Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.
W wrześniu 1985 roku pijany Bruce Willis wykręcił numer do swojego mieszkania i usłyszał po drugiej stronie własny głos. Ok, nie był to Bruce Willis, lecz Jay Novins, bohater pierwszego odcinka nowej edycji „Strefy mroku”, grany przez przyszłego gwiazdora Hollywood. Tak właśnie zaczęła się druga seria jednego z najbardziej charakterystycznych seriali w historii telewizji. Był to jeden z telewizyjnych symboli dzieciństwa mojego pokolenia. W każdym odcinku działy się rzeczy wymykające się zdrowemu rozsądkowi i wskazujące na to, że nasz racjonalny ogląd świata jest zbyt ograniczony i niepełny. Działy się rzeczy DZIWNE. Co to ma wspólnego ze zbiorem opowiadań Roberta Aickmana, wydanym niedawno przez Wydawnictwo IX?
Bardzo dużo. I nie chodzi tu tylko o opowiadanie „Jaka zimna rączka”, w którym główny bohater zostaje opętany przez nawiedzony telefon i stopniowo osuwa się w szaleństwo. We wszystkich ośmiu tekstach Aickmana zawartych w zbiorze dzieją się rzeczy DZIWNE, idealnie pasujące do estetyki i założeń wspomnianego wyżej serialu. Co ciekawe, część z nich powstała w czasach emisji jego pierwszej serii, a sam autor nazwał swoją twórczość bardzo adekwatnie – „strange stories”. Macie ochotę na literacką „Strefę mroku” napisaną w bardzo klasycznym stylu, nawiązującym do najlepszych przedstawicieli gatunku z przełomu wieków? Lubicie grozę Raya Bradbury’ego? „Ukryty pokój. Opowieści osobliwe i makabryczne” jest świetnym wyborem.
Opowiadania z tego zbioru pochodzą z różnych okresów życia autora i najróżniejszych kolekcji. Pierwsze z nich, „Pociągi”, jest dużo starsze od kolejnych – ta napisana w połowie dwudziestego wieku historia opowiada o dwóch siostrach, które wybrały się na pieszą wycieczkę po wrzosowiskach. Zziębnięte i przemoczone do suchej nitki trafiają do DZIWNEGO domu położonego w miejscu przyprawiającym o ciarki okolicznych mieszkańców. Dalej mamy wspomniane już opowiadanie „Jaka zimna rączka”; perypetie faceta, który postanowił przedłużyć sobie wakacje na pewnej greckiej wyspie („Morze ciemne jak wino”) oraz moje dwa ulubione teksty – niesamowite „Dzwony”, w których towarzyszymy młodej parze podczas miesiąca miodowego w osobliwej, nadmorskiej miejscowości i tytułowy „Ukryty pokój”, czyli niepokojące wspomnienia pewnej kobiety.
Ostatnie trzy teksty pochodzą ze zbioru „Cold Hand in Mine”, wydanego w połowie lat siedemdziesiątych. Kojarzące się z grozą Raya Bradbury’ego „Miecze” kierują nas do przerażającego lunaparku, gdzie będziemy świadkami niesamowitego pokazu; nieco kafkowskie „Hospicjum” opowiada o pewnym pechowym podróżniku i jego uporczywych staraniach wydostania się z groteskowego pensjonatu, a w ostatniej historii, zatytułowanej „Ten sam pies”, poznajemy mężczyznę z brzemieniem niewyjaśnionej, makabrycznej zagadki z dzieciństwa.
Bohaterów Aickmana spotykamy zazwyczaj w momencie, gdy opuszczają swój poukładany, skatalogowany, zdefiniowany przez racjonalną nowoczesność świat i wkraczają na bezdroża, wrzosowiska, dzikie ścieżki i ostępy (również metaforyczne). Tam już czeka niesamowite. Przybysze trafiają do miejsc jakby specjalnie przygotowanych na ich nadejście, zmaterializowanych nagle w celu odegrania swojej roli. Ukształtowani przez zdroworozsądkowy pragmatyzm odkrywają, że świat wcale nie jest taki, jakim się wydaje. Racjonalna interpretacja rzeczywistości nie mówi o niej całej prawdy, dostarcza wiedzy wybiórczej. Okazuje się bowiem, że istnieją rzeczy ukryte, schowane w strefie mroku – są tuż obok, przenikają naszą „jasną” rzeczywistość i są z nią mocno splecione. A my, jak „ci głupi Grecy”, którzy w starożytności rozpoczęli kult rozumu, poruszamy się ciągle po tych bezpiecznych, dorzecznych splotach. U Aickmana, gdy już zejdziemy z tej „właściwej” ścieżki, pojawia się DZIWNOŚĆ, groteska, odkształcenie rzeczywistości, ale – ku naszemu zaskoczeniu – nie powoduje to jakiegoś wielkiego szoku poznawczego u bohaterów. To tylko potwierdza prawdziwość mrocznej strefy.
Robert Aickman jest bezlitosny dla swoich protagonistów. Stawia ich ciągle przed niewytłumaczalnym, narastającym zagrożeniem – takim spychającym na krawędź przepaści. Autor dokręca swoim papierowym ofiarom śrubę powoli, ale nieodwołalnie i stresuje tak mocno, że ich poukładane światy wewnętrzne zaczynają się sypać. Niepokój budzą DZIWNE, odrealnione lokacje, jawna nieszczerość ich rezydentów, nieumiejętnie skrywane sekrety. Powstaje paranoja i wrażenie całkowitego absurdu sytuacji lub wręcz koszmarnego snu. Gdy opowiadanie się kończy, nadal pozostajemy skonfundowani i cały czas czujemy lęk – Aickman nigdy nie daje odpowiedzi ostatecznych. Czytelnik musi zatem sam je podać, wyjaśnić przeczytaną historię i ją zinterpretować samodzielnie, co stawia go niejako w położeniu bohaterów tychże opowiadań. A oni są często niewiarygodni, relacjonują wydarzenia przefiltrowane przez własną percepcję – dzieje się to nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z narracją trzecioosobową.
Czasami autor każe też swoim bohaterom wrócić do niewyjaśnionych zagadek z przeszłości. Zmusza ich do ponownego przeżycia traumy, do rozliczenia się z przeżytych koszmarnych chwil. Zmusza do tego również czytelnika – twórczość Aickmana należy do tej szczególnej odmiany, która wymaga powtórnych czytań. Zgodnie z tym co powiedział kiedyś Władimir Nabokov, drugie czytanie nie wymaga już pracy nad fabułą i układania jej elementów – ciągle nowych i nowych. Mając je wszystkie, możemy spojrzeć na rzecz jako całość, na pełne, statyczne dzieło sztuki odkrywające przed nami swoje dodatkowe znaczenia. Czytając pierwszy raz, zaczynamy od szczegółów i docieramy do ogółu. Czytając drugi raz, wychodzimy od ogółu i znajdujemy szczegóły – ale już nowe, inne niż na początku. Tak właśnie jest z „Ukrytym pokojem” i snutymi tam „opowieściami osobliwymi i makabrycznymi”.
Tytuł: Ukryty pokój. Opowieści osobliwe i makabryczne.
Autor: Robert Aickman
Tłumaczenie: Tomasz Chyrzyński
Wydawca: Wydawnictwo IX
Data wydania: kwiecień 2019
Liczba stron: 350
ISBN: 9788395328527
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz