Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
„Szninkiel” i „Thorgal” – te dwa bardzo dobrze nam znane tytuły przychodzą na myśl jako pierwsze, gdy mówimy o wspólnych dziełach Jeana Van Hamme’a i Grzegorza Rosińskiego. Ale jest jeszcze jeden komiks, może nie tak dobry i istotny jak te wymienione, niemniej jednak także godny uwagi. Zapraszamy na „Western”.
Gdy panowie stworzyli już dwudziesty piąty odcinek „Thorgala”, znany u nas pod tytułem „Błękitna zaraza”, zaczęło się nowe stulecie - a oni sami postanowili oderwać się na chwilę od serii. Van Hamme wspominał zawsze, że od dzieciństwa marzył o napisaniu komiksowego westernu, takiego standardowego i wręcz podręcznikowego – ze wszystkimi cechami gatunku. Jakiż tytuł byłby lepszy niż po prostu „Western”? Ta krótka, sześćdziesięciostronicowa historia składa się z elementów, które były już używane w dziesiątkach podobnych konstrukcji na przestrzeni minionego stulecia.
Bohaterem komiksu jest ścigany przez prawo Nate Chisum, używający dla zmyłki panieńskiego nazwiska swojej matki. Egzystencja Nate’a to ciągła ucieczka i walka o życie – w wieku czternastu lat zastrzelił w samoobronie pewną ważną personę, stracił rękę i rozpoczął tułaczkę po Ameryce w poszukiwaniu jakiegoś bezpiecznego miejsca. Wszystko wskazuje na to, że po jedenastu latach los się do niego uśmiechnął – w miasteczku Wichita jest pewien bank, który bardzo potrzebuje silnego i bezwzględnego obrońcy. Traf chciał, że już podczas pierwszego zadania o Nate’a upomina się przeszłość – spotyka on pewną osobę, która ma więcej wspólnego z dramatycznym wydarzeniami sprzed dekady, niż nasz bohater mógłby przypuszczać.
Jean Van Hamme zrobił to o czym marzył – i tak naprawdę nie wniósł nic nowego do gatunku. Wziął natomiast wszystko to, co ten miał do zaoferowania i przerobił jeszcze raz, po swojemu. Mamy strzelaniny, napad na bank, skorumpowanego szeryfa, zdradzieckiego magnata, ogromne rancho pełne pasącego się bydła, gonitwę po prerii i wątek romansowy. Ale o takie właśnie poruszanie się utartymi ścieżkami chodziło scenarzyście – to miał być komiks napisany dla niego samego, zbudowany z własnych wyobrażeń o Dzikim Zachodzie, zwizualizowanych przez Grzegorza Rosińskiego. Tylko, że tak naprawdę wyobrażenia te, przelane na papier, przyjęły kształt nie westernu w klasycznym wydaniu, lecz czegoś trochę odmiennego. Czegoś, w co zaczął się ów klasyczny western przekształcać mniej więcej w połowie lat sześćdziesiątych.
Otóż Van Hamme i Rosiński stworzyli antywestern w pełnym tego słowa znaczeniu. W komiksie nie znajdziemy żadnych uczciwych i kryształowych postaci – tacy nie przeżyliby na Dzikim Zachodzie ani chwili. Tu każdy ma coś za uszami, a szczególnie główny bohater – to cwaniak i szachraj, który stał się tym, kim jest poprzez okoliczności. Musi kombinować i podejmować moralnie naganne decyzje - by przeżyć. W „Westernie” nie ma miejsca na komiksową (paradoksalnie) umowność fabuł z Johnem Wayne’em w roli głównej i na wyraźne podziały na „tych złych” i „tych dobrych”. Nate nosi nazwisko Chisum, zupełnie tak samo jak tytułowy bohater pewnego filmu z 1970 roku, w którym to wspomniany właśnie John Wayne bronił swego rancza przed bandytami. Film ten powstał w czasie, kiedy to klasyczny, czarno–biały western zaczął już wyraźnie oddawać pola szarościom - najpierw Sergia Leone, potem Sama Peckinpaha. Komiks Van Hamme’a i Rosińskiego wygląda jak modelowa realizacja definicji antywesternu z wszystkimi jego właściwościami i schematami.
Rysunki autora „Thorgala” to klasa sama w sobie. Malarskie szkice, odważne pociągnięcia węglem, użycie akwareli i farb olejnych – wszystko to zastosowane zostało z wyczuciem i jasno określonym efektem końcowym. Całość jest szara, brudna, brązowa – jakby wyciągnięta z jakiegoś starego składu dagerotypów i zniszczonych zdjęć sprzed wielu dekad. Rosiński nazwał swoje dzieło „komiksem niedoskonałym”, który miał pokazywać Dziki Zachód trochę inaczej niż chociażby ten znany z „Rio Bravo” – ma być parszywy, śmierdzący, podły i plugawy. Czytając „Western” już od samego początku tracimy nadzieję na happy end. Przyczyniają się temu w równej mierze scenariusz i rysunek, które, jak zwykle w przypadku Van Hamme’a i Rosińskiego, pozostają w idealnej symbiozie.
W ogólnym rozrachunku „Western” okazuje się być komiksem dla koneserów i kolekcjonerów. Nie zapisuje się on bowiem w historii medium w żaden szczególny sposób, nie jest też w żadnym wypadku milowym kamieniem, ani nawet najzwyczajniej w świecie bardzo dobrym komiksem. Jest po prostu całkiem niezły – czasem wystarczy tylko tyle.
Tytuł: Western
Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Tłumaczenie: Ksenia Chamerska
Tytuł oryginału: Western
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Le Lombard
Data wydania: luty 2020
Liczba stron: 80
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 234 x 312
Wydanie: I
ISBN: 9788328142787
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz