Podróż do sedna fantastyki
Historia rodzaju ludzkiego od zawsze związana jest z wiarą w zjawiska nadprzyrodzone. Ten irracjonalny element naszego bytu tkwi w nas od zarania dziejów i pozostanie w nas po wszystkie czasy. To on zrodził wszelkie religie, mity, legendy, opowieści o duchach i wróżkach. Ale i również z niego wywodzi się cała fantastyka, czyli sposób na nieuświadamianą bezpośrednio tęsknotę za miejscem innym niż to w którym przyszło nam żyć, gdzie nie musimy już zastanawiać się co jest możliwe a co nie. Taki zbawienny, dla naszej racjonalnej z konieczności a nie z wyboru egzystencji, eskapizm, przez wieki realizowały nasze babcie opowiadając nam do snu baśnie. Dziecku łatwo uwierzyć w istnienie jakiegoś dodatkowego wymiaru rzeczywistości. W miarę jak dorastamy, wrota do krainy cudów, do tej baśniowej Nibylandii się zamykają, królicza nora zarasta. Dzieje się tak nie dlatego, że taki jest nasz wybór dorosłego, racjonalnego człowieka ale dlatego, że brakuje przesłanek, które, argumentując twardymi dowodami, wepchnęły by nasz but między drzwi. Brak nam wiary. Dlatego powieść-baśń dla dorosłego odbiorcy jawi się jako zadanie trudne, wymagające nie lada umiejętności. Czy jest wykonalne?
Małe, Duże Johna Crowleya to odpowiedź na to pytanie. Ta napisana w 1981 roku powieść, zawiera cechy realistycznej powieści XIX-wiecznej, wielopokoleniowej sagi rodzinnej oraz elementy realizmu magicznego i baśni. Przedstawiona historia sięga początków XX wieku, kiedy to John Drinkwater, zakochany w Violet Bramble, młodej kobiecie obdarzonej pewnymi nadprzyrodzonymi zdolnościami, buduje posiadłość Edgewood. Ten wielki dom, będący mieszaniną stylów architektonicznych, leży gdzieś w lasach nieopodal Miasta (nigdy nie poznajemy prawdziwej nazwy, choć oczywiście nietrudno się domyślić o jakie miasto chodzi), gdzieś na rozstajach dróg prowadzących w bliżej nieokreślonych kierunkach, krótko mówiąc "za górami, za lasami". Crowley prowadzi nas przez dzieje kolejnych pokoleń rodziny aż mniej więcej do początków XXI wieku, który jednak nieco różni się od tego co widzimy za oknem. Dekadenckie Miasto to siedlisko przemocy, biedy, ciągłej walki o przetrwanie, z kolei Edgewood to bezpieczna przystań i to nie tylko w sensie dosłownym.
Bo Edgewood to przede wszystkim to brama do innego świata, zamieszkałego przez wróżki, elfy i inne mocno efemeryczne istoty, nazywane w powieści Innymi. Życie w tej posiadłości to ciągłe doświadczanie uczucia jakoby nasza cała egzystencja, wybory jakie podejmujemy były częścią pewnej większej narracji. Aura niesamowitości otacza w Edgewood wszystko, każdą czynność, każdy przedmiot. Niektórzy mieszkańcy (głównie kobiety) mają bliski wgląd w świat nadprzyrodzony, rozmawiają z Innymi, doświadczają bezpośrednio ich obecności. Niektórzy pomimo wielu przesłanek, dziwów czasem dostrzeganych kątem oka a czasem wręcz wyraźnie jak na dłoni, nie wierzą w świat wróżek i trzymają się racjonalnej interpretacji świata. A jeszcze inni z kolei pozbawieni dostępu do jakichkolwiek nadnaturalnych zjawisk, uporczywie ich szukają, ogarnięci rosnącą obsesją. Bo wierzą.
Niezależnie jednak od stopnia relacji pomiędzy poszczególnymi ludźmi a Innymi, wszyscy mieszkańcy Edgewood są elementami Opowieści, historii z wyższego poziomu egzystencji, snutej przez mieszkańców tej nieuchwytnej krainy. Ale zachodzi tu również pewne sprzężenie zwrotne. Otóż to wiara ludzi w fairyland urealnia Innych. W miarę rozwoju cywilizacji, życia w pośpiechu, coraz większej racjonalizacji działań, wiara ludzi słabnie. Co wówczas poczną Inni? Czy mają jakiś Plan? W trakcie rozwoju akcji, z początku bardzo nieznacznie a w pewnym momencie coraz wyraźniej, zaczynamy dostrzegać pewien wzór, odkrywamy prawdopodobną rolę każdego z bohaterów, zamiary Innych stają się bardziej zrozumiałe. A może tylko nam się tak tylko wydaje?
Książka Johna Crowleya należy do tego rodzaju powieści, których nie wystarczy przeczytać tylko raz. Ale i kilkukrotne czytanie nie zagwarantuje wychwycenia wszystkich niuansów fabularnych, odcieni, znaczeń i tropów interpretacyjnych. Jeden z bohaterów książki, lecząc złamane serce, tworzy w swoim umyśle Pałac Pamięci. W tak utworzonym, wielkim domu, układa symbole, mające na celu przypomnienie mu później ważnych zdarzeń z jego przeszłości i szansę na separację od trawiącej go zgryzoty teraźniejszości. Jednak każda kolejna wizyta w uporządkowanym już Pałacu, uświadamia mu, że pewne detale zmieniają się zupełnie bez jego wiedzy, nadając nowe znaczenia przeżytym już zdarzeniom. To jest świetna analogia dla tej powieści. Jej odbiór ewoluuje z każdym kolejnym czytaniem, rozrasta się i zmienia, wołając o kolejne podejścia.
Małe, Duże prowadzi nas do samego sedna fantastyki, do jej źródeł. Fantastyka była zawsze czymś w rodzaju miejsca ucieczki od rutyny naszego życia, pewnym buforem, w którym realizujemy swoja potrzebę oderwania się od rzeczywistości. John Crowley idzie jeszcze dalej, wywraca schemat do góry nogami, stawiając plan fantastyczny na pozycji nadrzędnej w stosunku do planu realnego. To my jesteśmy opowiadani, używani do celów Innych, których nie pojmujemy. To odwrócenie sytuacji w moim odczuciu powoduje, że Małe, Duże to powieść tak bardzo fantastyczna jak mało która, to fantastyka podniesiona do potęgi. Całkowicie zaciera się granica pomiędzy światem realnym a nierealnym, pomiędzy istnieniem bytu a nie-bytem, tworząc trzecią drogę - stawanie się bytu, jego permanentną zmianę, jego kreację na zasadzie ciągłego snucia Opowieści. Co jednak stanie się gdy Opowieść się skończy? Czy w tak zbudowanym świecie możemy w ogóle rozważać taki scenariusz? Czy nie powinien on przyprawiać nas o dreszcze? Co to w ogóle jest Opowieść? Czy pozbawieni jesteśmy w takim świecie wolnej woli, czy wręcz przeciwnie? Czy istnieje przeznaczenie?
Na te pytania Crowley nam nie odpowiada. Przynajmniej nie bezpośrednio. Zmusza za to do samodzielnego poszukiwania odpowiedzi i nieubłaganie stawia nam kolejne znaki zapytania. Wymaga też od nas cierpliwości i skupienia. Genialna, subtelna powieść, której wystawiam maksymalną ocenę.
Tytuł: Małe, Duże
Tytuł Oryginalny: Little, Big
Autor: John Crowley
Tłumaczenie: Beata Horosiewicz
Wydawca: Solaris
Data wydania: czerwiec 2008
Liczba stron: 740
ISBN: 9788375900248
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz