czwartek, 2 września 2021

Punisher MAX. Tom 10

Kropka nad i


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Dotarliśmy w końcu do ostatniego, dziesiątego tomu „Punisher MAX” od Egmontu. Po pasjonującej, długiej opowieści ze scenariuszem Jasona Aarona i rysunkami Steve’a Dillona, którą poznaliśmy w tomach ósmym i dziewiątym, dostaniemy teraz mnóstwo króciutkich, nie powiązanych ze sobą fabularnie odcinków. Stawiamy kropkę nad i.

Tom dziesiąty to prawdziwe zatrzęsienie scenarzystów i rysowników. Najpierw sześć strzałów sygnowanych logiem „Punisher MAX”, wydanych między sierpniem 2009 a październikiem 2010 roku. Frank rozprawi się z bestiami kręcącymi filmy „snuff” na szczycie ekstremalnie strzeżonego wieżowca; dorwie płatną zabójczynię i jej pamiętniki; pojedzie na wakacje do Walii, gdzie skorumpowany oddział S.A.S. handluje narkotykami przywiezionymi z Afganistanu; rozjedzie swym wozem bojowym gang motocyklowy i zainspiruje dwóch kolesi w jednych z najlepszych odcinków całego zbioru. Pierwszym natchnionym będzie księgowy-everyman Joe, szukający po kłótni z żoną pocieszenia w salonie masażu „Happy Ending” a drugim obrzydliwy psychopata – każdemu z nich spotkanie z Pogromcą przyniesie dokładnie to, na co zasłużyli.


„Untold Tales of Punisher MAX” to pięć kolejnych odcinków z 2012 roku. Każdy inny, każdy ciekawy – choć w różnym stopniu. Fabuły stają się coraz bardziej pretekstowe, rysunki coraz bardziej eksperymentalne – co w żadnym wypadku nie jest minusem. Widzimy jak pewien hazardzista stacza się po równi pochyłej, u dołu której czeka na niego Frank Castle; wyrównujemy rachunki po latach; uciekamy z łap zdegenerowanych, stereotypowych rednecków; dajemy się wyprowadzić w pole chińskiemu gangsterowi, aby na koniec nauczyć pewnego chłopca, że są jednak ważniejsze rzeczy niż zemsta.

Na koniec dostaniemy jeszcze dwie nieco dłuższe rzeczy. Pierwszą z nich jest zaginiony, siedemdziesiąty piąty numer serii „Punisher: Frank Castle MAX” – to właśnie ona i poprzedzająca ją „seria siódma” stanowiły zdecydowaną większość materiału egmontowej serii. Druga opowieść to „Punisher MAX Annual” z 2007 roku. O ile materiał zawarty w roczniku „Punishera” jest jak najbardziej standardową i przeciętną historią (jak to zwyczajowo w „annualach” bywa) tak ten z odcinka kończącego sztandarową serię z Pogromcą jest dość oryginalny. Mamy tu bowiem pięć kilkustronicowych impresji, często pozbawionych zwykłej fabuły. Jest to podsumowanie całej drogi jaką przeszedł podstarzały Frank Castle w wydaniu Gartha Ennisa – od pierwszego odcinka, aż do koszmarnych wniosków o własnej naturze i demonie nią zawiadującym. Siedzimy tu już bezpośrednio w umyśle Pogromcy, przeżywamy wydarzenia w Central Parku i próbujemy zrozumieć to, czego doświadczamy.


Punisher jest głównym bohaterem mniej więcej połowy opowiadań. W tej drugiej, paradoksalnie złożonej z lepszych rzeczy, pojawia się na chwilę, często tylko na dwóch lub trzech stronach. Przemyka gdzieś na trzecim planie, jest inspiracją, obiektem fascynacji lub demonem, który po nas kiedyś przyjdzie. W niektórych historiach jest niepowstrzymanym żywiołem, nie dającym szans na ucieczkę, w innych tylko symbolem definiującym spojrzenie na świat lub dającym natchnienie. Trzeba jednak pamiętać, że to do niego będzie należało zawsze ostatnie słowo, to z jego pistoletu wyleci kula-puenta. 


Teksty napisali tacy twórcy jak Jonathan Maberry, Rob Williams, Valerie D’Orazio, David Lapham, Peter Milligan, Jason Starr, Scottie Young. Megan Abbott czy Nathan Edmondson. Niektórych z nich znamy z regularnej serii, inni są nowi. Nie są to zawsze równe teksty – ogólnie rzecz biorąc najlepsze umieszczono na początku tomu, ale żaden (może poza ostatnim) nie jest jakoś wyraźnie słabszy. Rysują Laurence Campbell, Dalibor Tajalic, Juan Jose Ryp, Roland Boschi, Connor Willumsen, Matteo Buffagni, Fernando Blanco i jeszcze kilku innych – najwięcej tu mroków Campbella, znanego z poprzednich tomów. A wyróżnić chciałbym Rypa i Willumsena – za nieco groteskowe, jakże inne od pozostałych i świetnie pasujące do treści ilustracje.

Skończył się „Punisher MAX”. Ale nie żegnamy się z naszym bohaterem – już niedługo przeczytamy jego przygody w interpretacji Gartha Ennisa (znowu!) i Steve’a Dillona (znowu!). Egmont wyda bowiem komiksy z piątej serii „Punishera” – w 2000 roku wyszło dwanaście odcinków w ramach inicjatywy „Marvel Knights”.



Tytuł: Punisher MAX. Tom 10
Scenariusz: Gregg Hurwitz, Scottie Young, Rob Williams, Duane Swierczynski, Megan Abbott, Mike Benson, Valerie D'Orazio, Nathan Edmondson, Charlie Huston, David Lapham, Jason Latour, Jonathan Maberry, Tom Piccirilli, Jason Starr
Rysunki: Goran Parlov, Dalibor Talajić, Laurence Campbell, Roland Boschi, Tomm Coker, Ken Lashley, Shawn Martinbrough, Juan Jose Ryp, Connor Willumsen
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: 
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics (MAX Comics)
Data wydania: maj 2021
Liczba stron: 404
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328160422

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz