie ziemie w poszukiwaniu legendarnego Gryfa – mitycznej istoty, którą Juliusz Cezar upatrzył sobie jako kolejną zdobycz. I tak właśnie się dzieje – rzymskie oddziały schwytały barbarzyńską wojowniczkę podczas potyczek na granicach „cywilizowanego” i „dzikiego” świata i zagłębiają się coraz bardziej w niezmierzone, przyprawiające swym ogromem o zawrót głowy, ziemie Wschodu. Nasi galijscy awanturnicy, przy asyście sarmackich wojowniczek (tak, według autorów komiksu, w Sarmacji to mężczyźni „zajmują się domem” a kobiety noszą spodnie) idą ich tropem, próbując uwolnić dzielną „amazonkę” i pokrzyżować niecne plany wysłanników Cezara. No i jest oczywiście kupa śmiechu.


Jedno zaznaczmy od razu – to nie jest ten „Asteriks” z epoki Goscinnego. Tu nie ma tak wielopoziomowych, inteligentnych żartów, czy ciekawego nawiązania do sytuacji współczesnego świata. Ferri po prostu kombinuje jakby tu zgrabnie i mądrze nawiązać do legendarnych komiksów i pokazać, że z „Asteriksa” nadal można wycisnąć co nieco. Tym razem postanowił wysłać Galów gdzieś naprawdę daleko, na odległe obszary Kazachstanu, na sam kraniec Europy, gdzie Ural jest na wyciągnięcie ręki. Być może tam ukrywa się Gryf, istota w czasach Cesarstwa Rzymskiego nie bardziej fantastyczna i dziwna niż żyrafy czy nosorożce. Autor nawiązuje też do Amazonek opisywanych przez Herodota, dzikich wojowniczek pędzących całymi zastępami konno przez Scytię – w „Asteriksie” sarmackie matrony całkowicie dominują nad męską, słabszą wyraźnie, płcią. Wszechobecna dzikość udziela się Idefiksowi, który dołącza do wilczej watahy i przez całe dnie i noce pędzi w amoku przed siebie („Idefiksie zostaw tego wilka w spokoju i wracaj do mnie!”)



Ferri bardzo luźno podchodzi do historycznych faktów – woli raczej przedstawić świat Barbaricum takim, jakim widzieli go rzymscy geografowie i kartografowie. Stąd Amazonki, Gryf i tego rodzaju zagrania. Jednym z takich wspomnianych speców od geografii, walczącym ciągle z nie dającymi się zapełnić białymi plamami po prawej stronie mapy Cesarstwa, jest Szczeropolus – parodia znanego francuskiego pisarza Michela Houellebecqa (autora, nie mającej akurat nic wspólnego z geografią, powieści „Mapa i terytorium”). 

Rysunki Conrada są lepsze niż zazwyczaj – na pewno lepsze niż scenariusz Ferriego. Naprawdę dobrze to wygląda, fajnie się to ogląda – ale na czytelnikach wychowanych na „starych Asteriksach” wielkiego wrażenia to nie wywoła. Daleki jednak jestem od deprecjonowania pracy Ferriego i Conrada – od samego początku wiedzieliśmy, że będzie inaczej. Przeczytałem, odłożyłem na półkę i może kiedyś wrócę – ale prawdopodobnie, gdy już mi się zbierze na powroty, to sięgnę w pierwszej kolejności po odcinki pisane przez Goscinnego. 


Tytuł: Asteriks i Gryf
Scenariusz: Jean-Yves Ferri
Rysunki: Didier Conrad
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Tytuł oryginału: Astérix et le Griffon
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Les Éditions Albert René
Data wydania: październik 2021
Liczba stron: 48
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328160873

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz