sobota, 27 maja 2017

Kołysanka

Pan życia i śmierci

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.


W pierwszym odcinku Latającego Cyrku Monty Pythona ludzie umierają ze śmiechu po usłyszeniu najzabawniejszego dowcipu w historii świata. W piątej powieści Chucka Palahniuka mamy do czynienia z bardzo podobnym pomysłem, jednak nikomu do śmiechu nie jest. Kołysanka jest powieścią pełną smutku i goryczy, napisaną szybko i pod wpływem emocji. Jest to też pierwsza z tych książek autora, w których fabuły wplecione zostają elementy groteskowego horroru.

Carl Streator jest dziennikarzem, pracującym nad cyklem artykułów, dotyczących serii śmierci łóżeczkowych. W każdym dziecięcym pokoiku znajduje książkę z bajkami dla dzieci, otwartą na tej samej stronie. Prywatne śledztwo ujawnia, że ten jeden podejrzany wierszyk to tak naprawdę afrykańska klątwa, której wypowiedzenie zabija każdego, do kogo skierujemy swe słowa. Carl w trakcie zgłębiania tajemnicy „kołysanki”, dociera do Helen – agentki nieruchomości, która sprzedaje ludziom nawiedzone domy i która zdaje się być jakoś powiązana ze śmiercionośnym tekstem. Poznajemy też jej zwariowaną sekretarkę Monę – zaangażowaną ideologicznie czarownicę-wiccankę oraz irytującego chłopaka Mony o ksywie Ostryga, który – jako weganin, ekolog i mizantrop ekstremalny – ma swoje plany co do kołysanki.

I znowu wariacka eskapada przez Amerykę, zupełnie jak w Niewidzialnych potworach. Tylko, że tym razem czwórka bohaterów przed niczym nie ucieka – wręcz przeciwnie, goni za czymś. Pragnie odnaleźć wszystkie egzemplarze książeczki dla dzieci, aby nikt już więcej nie umarł. Taka władza nie może do nikogo należeć, taka władza korumpuje absolutnie, taka władza odczłowiecza. Tylko, że pomimo szczerych intencji i wygłaszanych głośno haseł, szlak ich podróży nasiąka ludzką krwią a trasę odtworzyć można na podstawie pozostawionych ludzkich trupów.


Bo wzniosłe są tylko słowa. Bo wypada mówić o tym, że nikt nie może decydować o czyjejś śmierci i życiu, bo jesteśmy przecież cywilizowanymi ludźmi i przeciwnikami kary śmierci – choćby nawet zbrodniarzem był ktoś, kto zabił nam kogoś bliskiego. Tak, mówić można pięknie, co jednak jeśli okazuje się, że możemy posiąść dosłownie boskie moce? My, tylko my i nikt inny. Czy poszukiwanie egzemplarzy przeklętej książeczki dla dzieci motywowane jest na pewno tylko troską o innych? Czy może jest to odpowiednik jakiegoś dziwacznego wyścigu zbrojeń?

Kołysanka to powieść-tyrada przeciwko McŚwiatowi. Palahniuk widzi współczesny świat jako miejsce wypełnione bezmyślnym jazgotem i papką dla umysłów pozbawionych głębszej refleksji, nie potrafiących zatrzymać się choćby na chwilę i pomyśleć nad celem swego istnienia. „Ci zgiełkoholicy. Te ciszofoby” – tak John Streator podsumowuje całą cywilizację, uświadamiając sobie i nam, że wszyscy ludzie żyją tak naprawdę w więzieniu nowoczesnego stylu życia. Pozornie jesteśmy wolni, ale i tak pędzimy jak wariaci na najbliższą promocję do Lidla, co wieczór włączamy telewizor, który odwraca naszą uwagę i obiecuje oderwanie od codzienności. Czasopisma, telewizja, reklama, nacisk otoczenia – te twory roszczą sobie prawo do wyłącznej wiedzy na temat tego jak powinno wyglądać nasze życie. A my co? Ciągle rozproszeni, rozmienieni na drobne, słuchamy bez przerwy całego świata zamiast własnego wnętrza, skupiamy się na rzeczach płytkich i banalnych, nie dostrzegając tego co ważne. Konsumujemy bez opamiętania, wciąż nienasyceni, wytresowani przez popkulturę. Kiedy się nachapiemy wystarczająco? Damy kiedykolwiek radę pójść pod prąd, jak niewidzialny potwór z jednej z poprzednich powieści?

Wszystkie te zarzuty już znamy. Tu są spotęgowane, wykrzyczane, a przede wszystkim wypłakane. Carl i Helen głęboko cierpią, obojgu przytrafiły się w przeszłości niewyobrażalne tragedie życiowe, o które oboje się obwiniają. Posiadając władzę absolutną, próbują zapanować nad życiami innych ludzi. Zapominają jednak, że nad życiem od zawsze, niepodzielnie panuje tyko śmierć. A władza, którą posiadają to przecież tylko potwierdzenie tego faktu.


Kołysanka to powieść, w której Palahniuk zawarł więcej charakterystycznych cech swojej prozy niż we wszystkich poprzednich utworach. Jest o wiele więcej jednozdaniowych, błyskotliwych akapitów. Rozdziały są jeszcze krótsze i jest ich jeszcze więcej. O wiele częściej powtarzają się tak zwane „refreny Palahniuka”, sentencje regularnie przewijające się co kilka rozdziałów i nadające specyficzny rytm narracyjny. Na przykład co chwilę czytamy ogłoszenie prasowe namawiające do dołączenia do pozwu zbiorowego przeciwko jakieś korporacji, dzięki której nabawiliśmy się wszy łonowych, grzybicy lub zjedliśmy ich przeterminowany produkt. Co jakiś czas natykamy się na komputer zabezpieczony hasłem, na szczęście inteligencja posiadacza zawsze ogranicza się do wymyślenia hasła brzmiącego „hasło”.

W Kołysance mamy bunt przekształcony w skrajną mizantropię, wściekłość zamienioną w rozżalenie podszyte rezygnacją. Pisanie powieści pozwoliło autorowi uporać się ze śmiercią ojca, zamordowanego w 1999 roku. Palahniuk w jednym z wywiadów powiedział, że w obowiązkowym zeznaniu sądowym opowiedział się za karą śmierci dla zabójcy, pod warunkiem, że będzie obecny na wykonaniu wyroku. W kolejnych powieściach Palahniuk schodzi jeszcze głębiej w literackie jądro ciemności. Idę za nim.

Tytuł: Kołysanka
Tytuł oryginalny: Lullaby
Autor: Chuck Palahniuk
Tłumaczenie: Robert Ginalski
Wydawca: Niebieska Studnia
Data wydania: październik 2012
Rok wydania oryginału: 2002
Liczba stron: 288
ISBN: 9788360979266

5 komentarzy:

  1. Widzę, że nie tylko powieść ale i sama osoba autora jest niezwykle interesująca. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Palahniuk trzyma poziom do końca. Jeszcze 11 książek tego autora przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałem, że większość masz już za sobą. :) Jeden znajomy z LC, Michał (http://lubimyczytac.pl/profil/58855/wkp), jest wielkim fanem Palahniuka i czyta wszystko, co wleci, czy po polsku, czy po angielsku. Lubię czytać te opinie, bo są ciekawe i zawsze mnie utwierdzają w przekonaniu, że to autor dla mnie, a mimo wszystko przez te wszystkie aktualne nowości, które czytam na bieżąco, ciągle odkładam przeczytanie jego kolejnej książki.

      Usuń
    2. Tylko pięć Palahniuków przeczytałem. Trochę teraz zaburzę chronologię i zabiorę się w czerwcu za najnowszy zbiór opowiadań - "Zmyśl coś".
      W lipcu kolejna powieść po "Kołysance" - "Dziennik".

      Co czytałeś Palahniuka do tej pory?

      Usuń
    3. Tylko "Fight Club". A na półce mam jeszcze wspomniane przez Ciebie "Niewidzialne potwory".

      Usuń