Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona
Trzeci tom „100 naboi” to znowu Brian Azzarello i Eduardo Risso w wysokiej formie. To dalsze dzieje wielkiego konfliktu wewnątrz tajnej organizacji, nazywanej Firmą (bądź Trustem), w której skład wchodzi trzynaście rodów. Od momentu, gdy podjęła ona nieudaną próbę pozbycia się Minutemenów (czyli wewnętrznej policji, składającej się z wyszkolonych zabójców i pilnującej porządku w organizacji), trwa cicha wojna – dowódca strażników, agent Graves, postanowił pogrążyć Trust. Autorzy komiksu prowadzą nas dalej w świat tajnej wojny Gravesa i pracującego dla Firmy pana Shepherda, którzy poczynają sobie z ludźmi jak z pionkami na szachownicy.
Zaczynamy od krótkich opowieści o sześciu ważnych bohaterach całej historii. Dizzy Cordova wraca po długiej nieobecności do domu, gdzie kolejne dzieci mają dzieci lub lądują w pace, bo nie znają innego sposobu na życie niż łamanie prawa. Poznajemy byłą dziewczynę Cole’a Burnsa, sprawdzamy co słychać w rodzinie Medici, trzymającej władzę w Firmie i patrzymy, jak powstają pierwsze rysy na gładkim jak do tej pory monolicie – kilka rodzin kombinuje, jakby tu napsuć krwi najsilniejszemu rodowi Trustu. Najważniejsze okazują się jednak historie dwóch byłych Minutemenów. Lono, psychopatyczny, wściekły na cały świat morderca, wymyka się spod kontroli obydwu stron konfliktu i zrobi wszystko, aby przetrwać. Niestety nie da się uciec od przeszłości – ona zawsze wystawi rachunek. Podobnie rzecz się ma z poznanym w poprzednim tomie znudzonym i zapijaczonym pracownikiem stacji benzynowej. Wylie Times staje się, obok Lono, kluczową postacią trzeciej odsłony.
Lono pojawia się w opowieści zatytułowanej „Chłód w piecu”. Jest to brutalna, więzienna historia w noirowym klimacie oraz powrót innej, zapomnianej już nieco postaci z poprzednich odcinków. Loop Hughes odsiaduje karę za morderstwo w więzieniu o zaostrzonym rygorze, gdzie dość szybko podpada jednemu z bossów. Sprawa się komplikuje, ponieważ w pudle ląduje Lono a z nim wszystkie niebezpieczeństwa, których Loop chciałby uniknąć. Jaką rolę dla Lono i Loopa szykują obie strony konfliktu? Więzienna opowieść, przywodząca na myśl serial „Więzienie Oz”, jest naprawdę świetna, mamy tu elementy charakterystyczne dla tego rodzaju fabuł – zadyma na stołówce lub pod prysznicem, izolatka, noże robione praktycznie ze wszystkiego, tajny handel niemal wszystkim, brutalni strażnicy, i w końcu wystraszeni nowi więźniowe, którym „starzy” obiecują niezapomniane nocne przygody. Następny epizod opowiada o innym, znanym już wcześniej kolesiu – Jack, brutalny, potężnie zbudowany narkoman, który przegrał swoje życie (i który zobaczył siebie na zdjęciu, które agent Graves podarował mu w zestawie z nabojami), ma szansę na odkupienie. Czy skorzysta?
No i wreszcie wybieramy się do Nowego Orleanu. Na początku jednak mamy jubileuszowy, pięćdziesiąty odcinek – najdłuższy jak do tej pory. Brian Azzarello przedstawia w końcu historię powstania Firmy i Minutemenów – zdecydował się na ujawnienie tajnej historii największej konspiracji w dziejach ludzkości. Pokazuje ludzi pragnących absolutnej władzy – niewidocznej i nieprzynoszącej sławy. Tylko taka władza jest prawdziwa. Autorzy świetnie wplatają w fabułę tajemnicę osady na wyspie Roanoke – wzmacnia to jeszcze bardziej wrażenie niesamowitości całej opowieści. A w Nowym Orleanie spotykamy Wyliego Timesa – zapitego, przyrośniętego do lady w brudnych i śmierdzących barach, żyjącego od jednego kaca do drugiego i nieszukającego już sensu życia. Walizka z bronią i setką nienamierzalnych naboi, którą dał mu agent Graves, zawierała również jedno zdjęcie – tego, kto zniszczył życie Wyliego. Tylko że nasz bohater nie czuje potrzeby zemsty. Najpierw, niczym Mickey Rourke w filmie „Harry Angel”, musi odnaleźć samego siebie. A wszystko to na tle nowoorleańskich ulic, lasów i spelun oraz przy smętnych, jazzowych dźwiękach trąbki i z kolejną butelką whiskey w ręku.
Trust, jako na poły mityczna organizacja, przypomina wszystkie inne tajne stowarzyszenia, działające w ukryciu i zawiadujące całym światem z tylnego siedzenia. To z takimi właśnie przeciwnikami mierzył się Robert Langdon z cyklu powieści Dana Browna, to takie spiski przychodzą na myśl, gdy czytamy „Wahadło Focaulta” Umberto Eco. Autorzy „100 naboi” zmieniają jednak jedną rzecz – odzierają konspirację z mistyki i ezoteryki. Trust jest tu po prostu potężnym bytem, o gigantycznej grawitacji – nikt, kto wpadnie w jego przyciąganie, nie da rady uciec. Wszyscy poza nim, nieświadomi jego istnienia, wiodą swoje „maciupeńkie życia” i nie wiedzą, że świat skrywa przed nimi wielką tajemnicę. Jednak wojna, którą wypowiedział Graves, może poważnie zaburzyć ten bezbłędnie działający mechanizm.
Brian Azzarello stopniowo odkrywa kolejne elementy układanki. Wiemy coraz więcej, my oraz sami bohaterowie. Coraz to nowe postacie zajmują swoje miejsce na szachownicy – zresztą cała ta rozgrywka wewnątrz fabuły przypomina partię szachów. „W szachach nie ma pieprzonego szczęścia. Albo masz umiejętności i cierpliwość, żeby wymanewrować i przewidywać ruchy przeciwnika, albo nie masz. Szach i mat”. Obok tej nieustannej, nadal przekraczającej nasze pojmowanie gry, funkcjonuje szara rzeczywistość. Azzarello i Risso (który niezmiennie należy do czołówki mojego osobistego rankingu rysowników komiksowych) pokazują napad na sklep, mroczne ulice Nowego Orleanu, awanturę na stacji benzynowej, moralne rozterki ludzi ze znalezionym, zwycięskim kuponem na loterię oraz rodzinne tragedie, konsekwencje błędnego wyboru, konsekwencje braku wyboru i łzy, którymi kończy się większość epizodów „100 naboi”. Dialogi, które pisze Brian Azzarello są błyskotliwe i ostre jak brzytwa, choć czasami zdarza mu się przekombinować. Jego popisy i zbyt zaawansowana szermierka słowna zaburzają niekiedy sens i jasność przekazu – nie zdarza się to jednak zbyt często. Eduardo Risso za to nigdy nie schodzi poniżej narzuconego sobie już w pierwszym tomie poziomu – dodatkowo zaczął stosować bardzo fajny zabieg narracyjny, znany chociażby z „Zabójczego żartu” Alana Moore’a i Briana Bollanda. Sami domyślcie się jaki.
Trzeci tom „100 naboi” kończy się potężnym cliffhangerem. Do końca opowieści zostały jeszcze dwa tomy – czwarty jeszcze w tym roku.
Tytuł: 100 naboi Tom 3
Seria: 100 naboi
Tom: 3
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Tytuł oryginału: 100 Bullets: Deluxe Edition Book Three (wrzesień 2015)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Vertigo
Data wydania: sierpień 2018
Liczba stron: 528
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328134201
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz