Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Dziś wybieramy się do Hiszpanii. Pierwszy tom komiksu „Jazz Maynard”, opatrzony podtytułem „Trylogia Barcelońska”, jest historią pewnego młodego, bardzo utalentowanego muzyka, który szybko zdradza nam swoje inne, niesamowite talenty. Thriller, kryminał, akcja, „heist movie”, sztuki walki, a wszystko to w charakterystycznym stylu japońskiej mangi. Zdecydowanie dla dorosłych.
Mamy trzech kumpli, którzy wychowywali się w jednej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic Barcelony – El Raval. Doskonali złodzieje, mistrzowie sztuki przetrwania, przestępcy – ale honorowi. Jeden z nich, tytułowy Jazz Maynard, skorzystał z jednej z niewielu okazji, jakie dało mu życie i wyrwał się do Nowego Jorku, gdzie miał nadzieję wyjść na prostą. Niestety grawitacja El Raval okazała się zbyt silna – po uratowaniu swojej, przybyłej do Ameryki jego tropem, siostry z koszmarnego nowojorskiego burdelu, musi salwować się ucieczką. W Barcelonie czeka już na niego cała uporczywie wypierana przeszłość.
Czeka wspomnienie starej, niespełnionej miłości, która niestety jest już w innych ramionach. Czekają dziadkowie z niezaleczonymi ranami w sercu, do których nie odzywał się dziesięć lat. Są kumple – jeden nadal wierny i oddany, a drugi już na pozycji króla przestępczego światka El Raval. Jest to człowiek brutalny, bezwzględny i krwawo egzekwujący wszystkie niespłacone długi. Jazz musi taki dług spłacić, a jego niesamowity złodziejski talent będzie tutaj kluczowy. I tak wplątuje się w o wiele większą aferę, niż sobie wyobrażał – gangsterzy z El Raval nie są wcale największą zarazą, jaka toczy Barcelonę. Zło panoszy się tam, gdzie najbardziej lubi – na szczytach władzy.
Raúl Anisa Arsís, scenarzysta znany jako Raule oraz Roger Ibáñez, rysownik o pseudonimie Roger, od razu wiedzieli jaki komiks chcą stworzyć. Gdy trafili do Francji, pod egidę słynnego wydawnictwa Dargaud, nie posiadali się ze szczęścia. „Jazz Maynard”, który trochę zwodzi nieświadomego czytelnika swoją stonowaną i liryczną okładką, eksploduje akcją już od pierwszych stron. Jest to sprawnie opowiedziana historia kryminalna, złożona z elementów, które „już gdzieś, kiedyś widzieliśmy”. Nie chcę jednak oskarżać Raule o wtórność – musiałbym przyczepić się wówczas do dziewięćdziesięciu procent innych tworów popkultury, które powstały w ostatnich latach. Chodzi tu przecież głównie o sprawne rekonfigurowanie sprawdzonych już schematów gatunkowych – tak, aby wydostać z nich, może nie całkiem nową, ale ciekawą jakość.
Raule i Roger sprostali temu zadaniu – głównie poprzez dokonania rysownika. Roger znakomicie kadruje Barcelonę. Uliczki, krajobrazy, samochody, architektura, wnętrza – to wszystko jest narysowane w nienagannym, bardzo realistycznym stylu. Na to wszystko, jakby celowo pod prąd, nakładają się rysunki postaci – silnie nacechowane stylistyką japońskich mang z rodzaju „Berserka”, „Lupin III” i przede wszystkim „Cowboy Bebop”, na którego wskazuje sam Raule w przedmowie. Mamy charakterystyczne sylwetki, mimikę i rysy twarzy, sceny walk z chlapiącą wszędzie krwią i śmigającymi mieczami. Dodajmy jeszcze do tego sektę ascetów-wojowników o nazwie „Synowie Kaina”, którzy wyglądają jak „przypakowani, kuzyni Yula Brynnera” i mamy film anime z Hiszpanii.
Na pierwszym planie mamy jednak głównego bohatera – herosa nie do zdarcia. Jest chudy, żylasty, nieziemsko umięśniony, supersprawny, szybki, nieuchwytny, a do tego jest również bezkonkurencyjnym włamywaczem, genialnym muzykiem i wyborowym strzelcem. Tak naprawdę to większość postaci w tym komiksie taka jest. Są bowiem dokładnie takie, jakie miały być według założeń twórców – komiksowe do bólu, w takim właśnie ekstremalnie japońskim ujęciu.
Ale pędząca z zawrotną prędkością akcja, tasowanie klisz i wschodnia estetyka komiksowa to nie wszystko. Raule zajął się też problematyką relatywizacji zła. Jazz to przecież typowy antybohater – złodziej i przestępca. Jego kumpel, zleceniodawca pewnej misji niemożliwej, to bandzior, wymykający się ciągle policji i jawnie kpiący z prawa. Dlaczego zatem im kibicujemy? Bo największe, wprost niewyobrażalne zło tkwi w instytucji rządzącej Barceloną. Stolica Katalonii nie jest wielką, szczęśliwą metropolią, a El Raval to miejsce najgorsze. Burmistrz nie walczy z przestępczością i krzywdą najsłabszych – dba tylko o wyniki sondaży i utrzymanie się na stołku. Wszędzie łapówki, brudne pieniądze, tuszowanie nadużyć, mafijne układy oraz narkotyki, seksualne niewolnictwo, handel dziećmi i pedofilia. Tak, dla autorów komiksu nie ma tematów tabu.
„Jazz Maynard” ma zatem wyraźny antyestablishmentowy wydźwięk. Bo kto tu jest prawdziwie zły – bezkarna, skorumpowana do cna, ekipa rządząca czy król półświatka El Raval, który swoimi pieniędzmi (także okupionymi czyjąś krzywdą i krwią, nie zapominajmy o tym) wspomaga tę, zapomnianą przez całe miasto, dzielnicę. Poznajemy również pewnego, czystego jak łza, komisarza policji, który, niczym James Gordon z komiksów o Batmanie, jest bardzo wierny swoim ideałom i nie boi się wyjść naprzeciw swoim mocodawcom. Mamy też wzmianki o anarchistycznej organizacji „Czerwony Blok”, która usilnie walczy legalnymi sposobami z obecną władzą Barcelony.
„Trylogia Barcelońska” to połowa z sześciu, opublikowanych za granicą, odcinków „Jazza Maynarda”. Zakończenie zapowiada wyraźnie kolejne części, które, miejmy nadzieję, ukażą się w przyszłości na naszym rynku.
Tytuł: Jazz Maynard
Scenariusz: Raule
Rysunki: Roger
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: Jazz Maynard
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: marzec 2019
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 221 x 279
Wydanie: I
ISBN: 9788381107785
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz