wtorek, 17 listopada 2020

Zamek zwierzęcy. Tom 1. Miss Bengalore

Znowu równi i równiejsi


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Zamek zwierzęcy”, najnowszy komiks wydany przez „Taurus Media”, budzi jednoznaczne skojarzenia już samym tytułem. Na razie otrzymujemy tom pierwszy z zapowiedzianych czterech – krótki, dobrze napisany i jeszcze lepiej narysowany wstęp do tego, co czeka nas w kolejnych tomach. No i ta okładka – murowany kandydat do „okładki roku”, jeśli ktokolwiek taki plebiscyt będzie przeprowadzał.

Autor scenariusza, Xavier Dorison, pisze w przedmowie, że „wydany w 1945 roku „Folwark zwierzęcy” jest jednym z najwybitniejszych dzieł George’a Orwella i jedną z najważniejszych powieści XX wieku”. Kto nie słyszał o tej króciutkiej, wstrząsającej do głębi opowieści o tym, jak to rewolucja zjada własne dzieci a jej zwycięzcy zamieniają się dokładnie w to, z czym walczyli? Dorison rozumiał skrajnie pesymistyczną wizję pisarza, ale jej nie podzielał – „Orwell trafił w samo sedno. Lecz nie był w stanie dostrzec wszystkiego”.


„Dawno temu ludzie zbudowali zamek, który przekształcili w folwark. Za bardzo nie wiadomo już, dlaczego, ale odeszli… Dlaczego? Bez znaczenia. Ludzi już tu nie było i tylko to się liczyło”. Pozostawione w zamku zwierzęta ustanowiły „republikę” i ucieszyły się z uzyskanej wolności. Ale nie potrwało to długo – podobnie jak we wspomnianym „Folwarku…” republika zamienia się w krwawą dyktaturę. Miłościwie panujący prezydent Silvio i jego bezlitosna wataha psów zaprowadzają swoje własne porządki – wszyscy „obywatele” zmuszeni są do ciężkiej pracy i oddawania jej owoców władzy. 

Główną bohaterką komiksu jest kotka, tytułowa Miss Bengalore, która każdego dnia haruje na budowie, aby zarobić na jakieś marne ochłapy, którymi wykarmi swoje małe dzieci. Chowający się za hordą psów, gigantyczny byk Silvio, przykręca śrubę coraz mocniej – w końcu coś musi pęknąć. I wtedy do zamku przybywa wędrowny szczur – filozof, aktor, inteligent i zwierzęca wersja Mahatmy Gandhiego. W sercach zrezygnowanych zwierząt pojawia się odrobina nadziei.


Ludzkie przywary często przedstawiane były na przykładzie zwierząt, nawet niekoniecznie zantropomorfizowanych. Bajki Ezopa były natchnieniem dla wielu pokoleń twórców – podobnie zresztą jak twórczość Jeana de la Fontaine’a. Xavier Dorison i Felix Delep tworzą swoją własną menażerię, pełną bardzo ciekawie, a momentami wręcz rozbrajająco, skonstruowanych postaci. Jest królik Cesar, który najlepiej robi to, z czego słyną króliki; Panna Bengalore, dojrzewająca mocno w trakcie całej opowieści; zbuntowana gęś Marguerite; szczur Azaelar, czy wreszcie sam Silvio i jego najbardziej zaufani „ludzie” – dwa psy konkurujące ze sobą o przywództwo straży i kogut-sprzedawczyk. Każda postać jest charakterystyczna, każda przykuwa wzrok – głównie z powodu znakomitych grafik Delepa. Tak, „Zamek zwierzęcy” naprawdę cieszy oko, to trzeba przyznać.

Autor scenariusza chciał napisać dzieło podobne do „Folwarku zwierzęcego” pod względem dekoracji, ale odmienne, jeśli chodzi o końcowe wnioski. Otóż nie każda rewolucja musi kończyć się tragicznie, nie zawsze musi dojść do zbrukania jej ideałów i zamiany we własną karykaturę. Według prezydenta Silvio, natura tak stworzyła niektóre zwierzęta, że są silniejsze fizycznie od innych. Miała ku temu tylko jeden cel – aby mogły rządzić. Taką władzę jednak utrzymać może tylko ciągły terror, szukanie wyimaginowanych wrogów, propaganda kłamstw i ciągła nienawiść wobec podwładnych. Najbardziej oczywistą formą walki z reżimem wydaje się również przemoc – tylko, że, jak uczy chociażby historia Rewolucji Październikowej, to tylko rozwiązanie tymczasowe. Dzieci rewolucji zawsze będą dla niej łakomym kąskiem. Chyba, że…


Nie wiem, jak rozwinie się ta historia w kolejnych albumach. Pierwszy tom, mówi, że zawsze jest jakieś światełko w tunelu – przemoc nie zadziała, ale może warto wypróbować inne metody? Walka z dyktaturą powinna odbywać się na zasadach, które nie są znane oprawcy i które będą dla niego zaskoczeniem. „Brutalność opozycji działa na korzyść reżimu” mówi Dorison i proponuje rozwiązania bardzo romantyczne – bierny opór, konsekwencja w ignorowaniu władzy i sabotaż. Można się czepiać tej prostodusznej wiary autora, ale przecież pewnego uroku jej odmówić nie można również.

Felix Delep w momencie rozpoczęcia pracy nad komiksem miał tylko dwadzieścia pięć lat (teraz w sumie ma niewiele więcej). Młody, ale rysuje jak stary wyga. Jego postacie po prostu żyją na kartach komiksu, są bardzo ludzkie i zwierzęce jednocześnie – mimika, emocje, dynamika, poczucie humoru i charakterystyczna kreska zdradzają inspiracje artysty. Stare filmy Disneya, takie jak na przykład „Aryskotraci” czy „Zakochany kundel” spotykają się z „Blacksadem” Juanja Guarnida. Sam Delep przyznawał z wielkim uśmiechem, że brwi były u niego obowiązkowe – nadawały jego kudłatym i pierzastym bohaterom ludzkich cech.

Pierwszy tom „Zamku zwierzęcego” czyta się błyskawicznie. Kto powinien? Wszyscy miłośnicy komiksu. Bardzo brutalne i ociekające krwią kadry dyskwalifikują go co prawda jako komiks familijny, ale gadające zwierzaki trafiają przecież do każdego. 


Tytuł: Zamek zwierzęcy. Tom 1. Miss Bengalore
Scenariusz: Xavier Dorison
Rysunki: Felix Delep
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: Le chateau des Animaux 1 – Miss Bengalore
Wydawnictwo: Taurus media
Wydawca oryginału: Casterman
Data wydania: październik 2020
Liczba stron: 72
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788365465559

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz