niedziela, 13 września 2020

Wojna królów

Wiernie służę Cesarzowi!

Nadeszło kolejne wielkie wydarzenie w świecie Marvela. Kosmos nie jest spokojny – ledwo minęła Anihilacja, odparto inwazję Skrullów, a już zaczyna się następna kosmiczna awantura. Międzygwiezdna przestrzeń rozbłyśnie fajerwerkami niezliczonych wybuchów – tak jak to w „kosmosie Marvela” bywało od niepamiętnych czasów i będzie po kres tego wydawnictwa.

Na początku 2020 roku Egmont wydał „Wojnę królów. Preludium”. Kończący ją przewodnik – przypominacz zamknięty zostaje następującym zdaniem: „Inhumans i Kree ponownie się sprzymierzyli, Skrulle uciekają, a Imperium Shi’ar rozszerza strefę wpływów. Konflikt wszystkich ras pozostaje tylko kwestią czasu. Wkrótce rozpocznie się wojna królów” – w tle widać potężnego Black Bolta, wodza Inhumans władającego głosem zdolnym przesuwać góry, który dopiero co zasiadł na tronie Kree i najwyraźniej zastanawia się jak wynieść ten naród ponad inne. Starym fanom Marvela nie trzeba nic więcej dodawać – oni już wiedzą o co chodzi. 

Osoby słabo orientujące się tym uniwersum będą raczej mocno narzekać – nie powinny czytać tego komiksu, zanim nie nadrobią braków. „X-Men. Mordercza geneza”, „Powstanie i upadek Imperium Shi’ar” oraz wspomniane „Preludium” wydaje się być wystarczającą podstawą, choć nie zaszkodzi też zajrzeć do pierwszego tomu „Strażników galaktyki” Dana Abnetta, który też już został u nas wydany. Tym niestety charakteryzują się największe eventy w świecie Marvela – nikt tu nie ma czasu na wielkie ekspozycje i wyjaśnianie kto jest kim i co chodzi. Założenie jest takie, że wiesz co było przedtem, a jeśli nie – to masz przecież szansę się dowiedzieć. Spróbujmy zatem dosłownie w kilku zdaniach.



Wielkie kosmiczne Imperium Shi’ar ma nowego władcę. Ziemski mutant wychowany w Imperium i obdarzony wielkimi mocami zdetronizował dotychczasową Cesarzową Lilandrę. Oto Gabriel Summers alias „Wulkan”, zaginiony brat Cyclopsa i Havoka – okrutny tyran, dziecinny i niedojrzały despota, nowy małżonek zdradzieckiej siostry Lilandry o imieniu Deathbird. Razem mają tylko jeden cel – poszerzanie lebensraumu Shi’ar kosztem kosmicznych sąsiadów. Kolejne kosmiczne królestwa padają łupem Wulkana. U odwiecznego rywala Shi’ar, w Imperium Kree również nastąpiła zmiana u sterów władzy. Straszliwy Ronan Oskarżyciel ustępuje najeźdźcom z ziemskiego księżyca – rasie Inhumans, która przed tysiącami lat powstała w wyniku nieludzkich eksperymentów Kree na naszych przodkach z końca epoki lodowcowej. Od tej chwili Kree i Inhumans mają pozostać w sojuszu przypieczętowanym ślubem Ronana i Crystal, księżniczki Inhumans. Wojna pomiędzy Shi’ar i Kree jest nieunikniona – na dodatek w to wszystko wplątało się kilku mutantów z Ziemi sprzymierzonych ze Stajammers, którymi do niedawna dowodził gwiezdny pirat Corsair… ojciec Wulkana, który zginął z jego ręki. Nowo utworzona grupa współpracuje z ruchem oporu byłej cesarzowej Lilandry w nadziei, że kiedyś uda się zaprowadzić pokój i pokonać Wulkana.

No, tak to mniej więcej wygląda – trzeba wiedzieć jednak, że w kosmosie Marvela dzieje się w tych czasach i tak bardzo dużo. „Wojna królów” to następstwo nie tylko epickiej „Anihilacji” a także wielkiego crossovera znanego jako „Sekretna inwazja” – oto stają naprzeciw siebie dwa wielkie galaktyczne imperia, z nowymi, jakże od siebie odmiennymi przywódcami na czele, a w wyniku ich starcia eksplodują gwiazdy. Cały marvelowski rok 2009 upłynął pod znakiem „Wojny królów” – wydano główną sześcioodcinkową historię zatytułowaną po prostu „War of Kings”, a także uzupełniano tę opowieść równoległymi spin-offami – „War of Kings. Darkhawk”, „…Ascension” i „…Warriors” – polska edycja zbiera je razem w jednym, grubym wydaniu. Za scenariusz i rysunki głównej serii odpowiadają znani nam ze „Strażników galaktyki” Dan Abnett i Andy Lanning, którzy wywiązują się ze swego zadania bardzo dobrze. To nadal oczywiście typowa marvelowska nawalanka w kosmosie, ale podana z lekkością i sporą dozą żartu. Duża część narracji serwowana jest z punktu widzenia Kallarka, „ostatniego syna Strontii, Pretora Straży Imperialnej Shi’ar”, czyli znanego nam Gladiatora. Jego mantra „wiernie służę cesarzowi” obrazująca ślepe posłuszeństwo tyranowi „bo tak mnie nauczono”, a także późniejsze wydarzenia związane z przeznaczeniem Gladiatora, czynią z niego chyba najciekawszą postać komiksu.


Kiedyś do tego miana pretendował sam Wulkan, ale – niestety – nie wytrzymuje on konkurencji z innymi. Imperator Shi’ar, to nadal psychicznie chory zwyrodnialec, nieobliczalny szaleniec i sadysta. Prowadzi wojnę, jakby bawił się klockami, impulsywnie i nonszalancko, jest upojony władzą i potęgą – w taki skrajnie dziecinny i wprost niewiarygodny sposób. O wiele ciekawszy i lepiej napisany jest Black Bolt – wódz Inhumans, którzy dostają całkiem spory fragment scenariusza. Bardzo obiecujący jest też wątek „programu wspomagającego”, czyli tajny projekt Inhumans mający na celu położenie kresu wszelkim nierównościom, uprzedzeniom i wojnom we wszechświecie w wyniku podniesienia poziomu rozwoju wszystkich żyjących istot. Karkołomny, bardzo „komiksowy” i wprost niewyobrażalny plan stworzenia utopii, jakie projektowano w popkulturze niezliczona ilość razy – ale może coś kiedyś z tego wyjdzie. Swoje pięć minut dostają też Strażnicy Galaktyki, z Szopem Racoonem jak zwykle dzierżącym spluwę dwa razy większą niż on sam. Ta szalona banda przynosi oczywiście trochę przaśnego, niewyszukanego humoru (akcja z mopem!) i przypomina, abyśmy w grudniu kupili drugi tom ich przygód. A Starjammers? Trochę w cieniu, lekko zapomniani – ale walczą, dobre i to.

Serie poboczne „Wojny królów” to nawiązania do wydarzeń z serii „Skaar: Son of Hulk”, podróż do Strefy Negatywnej, gdzie król Blastaar szykuje się do inwazji na Strefę Pozytywną (czyli nasz wszechświat tak naprawdę) i rozwinięcie wątku Raptorów, czyli członków starożytnego bractwa, które miało chronić Imperium Shi’ar, aby zrealizować pewien mglisty „Wielki cel”. Niektóre wydarzenia z podstawowej „Wojny królów” oglądamy jeszcze raz – tym razem z innej perspektywy i z większą już wiedzą.


Gdy czytacie komiksy „kosmosu Marvela” musicie być przygotowani na takie teksty: „To Chitynauci Siódmej Strydulacji, elita, która służy Catastrophusowi, jednemu z władców Athrosa” – tak jedna z postaci określa owadopodobne istoty, które padają pokotem pod naporem siły jej ognia. Jej towarzysz (Ziemianin) mówi, że to co usłyszał brzmi jak losowo wybrany akapit z „Hobbita”. Kto zna i lubi te klimaty – będzie wniebowzięty!


Tytuł: Wojna królów
Scenariusz: Dan Abnett, Andy Lanning, C.B. Cebulski, Christos N. Gage, Jay Faerber
Rysunki: Paul Pelletier, Bong Dazo, Harvey Tolibao, Paolo Pantalena, Wellinton Alves, Graham Nolan, Reilly Brown, Mahmud Asrar, Carlos Magno, Adriana Melo, Ramon Perez
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: War of Kings
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: sierpień 2020
Liczba stron: 420
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328196780

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz