czwartek, 21 października 2021

Czarny Młot / Liga Sprawiedliwości. Młot Sprawiedliwości

Nieoczekiwana zmiana miejsc


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Pewnego razu była sobie farma, na której mieszkali zaginieni bohaterowie. A później pojawił się pewien przybysz i wkrótce wszystko miało się zmienić”. Tak zaczyna się kolejny spin-off „Czarnego Młota”, ostatni komiks uniwersum jak na razie (no, przynajmniej do końca listopada, kiedy to otrzymamy przygody „Pułkownika Weirda. Zagubionego w kosmosie”).

Tak naprawdę pułkownik zagubiony jest przez cały czas – w czasie, przestrzeni i własnym umyśle. Być może dlatego ominęła go przykra niespodzianka, której nie uniknęli jego koledzy mieszkający na farmie „nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie”. Pewnego dnia u progu domostwa pojawił się dziwny facet w meloniku („Istota magiczna! Uwaga!”) i przeniósł ich do… Metropolis, ulegające właśnie inwazji Starro! Tak jest, chodzi dokładnie o tę wielką, monstrualną rozgwiazdę, walczącą ostatnio w kinach z Legionem Samobójców. Aby równowaga była zachowana, na farmę trafiają herosi uniwersum DC – Superman, Batman, Wonder Woman i Cyborg. Tak samo oszołomieni, dotknięci amnezją i przekonani, że spędzili tu już dziesięć lat.


Akcja „Czarnego Młota / Ligi Sprawiedliwości” dzieje się przed wydarzeniami „Tajnej genezy”, czyli pierwszego komiksu uniwersum. Dwie grupy zostają zamienione miejscami i muszą radzić sobie w nowej rzeczywistości. I znowu – to wydarzenia mające miejsce na cichej, podejrzanie odrealnionej farmie są o wiele ciekawsze niż te w Metropolis. Wydaje mi się, że komiks ten powstał tylko i wyłącznie na zasadzie ciekawostki – „zróbmy to, nie popchniemy akcji do przodu, nie rozbudujemy uniwersum, ale będzie okazja do fajnych nawiązań i pośmiejemy się trochę”.

I tak rzeczywiście jest. Jeśli chodzi o rozwój fabuły – stoimy w miejscu. Nie wiemy nic więcej ponad to, co zaoferował nam drugi tom „Ery zagłady”, czyli (podejrzenia stają się słuszne) faktyczny koniec „pierwszej fazy” uniwersum. Ale i tak jest całkiem fajnie i wesoło! Clark pracuje na farmie, tak jak Abraham Slam (zupełnie jakby żył w Smallville); Bruce krąży nocami dostawczakiem po miasteczku i zastanawia się jakiego tu superłotra można byłoby powstrzymać (jest z tym niemały problem, bo największymi łobuzami w Rockwood są kolesie, którzy dokuczają miejscowym krowom); Cyborg z wiadomych względów nie może pokazać się ludziom a Diana popada w coraz większy marazm i rezygnację. A w Metropolis? Mała Golden Gail podrywa skonfundowanego Aquamana, Marsjanin Barbalien podważa „marsjańskość” Marsjańskiego Łowcy a Madame Dragonfly i Zatanna zastanawiają się która z nich jest podróbą, a która oryginałem. Wesołe to wszystko, przyjemne w czytaniu, ale mimo wszystko raczej tylko poprawne i dość mało angażujące. 


Nie twierdzę jeszcze, że Jeff Lemire zaczął odcinać kupony. Być może jest tak, że komiks wskazuje pewne kierunki, w które rozwinie się uniwersum Czarnego Młota w przyszłości, ale ja chyba je przeoczyłem. Widać wyraźną zapowiedź rozwinięcia wątku i postaci Pułkownika Weirda, co być może zaowocuje już za kilka tygodni, ale tak właściwie poza pastiszowym wykorzystywaniem kolejnych klisz, nie znajdziemy w „Młocie Sprawiedliwości” zbyt wiele. Na szczęście wszystko podane jest z lekkością, uśmiechem, brakiem powagi i bez zadęcia.

Rysuje Michael Walsh, znany przede wszystkim z niesamowitego marvelowskiego „Visiona” Toma Kinga. Udało mu się zachować swój własny styl, ale nawiązać jednocześnie do Deana Ormstona – sztandarowego rysownika „Czarnego Młota”. Fajnie to wszystko wyszło, choć bez fajerwerków. Dokąd zmierza uniwersum Jeffa Lemire’a? Dam szansę kolejnym komiksom i się przekonam. „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie” jeszcze w tym roku!


Tytuł: Czarny Młot / Liga Sprawiedliwości. Młot Sprawiedliwości.
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Michael Walsh
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Black Hammer / Justice League: Hammer of Justice!
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania w Polsce: październik 2020
Data wydania oryginału: lipiec – listopad 2019
Liczba stron: 168
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 210x280
Wydanie: I
ISBN: 9788328198920

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz