Źle podszedłem do lektury Golema. Zwiedziony niewytłumaczalnym w sumie przeświadczeniem, że będę miał do czynienia z klasyczną powieścią grozy sprzed kilkudziesięciu lat, oczekiwałem podobnych doznań jak w przypadku Lovecrafta, Poego, Chambersa. A to trochę inna historia i trochę inny rodzaj grozy.
W przypadku Golema trudno w ogóle mówić o grozie jako takiej. To raczej niepokój i ciągłe doświadczanie odrealnienia świata przedstawionego, dokładnie takie jakie czujemy podczas czytania Procesu Kafki czy Sklepów Cynamonowych Schulza. Bo do tej dwójki jest Meyrinkowi zdecydowanie najbliżej (albo raczej to tej dwójce jest blisko do Meyrinka, bo Golem został wydany kilkanaście lat wcześniej – dokładnie w 1915 roku).
Główny bohater Golema, Atanazy Pernath, wycinacz kamieni i artysta-jubiler, żyje na przełomie wieków w Pradze. Jego życie to nieustanne kwestionowanie realności otaczającego go świata, powątpiewanie w świadectwo zmysłów, niewytłumaczalna groza dopadająca go w najmniej oczekiwanych momentach i paraliżująca na długie godziny. Pewnego wieczoru odwiedza go tajemniczy, na poły wyimaginowany gość, który zostawia mu żydowską Księgę Ibbur – w tym momencie Pernath wchodzi na ścieżkę, która przywiedzie go na skraj szaleństwa.
Napisać o Golemie, że jest to powieść, w której tajemnicza postać z żydowskiej tradycji pojawia się w życiu Pernatha jako pewien klucz i łącznik pomiędzy światem realnym a urojonym, to mało. Meyrink oddał czytelnikom prawdziwy interpretacyjny labirynt, z którego wyjście jest zapewne dane przede wszystkim tym, którzy znają choć trochę Kabałę i tradycję żydowską. Dodatkowo, na całej tej ezoterycznej podbudowie, postawiony jest gmach fabularny o bardzo niestabilnym, onirycznym wręcz szkielecie. Świat, w którym przebywa Pernath i którego my doświadczamy poprzez jego relację, jawi się jako ciągły sen, z którego nie jesteśmy się w stanie przebudzić. Anatazy Pernath jest typowym przykładem tzw. niewiarygodnego narratora, ale dodatkowo (czego nie byłem jak do tej pory świadkiem w literaturze) świadomego swej przypadłości. Pernath jawnie kwestionuje to co pisze, nie kryje tego przed czytelnikiem, jest niewiarygodny nawet dla samego siebie. On sam do końca nie wie kim jest, co potęguje jego egzystencjalne lęki. Józef K. z Procesu był przynajmniej pewny swojej tożsamości, Pernathowi nawet to zostaje odebrane.
Gustav Meyrink to postać niezwykle barwna. Był buddystą, miłośnikiem parapsychologii, znawcą Kabały, pasjonatem okultyzmu. Z powodu swych fascynacji, nazywany był nawet „szatanem z Pragi”. Golema nie sposób zrozumieć w oderwaniu od tych wszystkich obszarów, które autora żywo interesowały. Dodatkowo (nie wiem na ile to było zamierzone) Golema należy postrzegać również jako powieść o jednostce, która zostaje osaczona przez rzeczywistość i zagubiona w bezkresie otaczającego ją świata. Egzystencjalizm pełną gębą.
Jest jednak mała różnica pomiędzy Kafką a Meyrinkiem. Egzystencjalne rozterki Kafki wynikają z zagubienia jednostki w świecie, skonstruowanym przez racjonalny sposób ludzkiego poznania i interpretacji świata. Sądy, biurokracja, życie samo w sobie i ogrom wszechświata nie są obrysowane żadnym nadnaturalnym konturem, to tylko produkt człowieka, jego psychiki i sumienia (przynajmniej tak mi się wydaje). U Meyrinka zaś, za całym egzystencjalnym horrorem, kryje się mistyka, ezoteryka i metafizyka, będące czymś pozaludzkim, niedostępnym poznaniu. Pernath błąka się w świecie bliższym temu ze Sklepów Cynamonowych niż temu z Procesu ale czy jest to mniej czy bardziej fascynujące trudno orzec. Bo fascynujące jest z pewnością.
Powieść jest bardzo trudna, niedzisiejsza, hermetyczna. Lubię takie rzeczy co jakiś czas. Mam nadzieję, że to dobry prognostyk na 2017 rok. Mam zamiar w końcu porządnie zapoznać się z klasyczną literaturą grozy od Vespera i C&T (ale nie tylko).
Tytuł: Golem
Tytuł oryginalny: Der Golem
Autor: Gustav Meyrink
Tłumaczenie: Antoni Lange
Wydawca: Vesper
Data wydania: 2014
Liczba stron: 337
ISBN: 9788377311790
Nie czytałem, chociaż zamierzam od jakichś...3 lat najpewniej. Ponoć mocna i bardzo wymagająca. Nie mam z tym problemu, ale jakoś z samą książką jeszcze się niezbyt mocno zbliżyłem, żeby w końcu sięgnąć. Może w przyszłym roku. Podobno różne są wydania z posłowiem i na to warto zwrócić też uwagę przy zakupie, bo analiza jej autora mocno pomaga w zrozumieniu Golema.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy próbowałeś kiedyś "Proces" Kafki. To jest podobny poziom trudności. Jedno na pewno weź pod uwagę - nie rozkładaj czytania na zbyt długi czas bo umkną Ci pewne niuanse.
OdpowiedzUsuńCiacho, ja to już dwa razy czytałem i planuje następny, bezsprzecznie warto.
OdpowiedzUsuńTo wydanie jest świetne.
Marcin,Vesper i C&T to właściwie jedyne serie wydawnicze które kolekcjonuje, biorę po prostu w ciemno jak leci kolejne pozycje z klasyki grozy. O ile w Bibliotece Grozy zdarzają się słabsze utwory - chwała im za to że wydają coś na co nikt inny ze względów komercyjnych by się nie poważył, o tyle Vesper jak na razie to powieściowy majstersztyk grozy przepięknie wydany, jeszcze nigdy nie spotkałem się wcześniej z tak wyśmienicie wydanymi książkami niż u nich - ilustracje, posłowie, szata graficzna. Jedynie właśnie "Proces" Kafki z MG ma wspaniałe grafiki Schulza, ale tam zaś brak posłowia poza ważnym, choć króciutkim opisem na okładce. Bezprzecznie kupuj tego Vespera bo to książki na całe życie do których się powraca. Frankensteina zaliczyłem ze cztery, pięć razy, Dracule, Doriana Graya i Golema dwa. Mnicha raz, ale tylko dlatego że to 'najnowsza' pozycja. A przecież jest jeszcze Poe i Lovecraft - to to już tyle razy wałkuje, że sam się pogubiłem, zależnie o jakie opowiadania chodzi.
Grot
Grocie, a jak tam z Grabińskim?
UsuńNa https://wolnelektury.pl/ znalazłem wszystko Grabińskiego (porównałem to z listą opowiadań na Wikipedii i tak, jest wszystko). Nie mam natomiast wiedzy na temat jakie jest najlepsze obecnie papierowe wydanie opowiadań Grabińskiego.
Może to od Zyska:
Demon Ruchu ?
Które Ty czytałeś?
Marcin - Nie, nie czytałem Kafki. To w sumie podobna zaległość z klasyki jak ten Golem. :)
OdpowiedzUsuńGrot - nie przeczę. Zresztą na Gotham już niejednokrotnie Paweł, Kaja i Cichy mnie namawiali. Ale to jeszcze chwile musi poczekać. :)
Marcin - ja mam tego Demona ruchu i go czytałem, i to chyba najlepszy zbiór pod tym szyldem, najwięcej opowiadań. Nie jest jednak opatrzony żadnych wstępem i posłowiem. Nic na temat takiego wyboru, nic na temat autora, taki po prostu zbiór i tyle. Ale bardzo dobry. :)
"Demon ruchu i inne opowiadanie" To pozycja obowiązkowa!! Na nic lepszego się nie natknąłem. Wydaje się, że wszystkie najlepsze opowiadania są tu zebrane, wszystko reprezentacyjne dla Grabińskiego, a więc tematycznie:
OdpowiedzUsuńPOCIĄGI
OGIEŃ
MIŁOŚĆ/POŻĄDANIE
Na wolnych lekturach wybrane utwory jeszcze znalazłem, już nawet się pogubiłem jakie, ale bez wątpienia raczej wszystko co najlepsze wydaje się być w Zyskowym zbiorze. Chyba tylko kilku opowieści nie przeczytałem z czego co widze na tych wolnych lekturach.
Kapitalnie się ten zbiór czyta - fajny układ stron, duże litery, bardzo dużo opowieści. Zdecydowanie najlepsze papierowe wydanie Grabińskiego jakie widziałem.
Ciacho, nie wierzę, że Kafki nie czytałeś, nie mieści mi się to w głowie, koniecznie musisz. "Proces" nawet nie na co pisać, każdy o tym słyszał, ale także "Zamek" jest wyśmienity na którego nie mogę doczekać się wznowienia, a ostatnio nabyłem prawdziwą perełkę dzięki nieocenionemu wydawnictwu PIW, który wznowił opowiadania i to chyba w najobszerniejszej wersji jaka w Polsce się kiedykolwiek ukazała;
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/302401/opowiesci-i-przypowiesci
Grot
Mi się najbardziej podobało chyba Pożarowisko, Żywiołak (nie wiem czy dobrze napisałem nazwy), Zagroda i jeszcze jakieś 2, ale już nie pamiętam. Jednak to była nisza tego zbioru, w którym dominowały opowiadania związane z koleją. Jednak tak jak pisałem zbiór całościowo bardzo dobry. :)
UsuńAno uwierz, uwierz. Jak się nie czytało od dziecka to tak to wygląda, braki wychodzą. A to nie jedyne, np. Mistrza i Małgorzaty też jeszcze nie znam. Ale to tam wszystko wiesz, będzie nadrobione. :)
No to przeczytałem dziś "Na wzgórzu róż" z Wolnych Lektur, ale z opiniami powstrzymam się do przeczytania całości Grabińskiego. Muszę tylko notatki robić. Ogólnie mocno czuć Poego i mocny potencjał na kolejne opowiadania. Tyle mogę powiedzieć na razie po trzech opowiadaniach (Po Stycznej, Zez, W willi nad morzem). Wolne Lektury nie trzymają się zbytnio rygoru dochowania oryginalnych zawartości zbiorów, więc do "Na wzgórzu róż" muszę jeszcze poszukać dwóch opowiadań gdzieś w sieci.
UsuńCiacho, może z klasyki masz jakieś tam zaległości (a kto nie ma?), ale co do współczesnych pisarzy, a ściśle Stephena Kinga to pewnie masz rozeznanie jak mało kto, choć to autor znany. Ja też od dziecka nie czytałem, wiele książek, które były lekturami dopiero po skończeniu nauki przeczytałem, po prostu za łebka człowiek wolał iść pograć w piłkę czy gry telewizyjne- chyba o kultowym pegasusie nie muszę wspominać...
OdpowiedzUsuńO tak "Pożarowisko" i "Szalona zagroda" to mocna rzecz, zapada w pamięci. Sporo z koleją tam utworów, ale przecież to znak firmowy Grabińskiego więc nie mogło być inaczej. Może nie wszystkie opowiadania z pociągami są tak przerażające jak te które wspomniałeś, ale moją swoje plusy - skłaniają do refleksji, zastanowienie się, pobudzają do myślenia.
Marcin, świetna uwaga z tym Poe, to był wielki mistrz Grabińskiego. Ośmielę się zasugerować, że może nawet Grabiński był najwybitniejszym uczniem Poego, choć to zupełne inne typy narracji, lecz łączy obu pisarzy wyborna psychologia grozy. Grabiński choć czerpał z Edgara to jednak zachował swoją niepowtarzalność i jego opowieści są łatwiejsze do strawienia dla współczesnego czytelnika niż bardziej poetycka narracja Poego.
Akurat tych opowiadań Marcin nie kojarzę które wymieniłeś ale to tylko kolejny argument żebyś wziął się za to co najlepsze czyli "Demona ruchu i inne opowiadania" gdzie powinieneś odczuć wyższy poziom .
Nieraz zupełnie inaczej się czyta tekst drukowany na papierze niż ten w wersji elektronicznej. Są książki w formie pdf, które bym chętnie przeczytał ale to jednak nie to samo, ja tam wole tradycyjną formę.
Grot
Nie no, z klasyki mam sporo. Najwięcej przerobiłem Lovecrafta i Poe. Grabiński, Machen, Blackwood i kilku innych liznąłem, ale chciałbym więcej. Ale ze współczesnymi masz rację, Kinga to prawie całego przeczytałem.
Usuń