piątek, 2 grudnia 2016

Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze


Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze wydawnictwa Vesper to mój pierwszy kontakt z twórczością Poego. Zebrano tu wszystkie najważniejsze (po prawdzie – prawie wszystkie) nowele autora i zaprezentowano je nie chronologicznie, lecz tematycznie. Równolegle z lekturą książki, poczytałem trochę o biografii Poego i sprawdziłem listę jego utworów. Doszedłem do wniosku, że w temacie tego autora, nie potrzeba mi już żadnej innej książki niż ta właśnie od Vespera. Tu jest wszystko co potrzeba, aby poznać legendę, o której słyszał przecież chyba każdy. No to co z tą legendą zatem?

Po pierwsze, naprawdę warto choć trochę poznać biografię Poego, aby nabrać pewnej perspektywy i szerszego spojrzenia na jego twórczość. Po drugie, należy zwrócić uwagę na to, że Poe pisał 170-180 lat temu (lata trzydzieste i czterdzieste XIX wieku to szczyt jego drastycznie przerwanej kariery). To był romantyzm, trochę inny od tego naszego, z Mickiewiczem i Słowackim na czele. Poe nie pisał ku pokrzepieniu żadnych serc, pisał przede wszystkim o swoich własnych fascynacjach i obsesjach. Ocena tej twórczości jest trudna, nie mamy tej wrażliwości, wiedzy o świecie co ludzie sprzed prawie dwustu lat, nie pętają nas ówczesne konwenanse. Świat bardzo się zmienił i odbiór Poego siłą rzeczy zmienił się również. Po trzecie w końcu, warto zwrócić uwagę na to jak wielkim źródłem inspiracji dla późniejszych utworów literackich był Poe (Artur Conan Doyle, Agata Christie, H.P. Lovecraft, Oscar Wilde, Juliusz Verne, Edgar Rice Burroughs czy w końcu nasz Stefan Grabiński – wymieniam tylko tych najbardziej znanych).


Twórczość Poego to trzy podstawowe (czasem się zazębiające) odnogi: groza (niektórzy znawcy zaliczają ten nurt do literatury gotyckiej, niektórzy twierdzą, że groza Poego to osobny gatunek), opowieści detektywistyczne i przygoda w skali mikro oraz nowele podróżniczo-awanturnicze i przygoda w skali makro.

Groza Poego, to ta część jego twórczości, która jest najbardziej rozpoznawalna. W zbiorze wydawnictwa Vesper, trzy pierwsze rozdziały zawierają między innymi takie klasyki jak Beczka Amontillado, Ligeja, Maska Śmierci Szkarłatnej oraz dwa najlepsze, wprost genialne opowiadania: Studnia i Wahadło i Zagłada Domu Usherów. Poe konsekwentnie, uporczywie trzyma się pewnych stałych motywów (wyrzuty sumienia prowadzące na skraj obłędu, nieuzasadniony popęd człowieka do działaniu wbrew instynktowi samozachowawczemu czyli tzw. bies przewrotności, drastyczne, bardzo obrazowe sceny śmierci, rozkładu i zbrodni, fascynacja śmiercią, jej definicją, rozważania na temat tego czym śmierć jest naprawdę i czy jest końcem istnienia, utrata ukochanej osoby pociągająca za sobą niewyobrażalne cierpienia, istnienie doppelgangerów, złych bliźniaków, pogrzebanie żywcem, wędrówka dusz, hipnoza, nazywana w tamtych czasach magnetyzmem, figury efemerycznych, prawie przezroczystych kobiet, wiecznie cierpiących na bliżej nie sprecyzowane choroby, postaci mężczyzn ogarniętych nadwrażliwością na odbierane bodźce, zafiksowanych na szczegółach otaczającego świata, nadinterpretowujących rzeczywistość, długodystansowe opiumowe odloty i w końcu omszałe, owiane lodowatą grozą domostwa, zdające się być równie żywe co ich mieszkańcy).


Nie znalazłem słabego opowiadania w tej sekcji. Nie znalazłem też średniego. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem, języka, obrazów, które Poe maluje przed czytelnikiem, tego jak mocno jego wizje działają na wyobraźnię. Groza Poego to nie jest weird fiction ani nawet horror. Wszystkie koszmary dzieją się przede wszystkim w umysłach bohaterów, wszechświaty ich jaźni są jedynymi obszarami, w których zasadza się groza. Świat, w którym żyją nie musi być wcale nadnaturalnie skażony, to w człowieku i jego duszy mieszka zło, horror i szaleństwo. Ogląd świata jest tu skrajnie subiektywny, żaden z narratorów nie jest wiarygodny, każdy z bohaterów, żyje w swoim własnym kokonie obsesji i lęków, nie ma zła obiektywnego. W sumie – nic nie jest obiektywne. Ocena tej części to bezdyskusyjne 10/10. Widać tutaj podstawową różnicę pomiędzy twórczością Poego a dziełami drugiej legendy (którą notabene też oceniam bardzo wysoko) literatury grozy jaką jest Lovecraft. U Lovecrafta zło pochodzi spoza ludzkiej istoty. Sam świat jest zły i skażony od podstaw. To jest podstawowa cecha ontologii Lovecrafta, całego gatunku weird fiction zresztą. U Poego jest inaczej, zupełnie inaczej. Czy lepiej? Groza Poego przemawia do mnie mocniej, bardziej bezpośrednio, jak lodowate palce na kręgosłupie. Jednak gdybym miał wskazać na CAŁOKSZTAŁT twórczości - wybrałbym Lovecrafta. Dlaczego?

Czwarty rozdział zatytułowany Zagadki i tajemnice realności to już nurt detektywistyczno-przygodowy. Mamy tutaj opowiadanie Złoty Żuk w którym poszukujemy skarbu na podstawie informacji zaszytych w jakimś pergaminie. Są trzy opowiadania, w których narrator opowiada historię o tym jak asystował pewnemu nadludzko inteligentnemu detektywowi o nazwisku Dupin w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, krótkie nowelki o tym jak nasza percepcja może wprowadzić nas w błąd i zniekształcić ocenę rzeczywistości. I ta część nie jest już tak zajmująca. Te opowiadania są zupełnie średnie, najwyżej oceniam zabawną nawet historię p.t. Okulary w której to pewien niedowidzący idiota, unikający z powodów estetycznych noszenia okularów, zakochuje się w pewnej nieodpowiedniej (lekko mówiąc) kobiecie. Warto też zwrócić uwagę na postać detektywa Dupina (to pierwszy detektyw w historii literatury, pierwowzór Sherlocka Holmesa i Herculesa Poirot) i jego oddanego asystenta. Poe w tych opowiadaniach wyrywa się trochę z objęć romantyzmu, logika, wywodzenie konkluzji z faktów a nie domysłów oraz siła intelektu to droga do rozwikłania zagadki. Być może popełniam grzech recepcji tego elementu twórczości, poprzez pryzmat mojego, napiętnowanego nowoczesnością umysłu. Może. Nie zmienia to faktu, że o ile do grozy Poego będę wracał regularnie to do przygód Dupina już raczej nie. Jak dla mnie 6/10.

Ostatnim obszarem twórczości Poego jest przygoda w skali makro. Wojaże po morzach i oceanach, awantura, niewyobrażalny Maelstrom, Latający Holender pędzący na zatracenie w stronę Antarktydy, podróż balonem na księżyc i w końcu jedyna powieść (mini-powieść) Poego pod tytułem Opowieść Artura Gordona Pyma z Nantuckett.  Przed wiekami czytałem Juliusza Verne’a (kto nie czytał?). To jest bardzo podobna literatura, tylko, że z małym odchyleniem w stronę makabreski, tej charakterystycznej pieczątki, którą Poe przystawia każdemu swojemu dziełu. Autora fascynuje niepoznane, białe plamy na mapach świata i puste strony w naukowych kompendiach. Przygody, które przeżywają bohaterowie Poego są niekiedy absurdalne, ale nie sposób nie odnaleźć w nich zaangażowania i ekscytacji autora, która po trochu udziela się też czytelnikowi. Ocena 8/10.

Na koniec otrzymujemy jeszcze Poego-satyryka. Bujda Balonowa o nowej pasji ludzkości jaką stały się loty balonem, Zaesowanie agapitu, o przekomicznej rywalizacji dwóch wydawców gazet codziennych. Kariera literacka JWP Fintiflucha Boba o karierze pewnego pisarza, rekapitulującego na starość swe dokonania. I to jest naprawdę świetna i przede wszystkim zabawna lektura.

Edgar Allan Poe to jest legenda, czy komu się to podoba czy nie. Poe to także twórca nieśmiertelny, nieusuwalny z historii literatury. Odkładam na półkę zadowolony z tego, że w końcu znam, nawet pomimo tego, że nie rozpłynąłem się w zachwycie. Wrócę do tego na pewno, choć raczej nie do wszystkich opowiadań.


Tytuł: Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze
Autor: Edgar Allan Poe
Tłumaczenie: Bolesław Leśmian, Stanisław Wyrzykowski i inni
Wydawca: Vesper
Seria: Klasyka Grozy
Data wydania: luty 2010
Liczba stron: 800
ISBN: 9788361524540

6 komentarzy:

  1. Poe bardzo dobry, chociaż początkowo średnio mi podchodził. Ale to był ogólnie początek mojej przygody z klasyką, która jest skrajnie inna od współczesnej, więc musiało chwilę minąć, żebym potrafił się nastawić na inny klimat, inne słownictwo, idee i mechanizmy. Musiałbym kupić sobie taki pełny zbiór Poego, bo chciałbym mieć tak jak od Lovecrafta. Ale w zasadzie większość jego opowiadań mam za sobą i bardzo lubię, zwłaszcza Czarnego kota i Studnia i wahadło (moim zdaniem najlepsze opowiadanie grozy ever) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli zastanawiasz się nad jakimś zbiorem Poego to już nie musisz. "Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze" to jest wszystko czego potrzeba aby móc z czystym sumieniem powiedzieć, że się Poego poznało. Ta jedna książka - to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak właśnie kojarzę, żę to chyba te zbiorcze wydanie, bo pamiętam, że było też dzielone na 3, z podobną grafiką.

      Usuń
  3. Poe to nie tyle bardzo dobry pisarz co po prostu geniusz. Sam Lovecraft uważał siebie za "marnego pisarzynę" porównując się z Poe.

    Co do recenzji - podoba mi się. Rzeczywiście w obszernym zbiorze są utwory wyraźnie słabsze, żeby nie powiedzieć po prostu słabe. Co nie zmienia faktu, że całość zasługuje na najwyższą notę. Mnóstwo świetnych opowiadań. Zresztą nawet jakby było ich mniej to pewnie też dałbym 10/10. Przypomina mi się "Inne światy" Arthura Machena - zbiór niezwykle różnorodny, który stanowczo za wysoko ogólnie oceniłem na LC, ale to ze względu na pierwsze opowiadanie, które po prostu wymiata, nie mogłem się powstrzymać...


    Grot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z planów czytelniczych na 2017 to przerobienie całej "Biblioteki Grozy" od C&T i Grabiński (znalazłem na wolnych lekturach całość jego twórczości). Wtedy się ustosunkuję do Poego na tle jego spadkobierców gatunkowych.

      Usuń
  4. Świetny pomysł - polecam zacząć Bibliotekę Grozy od Algernona Blackwooda (Wendigo i inne upiory) chyba że już czytałeś. Wydaje mi się, że to najlepszy tomik w serii biorąc pod uwagę bardzo dużą ilość świetnych opowieści.

    Grabińskiego nie wszystko czytałem, choć myślę że co najlepsze to tak i uwielbiam to niego powracać (Demon ruchu i inne opowiadania). Na wolnych lekturach też kilka jego opowieści czytałem. Grabiński ogólnie dużo bardziej nawiązuje psychologicznie do Poego niż Lovecraft, który najbardziej znany jest z mitologii cthulhu, a więc horroru kosmicznego, fizycznego, a nie emocjonalnego siedzącego w głębi psychiki ludzkiej, choć kilka utworów z tej branży też udało mu się wybornie 'popełnić'.

    Grot

    OdpowiedzUsuń