Piliście coś chłopcy? A co innego można tu robić?
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Nieistniejące już „DC Vertigo” było kuźnią znakomitych projektów komiksowych. Pomysł na jeden z nich powstał w głowie Jasona Aarona, amerykańskiego scenarzysty komiksowego, który na początku dwudziestego pierwszego wieku starał się o pracę w wydawnictwie Detective Comics. Sześćdziesięcioodcinkowa historia, zatytułowana „Scalped”, jest jednym z jego najwcześniejszych i najlepszych komiksów – brutalny thriller, współczesny antywestern, wstrząsający dramat i analiza problemów rdzennej społeczności Ameryki. Dziś udamy się do Dakoty Południowej, do rezerwatu Prairie Rose.
Pierwowzorem „Skalpu” były przygody starego, zapomnianego bohatera DC, znanego jako „Scalphunter”. Pulpowe, niezbyt poważne, rozrywkowe perypetie Briana Savage’a – białego człowieka, wychowanego przez Indian. Brian przeżył nawet „Kryzys na nieskończonych ziemiach” i przestał istnieć dopiero, gdy powstało „Nowe DC” – Aaron postanowił wykorzystać podstawowe założenia „Scalphuntera” i wzorem innych twórców „DC Vertigo” zrobić coś na poważnie, dla wymagającego, dorosłego odbiorcy. Inspirował się też trochę biografią Leonarda Peltiera, indiańskiego działacza, członka Ruchu Indian Amerykańskich, który został skazany na dożywocie w wielce kontrowersyjnych okolicznościach. W 1975 roku, podczas strzelaniny w rezerwacie Pine Ridge, zabił rzekomo dwóch agentów FBI, w efekcie czego doszło do masowej interwencji policji i obławy na członków Ruchu. Jason Aaron w znakomity sposób opowiada o tych wydarzeniach w „Skalpie” – inny rezerwat, inne postacie, ale wiadomo o co chodzi.
Mamy pierwszą dekadę dwudziestego pierwszego wieku. Miejscem akcji jest fikcyjny rezerwat Indian w Dakocie Południowej o nazwie „Prairie Rose” – „Trzeci Świat w sercu Stanów Zjednoczonych”. Bezrobocie – 80%, najwyższy wskaźnik śmierci niemowląt w całym kraju, ponad 80% rodzin boryka się z problemem alkoholizmu pomimo prohibicji, ilość samobójstw czterokrotnie większa niż średnia krajowa. Większość domów bez prądu, bieżącej wody i telefonu, nie wspominając o telewizji, czy internecie. Praktycznie nie istnieje edukacja i opieka zdrowotna. W rezerwacie (w „rezie”) kwitnie za to przestępczość zorganizowana, produkcja i handel narkotykami, prostytucja, głód i przemoc. Jest też polityka – nowy Prezydent Rady Plemiennej Oglala, Lincoln Czerwony Kruk, buduje tu wielkie kasyno, na które pieniądze wyłożyła chińska rodzina mafijna – Hmongowie z Minneapolis. Inicjatywa Czerwonego Kruka spotyka się z gwałtownym protestem – ruchowi oporu wobec kasyna przewodzi Gina Zły Koń, którą w latach siedemdziesiątych łączyła z Krukiem nie tylko przynależność do Stowarzyszenia Złych Psów (zbrojnego ramienia Ruchu Indian Amerykańskich) ale i miłosne uczucie. Czerwony Kruk jest bezwzględnym człowiekiem, który stoi za całą zorganizowaną przestępczością w rezerwacie – Gina i jej koledzy aktywiści o tym wiedzą i dlatego protestują. Kruk ma jednak jasno sprecyzowane cele, z których nikomu się nie tłumaczy – to nie jest po prostu bezlitosny mafiozo, lecz człowiek z misją.
Sytuacja komplikuje się bardzo mocno, gdy do „rezu” powraca po latach syn Giny – Dashiell Zły Koń. Matka odesłała go z tego piekła na ziemi, gdy miał trzynaście lat, aby miał szansę na lepsze życie. Teraz, niemal trzydziestoletni, doświadczony przez wojnę w Iraku, mistrzowsko wyszkolony w walce wręcz, powraca do rezerwatu. Zwerbowany przez agenta FBI, niejakiego Baylisa E. Nitza, ma zebrać dowody przeciwko Czerwonemu Krukowi. W zamian FBI wyczyści jego bogatą kartotekę i pozwoli rozpocząć życie „na nowo”. Kruk, pod wrażeniem umiejętności Konia, zatrudnia go na stanowisku funkcjonariusza policji w rezerwacie – jego zadaniem jest pilnowanie porządku, ochrona Wodza i studzenie zapędów ruchu oporu, kierowanego przez jego matkę. Dashiell Zły Koń nie wie jednak, że motywacje agenta Nitza nie są tak kryształowe, jak mu ten próbował wmówić. Zwierzchnika naszego bohatera napędza pragnienie zemsty – pragnie on rozliczyć się Krukiem za wydarzenia roku 1975, kiedy to doszło do zabójstw, o których już wspominałem. Ktoś musi odpowiedzieć za rozlaną krew agentów – winowajca niby siedzi w więzieniu, ale Nitz wie, że to inny człowiek pociągał za sznurki. Dashiell Zły Koń wplątuje się w naprawdę niebezpieczną grę – a powrót do przeszłości i rozdrapywanie ledwo zagojonych ran na pewno nie pomaga.
Jason Aaron napisał czarny kryminał. Jak sam przyznaje było to dla niego odskocznią od komiksu superbohaterskiego, w którym zaczął się specjalizować w trakcie pracy nad „Skalpem”. Inspirował się spaghetti westernem, antywesternem (ze szczególnym wskazaniem na Sama Peckinpaha), literaturą Cormaca McCarthy’ego, serialami „Breaking Bad”, „Rodzina Soprano”, „Deadwood”, „Prawo ulicy” a nawet muzyką Boba Dylana, Johnny’ego Casha czy Rolling Stones. „Czarny kryminał” to, według Aarona, opowieść o antybohaterze, który z góry skazany jest na degrengoladę i upadek – tylko kwestią czasu jest to, jak szybko do tego dojdzie. Odbiorca „noir” godzi się z tym faktem. Ba, więcej – jest to najważniejszą cechą tego rodzaju narracji, to ona przyciąga najbardziej. „Skalp” nie tylko nie ma głównych bohaterów (najważniejszy z początku jest Dashiell, ale z biegiem czasu ustępuje pola innym), ale przede wszystkim nie ma pozytywnych bohaterów. Każdy ma coś na sumieniu, każdy uporczywie powstrzymuje kolejne trupy przed wypadnięciem z szafy, każdego cechuje zaawansowany relatywizm moralny.
A galeria postaci jest wprost imponująca. Dashiell Zły Koń, Indianin rozżalony „wygnaniem” z „rezu”, trzymający urazę do matki i pragnący (trochę paradoksalnie) uciec stąd ponownie, już na zawsze. Jego matka, Gina Zły Koń, indiańska aktywistka, która przez całe życie pcha syzyfowy głaz i ani myśli przestać. Agent Nitz, jednoznacznie negatywna postać, próbująca za wszelką cenę zemścić się na Czerwonym Kruku za wydarzenia sprzed trzydziestu lat. Arthur „Catcher” Pendergrass, szalony szaman rozmawiający z „istotami gromu”, z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej przerażający. Caroll Ellroy, nieszczęśliwa córka Czerwonego Kruka, szukająca ucieczki od rzeczywistości w alkoholu, seksie i narkotykach. Brutalny i niebezpieczny Diesel, „biały Indianin”, socjopata, który jest zbyt czerwony dla białych i zbyt biały dla czerwonych. Najważniejszą jednak postacią, obok Dashiella Złego Konia, staje się z czasem John R. Bustill, czyli wspominany Lincoln Czerwony Kruk.
Kruk jest największym przestępcą w trzech hrabstwach, trudni się handlem bronią, narkotykami, prostytucją i otwiera szemrane kasyno. Podejrzewany jest też (słusznie) o kontakty z mafią i defraudację plemiennych pieniędzy. Nie jest to jednak zdecydowanie negatywna postać – autor komiksu często powtarzał, że pierwowzorem Kruka był Al Swearengen, jeden z kluczowych bohaterów serialu „Deadwood”. Kruk jest bezwzględny, dobrze wie czego chce i jest w stanie poświęcić wszystko dla wyższego celu. „Na tym świecie są dwa rodzaje ludzi. Ci prostoduszni, którzy wierzą, że każde życie jest cenne – czy to życie nienarodzonego płodu, czy seryjnego mordercy. Są też ludzie, tacy jak ja. Ci, którzy akceptują surowy fakt, że czasami ludzie muszą umierać dla większego dobra. Taki jest świat, jaki widzę wokół. To jedyny sposób istnienia, jaki kiedykolwiek znałem”. Czerwony Kruk chce przywrócić świetność swemu plemieniu, chce zemsty na białym człowieku. Od czasów Krzysztofa Kolumba biali ludzie brali co chcieli i bez opamiętania pustoszyli kraj Indian. Kasyno w Prairie Rose ma być sposobem na „indiańskie reparacje” – każdy dolar zostawiony w nim przez białego, będzie małym kawałeczkiem zemsty. „Konserwatyści” z Giną Zły Koń na czele boją się kasyna, jego wpływu na indiańską kulturę i chcą jego zamknięcia. „Postępowcy” dowodzeni przez Kruka widzą w nim szansę.
Aaron wyraźnie idzie naprzeciw archetypowi „uciśnionego czerwonoskórego” – mieszkańcy rezerwatu są nie lepsi od białych. Prawdą jest to, że sto dwadzieścia lat temu założono „rez”, aby zamknąć w nim czerwonoskórych. Nastąpiła przymusowa reedukacja („Musimy zabić w tobie Indianina, aby ocalić człowieka!”), bezwzględna asymilacja, nauka „zachodniego stylu życia”, pozostawienie indiańskiej duszy „na śmierć”. Mieszkańcy rezerwatu jednak nie przenoszą się nigdzie indziej, trwają w tym piekle na złość białym, jakby udowadniając wszystkim, że są twardzi i nieśmiertelni. Sam rezerwat jednak nie rozwija się w żaden sposób, zamknięci w nim Indianie są w większości przypadków zwyczajnie złymi, rozgoryczonymi i wściekłymi ludźmi. Rewolucyjny zryw lat siedemdziesiątych nie przyniósł nic poza biedą, przemocą i traumą przechodzącą na kolejne pokolenia. Cały rez krzyczy do Złego Konia – „Witaj w świecie rozczarowanych! Witaj w domu!”. Prairie Rose wydaje się być dosłownie czarną dziurą – z przyciąganiem tak mocnym, że najzwyczajniej w świecie nie do pokonania.
Czy z rezerwatu można się w ogóle wydostać? Tak na stałe, na zawsze? Wielu próbuje, ale grawitacja jest zbyt silna. Kusi łatwy zarobek, kusi zbrodnia, kusi alkohol i narkotyki. Najgorzej mają jak zwykle dzieci, dziedziczące wszystko po rodzicach. Większość z nich to dzieci niechciane, przypadkowe, od małego skazane na cierpienie. „Niektórzy rodzą się szczęśliwi. A inni rodzą się z sufitem tuż nad głową i nie mogą go przebić. Już na starcie są wy…ani przez los”. Ojcowie to najczęściej to pijaki i lenie, którzy podnoszą ręce po to, aby bić żonę i dzieci. Umierają zazwyczaj zadławieni własnymi wymiocinami. Matki to pijaczki i worki treningowe, biorące odwet na dzieciach. Umierają najczęściej samotnie, przeklęte i zapomniane. Każdy przebłysk dobroci pojawiający się w sercach młodych ludzi gaśnie szybko – rzeczywistość szybko sprowadza ich na ziemię. I tylko wóda pozwala zapomnieć o realiach otaczającego świata.
Wizja „rezu” w wydaniu Jasona Aarona jest ekstremalna. Chyba nawet za bardzo. „Skalp” spotykał się z krytyką – nie ma tak koszmarnych rezerwatów, nie wszyscy ludzie są źli, nie wszędzie jest ciemność. Posępne wrażenie pogłębia również sam rysunek. Autorem ilustracji do „Skalpu” jest serbski grafik, żyjący w Barcelonie – Rajko Milošević tworzący pod pseudonimem „R.M. Guéra”. Widać tu nieco inspirację rysunkami Eduardo Risso do „100 naboi”, jednak jest to sztuka o wiele bardziej mroczna, dosadna i brutalna. Guéra pasuje do „Skalpu” idealnie, świetnie „czuje” przekaz Aarona i zna jego ideę. „Skalp” nie jest serią przeznaczoną dla każdego (a już na pewno nie dla osób niepełnoletnich), jednak w swoim gatunku i wśród komiksów swojej grupy docelowej jest absolutnie znakomity. Czarny kryminał w czerwonych barwach.
Tytuł: Skalp
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: R. M. Guéra, Davide Furno, Jason Latour, John Paul Leon, Francesco Francavilla,
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Tytuł oryginału: Scalped (1-60)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Detective Comics. Vertigo
Data wydania w Polsce: luty 2016 – sierpień 2017
Data wydania oryginału: marzec 2007 – październik 2012
Liczba stron: 264, 312, 256, 360, 252
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180x275
Wydanie: I
ISBN: 9788328116245, 9788328116542, 9788328118195, 9788328119260, 9788328127067
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz