piątek, 5 maja 2017

Gniazdo światów

Uprzedzam, że poniższy tekst jest jednym wielkim spojlerem i przeznaczony jest dla osób, które przeczytały już „Gniazdo światów”.


Tabu i fatum

Gavein (Dawid) i jego żona Ra Mahleine (Magda) przybywają do krainy zwanej Davabel, jako obowiązkowi imigranci. W powieściowym świecie Huberatha istnieją cztery takie krainy - mieszkańcy świata zobowiązani są (bez autorskiego tłumaczenia tego, co ich tak naprawdę do tego zmusza i jakie byłyby konsekwencje złamania tego nakazu) do cyklicznych zmian krain swojego pobytu. Życiem ludzi zamieszkujących świat rządzą też inne - może nie tyle absurdalne, co podejrzanie ochoczo przestrzegane – narzucone z góry reguły: każdy posiada Imię Ważne, określające sposób w jaki umrze, wszyscy trzymają się zasad zawierania małżeństw kastowych i życia w posegregowanym rasowo społeczeństwie. Zaraz po przybyciu Gaveina do Davabel, rozpoczyna się festiwal śmierci – ludzie, którzy mieli w jakikolwiek sposób do czynienia z głównym bohaterem, umierają. Szerzy się plotka o nadnaturalnych mocach Gaveina, na życie „Dawida Śmierci” czyhają już nie tylko zwykli mieszkańcy przerażeni tym, że sami mogą umrzeć, ale i aparat państwowy. Śmierć krążąca nad głową Gaveina zaczyna dobierać się do jego ukochanej – Ra Mahleine zapada na śmiertelną chorobę.

Tymczasem jeden z kolegów Gaveina zaczyna czytać książkę pod tytułem Gniazdo światów. Książka ta zawiera wyjaśnienie tajemnicy świata, w którym żyje Gavein – bohaterowie Gniazda światów też muszą podróżować między krainami (tylko że częściej i między ich większą ilością), też mają Imiona Ważne (tylko bardziej szczegółowe), też czytają Gniazdo światów (ilość egzemplarzy książki rośnie wraz z kolejnym „zagnieżdżeniem świata”). I ta iteracja idzie w dół o kilka poziomów, szkatułkowe światy są po prostu fabułami książek, które czyta ktoś z wyższego poziomu. 

Huberath wyraźnie sugeruje, że Ty czytelniku kreujesz losy bohaterów jego powieści, bo żyjesz w świecie wyżej usytuowanym ontologicznie. Gdy zamykasz książkę, świat w niej schowany zamiera i rusza dopiero wtedy, gdy zaczynasz czytać ponownie. A według notatek znajomego Gaveina, które ten czyta jednocześnie z książką – można te wszystkie zależności ubrać we wzory matematyczne, które dowodzą, że i ponad Tobą, i Twoim światem Czytelniku, istnieje byt wyższy, byt absolutny, byt jedyny, istniejący poza światem, nie posiadający Imienia Ważnego (czyli nieśmiertelny), trzymający w ręku jedyny egzemplarz Gniazda światów. Bóg?

Tak, zapewne o Boga Huberathowi chodzi, jednak nie traktowałbym tej powieści jako próby udowodnienia nam czegokolwiek. Nie można przecież niczego udowadniać w oparciu o fikcję powieściową, Huberath buduje tu po prostu konstrukcję fabularną, która przy założeniu prawdziwości jej elementów, mogłaby dowodzić istnienia absolutu. Ale takiego założenia nie ma. Tu raczej chodzi o taką strukturę powieściową, która ilustrowałaby odwieczne zmagania ludzkiego pierwiastka racjonalnego (opartym na logice, empiryzmie i w bezwzględnym zaufaniu nauce) z pierwiastkiem irracjonalnym (wierze w fatum, religii i wypatrywaniu twarzy w chmurach), przy czym, prowokacyjnie, Huberath zaprzęga narzędzia matematyki i logiki do wskazania, że istnienie Boga jest bardziej prawdopodobne niż jego nieistnienie. Jako pisarz głęboko religijny, co potwierdza w wielu wywiadach, może wzbudzać sprzeciw swą literacką kreacją, ale nie sposób jej odmówić spójności i ciekawej scenografii.


No więc Bóg czy Rozum? I dlaczego Bóg?

W miarę schodzenia w dół drabinki światów, rośnie ich degrengolada. Mafia, ciężkie więzienie, zabójcza pustynia, zrujnowane domostwa, głód, brud, smród, nałogi, rozkład. Jednocześnie z powodu coraz większej ilości egzemplarzy Gniazda Światów i coraz większej ilości czytających osób, maleje determinizm świata. Albo inaczej – światy są determinowane coraz bardziej przypadkowo i pracują jako wypadkowa coraz to większej ilości osobistych interpretacji, chciejstw i pragnień istot z wyższego poziomu egzystencji. Fatum przestaje odgrywać istotną rolę, rośnie za to rola tabu – przecież te wszystkie nieuzasadnione z naszego punktu widzenia, zachowania społeczne to nic innego jak obszar tabu, nie dyskutuje się tu wcale na temat ich zasadności i logiki. Albo inaczej - poprzez tabu daje się jakoś funkcjonować w zepsutym i skorodowanym świecie.

Osoba czytająca jest demiurgiem, samodzielnym choć niedoskonałym kreatorem rzeczywistości niższej. Przychodzi tu na myśl właściwie cała twórczość Adama Wiśniewskiego-Snerga ze szczególnym wskazaniem na Według łotra. Tam mieliśmy gradację istot, tu mamy gradację światów. Tam mieliśmy Widza, który jednocześnie śnił nasz świat i nadawał mu teleologiczny kierunek – tu mamy Czytelnika Ostatecznego, nieśmiertelny i absolutny byt. W obydwu przypadkach każdy kolejny poziom egzystencji (istot czy też światów) jest mniej doskonały, ponieważ jest dziełem Demiurga także niedoskonałego, wprost wyjętego z kart Sklepów Cynamonowych Brunona Schulza. Jest jednak podstawowa różnica pomiędzy ideą Snerga a Huberatha. U Snerga nie ma absolutu tylko kolejni niedoskonali demiurgowie, Huberath ostatecznie znajduje absolut i widzi w nim kreatora, który w najwyższym stopniu spełnia postulat Leibniza o tym, że „żyjemy w najlepszym z możliwych światów”.

Literacka konstrukcja Huberatha tak właśnie definiuje nasz świat - jako najmniej zepsuty, najbardziej logiczny, najmniej uciekający w tabu – ale jednocześnie najbardziej zdeterminowany, najbardziej oparty na idei fatum. Tak jakby autor chciał odebrać nam, ludziom przeświadczenie o własnej mocy decyzyjnej oraz zanegować przekonanie, że nasze autonomiczne wybory są lepsze niż życie pod dyktando boskich przykazań. Tylko światy bliskie Bogu (nienazwanemu tak w powieści, ale nie mamy przecież wątpliwości o Kogo chodzi?) przesycone jego duchem i naszą wiarą w Niego mają szansę oprzeć się moralnemu i ontologicznemu wręcz rozpadowi. Nie będę ukrywał, że światopogląd Huberatha nie jest moim światopoglądem, zgłaszam weto przeciwko takiemu ubezwłasnowolnieniu. Ale może jest tak, że źle odczytałem książkę? 

Tytuł: Gniazdo światów
Autor: Marek S. Huberath
Wydawca: superNOWA
Data wydania: 1999
Liczba stron: 276
ISBN: 8370541275

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz