czwartek, 27 stycznia 2022

Pacjent

Każdy nosi maskę

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Pacjent” wydany przez Non Stop Comics jest drugim komiksem autorstwa Timothe’a Le Bouchera na polskim rynku. Poprzedzające go „Dni, których nie znamy” były całkiem niezłym thrillerem psychologicznym z elementami grozy – taka etykietka pasuje również do „Pacjenta”.

W małym miasteczku dochodzi do „masakry przy ulicy Kruczej”. Nastoletnia Laura morduje kuchennym nożem niemal całą swoją rodzinę. W domu zalanym krwią policja znajduje tylko jedną żywą (ledwo) osobę – jej młodszego o dwa lata brata, Pierre’a. Chłopak przeżył ale zapadł w śpiączkę. Gdy po sześciu latach zaczyna się wybudzać, trafia pod opiekę pani psycholog śledczej, Anny Kieffer. Pani doktor zajmowała się przed kilku laty przypadkiem jego siostry zaraz po jej aresztowaniu – ma nadzieję, że sesje z bratem pomogą rozwiązać zagadkę masakry. Mają one również inny cel – wyleczenie chłopaka. Pierre po dojściu do siebie jest cały czas w traumie – nie odzyskał w pełni władz w kończynach i cierpi na przerażające koszmary nocne, w których jego szpitalny pokój nawiedza postać w czerni. Co się tak naprawdę dzieje? Mamy do czynienia z drastycznym przypadkiem paraliżu sennego? Czy może chodzi o coś zgoła innego? Co jest realne, a co tylko wymyślone? Jakie tajemnice odkryje Anna podczas rozmów z pacjentem i podróży w jego wspomnienia?


Le Boucher pisze i rysuje. Dość mroczną, pokręconą i przeznaczoną dla zdecydowanie dorosłego odbiorcy fabułę ilustruje w charakterystyczny, mangowy sposób, przypominający trochę ten z „Księżniczki Mononoke”, czy „Mojego sąsiada Totoro” Hayao Miyazakiego. Ten wyraźnie zauważalny dysonans jest jednak siłą komiksu – wzmaga czytelniczy niepokój, który towarzyszy nam podczas lektury od początku do samego końca. Rysunek Le Bouchera jest bardzo prosty, „sterylny” – oszczędny w środkach, kreślony wyraźną, zdecydowaną kreską. Puste szpitalne pomieszczenia i korytarze wyglądają jak w koszmarnym śnie – podobnie wszystkie miejsca, które odwiedzamy we wspomnieniach Pierre’a (ale to akurat zrozumiałe, w końcu trafiamy do zwichrowanego, poharatanego umysłu) a pojawiające się na kartach powieści graficznej postacie zdają się jak jeden mąż skrywać jakieś tajemnice.

Estetyka i rekwizytorium horroru nie są jednak celem autora. „Pacjent” miał być mroczniejszą wersją „Dni, których nie znamy” – Le Boucher znów pisze o tożsamości, przemijaniu, pamięci, ale także o rodzinie, problemach ludzi z nizin społecznych, odrzuceniu, rodzicielskim zaniedbaniu i prześladowaniu za odmienność. Pierre był gnębiony w szkole z powodu swojej inności (kumple widzieli w nim biednego „białego śmiecia”) a także czuł się outsiderem we własnej rodzinie, z którą nie mógł znaleźć własnego języka. On inteligentny i „kumaty” – oni pławiący się we własnej indolencji, paraliżującej i uzależniającej od siebie równie mocno jak alkohol nieustannie towarzyszący ich matce. Nade wszystko jednak Le Boucher pisze o maskach, jakie noszą wszyscy ludzie i koszmarach za nimi się kryjących.


Każdy ma taką maskę, ale tylko niewielu zdaje sobie z tego sprawę. Autor „Pacjenta” demaskuje bohaterów w trakcie swej opowieści – głównie przed nimi samymi. Każdy zdaje się być zaskoczony przebiegiem zdarzeń równie mocno, co czytelnik – nieuświadamiane zło, skłonności do autodestrukcji, fiksacje i lęki wychodzą na wierzch. „Pacjent” nie jest bowiem typową fabularną zagadką – jest raczej grą z czytelnikiem. Świadczy o tym sama struktura powieści – wydawać się może zbyt przewidywalna, a Le Boucher w naszym mniemaniu za szybko odkrywa karty. A może wcale tak nie jest? Końcówka zdaje się podważać wszystko to, co sobie poukładaliśmy w głowach. Tylko, że właśnie „zdaje się” – autor przyznał, że „jednoznaczne rozwiązanie zagadki” było ostatnią rzeczą, jaką chciałby kiedykolwiek dostarczyć swoim czytelnikom. Chwała mu za takie podejście.

„Pacjent” jest niezwykle „filmową” opowieścią. Timothe Le Boucher przyznał w wywiadzie, że prowadzi już rozmowy z jednym studiem filmowym. Ekranizacja w stylu kina Hitchcocka (do inspiracji którym autor przyznaje się zdecydowanie) nie byłaby jednak z góry skazana na komercyjny sukces – moim zdaniem, im dalej byłoby jej od tego, tym lepszym byłaby filmem.



Tytuł: Pacjent
Scenariusz: Timothe Le Boucher
Rysunki: Timothe Le Boucher
Tłumaczenie: Aleksander Donakowski
Tytuł oryginału: Le Patient
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Editions Glenat
Data wydania: listopad 2021
Liczba stron: 296
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 195 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788382301540

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz