Różowa inwazja
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Non Stop Comics kontynuuje „Mercy” – komiks autorstwa Mirki Andolfo, w którym horror miesza się z westernem i awanturniczą przygodą. No, przynajmniej tak określany jest w wielu recenzjach. Tymczasem wszystkich tych elementów jest tu jak na lekarstwo – a w ostatecznym rozrachunku to nawet dobrze. Wracamy do Stanów Zjednoczonych dziewiętnastego wieku w okolice Seattle.
Woodsburgh, małe miasteczko na Dzikim Zachodzie, ma swoją miejską legendę. Ponoć grasuje w nim „Diabeł”, który rozrywa na strzępy przypadkowych mieszkańców – wszystko wskazuje na to, że za pojawienie się potwora odpowiedzialny jest ród Swansonów. Lord Swanson przeprowadzał przed kilku laty jakieś dziwne eksperymenty w pobliskiej kopalni, gdzie doszło do tragedii. Straszliwe wydarzenia przeżyła jego żona Gloria, którą mieszkańcy cały czas obgadują za plecami. Tymczasem do Woodsburgh przybywa tajemnicza, przepiękna Lady Nolwenn Hellaine wraz ze swym lokajem, panem Goodwillem. Miasteczko zapomina na chwilę o swoich zgryzotach i w końcu coś się dzieje – panna Hellaine przykuwa wzrok, rozpala zmysły i hipnotyzuje. Ale również budzi pewien nieokreślony niepokój.
Czytelnik wie więcej niż mieszkańcy Woodsburgh. Drugi tom „Mercy”, złożony podobnie jak poprzedni z dwóch pojedynczych zeszytów, kontynuuje historię dokładnie od tego momentu, na którym zakończyliśmy pierwszy. Pojawiają się „łowcy” na usługach pani Swanson, mała Rory zachwycona jest swoją przywróconą z niebytu „matką” a sama panna Hellaine zaczyna zdradzać swoją prawdziwą naturę. Mirka Andolfo przyspiesza w końcu samą fabułę, choć ewidentnie widać, że przestała ją rozbudowywać. Po długim rozbiegu w tomie pierwszym, teraz odbiliśmy się do długiego skoku. Nadal za dużo nie wiemy o prawdziwym pochodzeniu zagrożenia, jakie zawisło nad Woodsburgh – ale wszystkie luźne wątki zostały w końcu zawiązane. Przerażające wydarzenia w kopalni, historia Swansonów, powód pojawienia się przybyszów – wszystko to zaczyna się spinać. I choć nie widzimy jeszcze całego obrazu, nie możemy zarzucić autorce niechlujności a fabule niespójności.
Dla kogo przeznaczona jest seria „Mercy”? Dla tych konsumentów popkultury, którym nie przeszkadza mieszanie nie przystających do siebie elementów składowych. Andolfo rysuje mangę – bez dwóch zdań. I robi to bezdyskusyjnie znakomicie. Kreska jest dopracowana, po japońsku ekspresyjna, postacie żywcem wyjęte z „Czarodziejki z księżyca” i – co najważniejsze – trochę nacechowane „Zachodem”, europejskością. Całość – nieco infantylna, różowa, landrynkowa i posypana brokatem. I w tej całej cukierkowatości pojawiają się obrzydliwe monstra, takie które również możemy znaleźć w komiksowej sztuce prosto z Japonii. Gore jest bardzo dosadne, takie „prosto w twarz”, skrajnie krwawe i brutalne. Akcja osadzona na Dzikim Zachodzie, ale zamknięta w małym miasteczku, które z powodzeniem mogłoby leżeć gdzieś pod Londynem. Horroru za bardzo nie ma, choć miał być – monstra przebijające się do naszej rzeczywistości są tak samo różowe jak ona sama.
Dziecku tego komiksu bym nie dał, dorosłemu również. Więc może powinni go czytać pełnoletni odbiorcy z nieźle zachowanym „wewnętrznym dzieckiem”, poszukiwacze niczym nie skrępowanej rozrywki (ale takiej skrojonej właśnie pod nich) bez śladu aspiracji do czegokolwiek bardziej wymagającego. Osobiście trudno mi wystawić „Mercy” wysoką ocenę, ale być może przez moje własne, recenzenckie gusta i oczekiwania.
Tytuł: Mercy. Tom 2. Łowcy. Kwiaty i krew
Scenariusz: Mirka Andolfo
Rysunki: Mirka Andolfo
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Mercy. Volume 3 & 4
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 56
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788382300475
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz